Na jego słowa westchnąłem cicho, nie do końca przekonany do jego wyjaśnienia. Dobrze, że dzieci leżały jeszcze osłabione po chorobie na górze, bo dzisiaj mieliśmy bardzo wiele do omówienia, i to bardzo poważne sprawy, o których lepiej, aby nie wiedziały. Mimo niewielkiej chęci do jedzenia wziąłem do rąk sztućce i powolutku zacząłem dziubdziać widelcem w talerzu, tylko czasem biorąc coś do ust. Cały czas zastanawiałem się, jak ubrać w słowa to, co zobaczyłem w domu kobiety, nie chcąc go o nic oskarżać, no ale wnioski nasuwają się same.
- Co się stało? Nie smakuje ci? – zapytał zmartwiony Mikleo, kiedy zobaczył, że tak nie do końca jem.
- Cały czas myślę o tej nauczycielce. Wiesz, nie wydaje mi się, że gdzieś tak sobie wyjechała w środku roku szkolnego – odparłem, patrząc na niego uważnie, całkowicie tracąc ochotę na jedzenie.
- No i dlaczego tak na mnie patrzysz? – spytał, siadając naprzeciwko mnie.
- Zajrzałem dzisiaj jeszcze do jej domu. Nikt mi nie otwierał, okna z przodu domu były zasłonięte i niczego przez nie nie dostrzegłem, ale coś mnie podkusiło, by jeszcze obejść dom. Z tyłu domu były jeszcze jedne drzwi, które były wyważone, więc wszedłem do środka. Jej samej nie znalazłem, ale gość, którego miała, na pewno nie odwiedził ją w przyjaznym celu. Powywracane meble, rozbite szkła, chyba też widziałem krew... – spojrzałem na niego znacząco, chcąc, aby sam się domyślił.
- Sugerujesz mi, że coś jej zrobiłem? – zabolał mnie jego oskarżycielski ton, no ale trochę sobie na niego zasłużyłem.
- Nie ty, ale być może twoimi rękoma. Znalazłem tam także to – z torby wyjąłem długie, czarne pióro, które z pewnością nie należało do żadnego ptaka, a do anioła. Anioła opętanego przez demona.
- Ja... niczego nie pamiętam – powiedział po chwili, a ja widziałem, że się zestresował. – Może... może tylko ją odwiedziłem. Albo to nie jest moje pióro. Albo...
- Jest jakaś możliwość, abyś z nim porozmawiał? Nie oddając mu przy okazji kontroli nad swoim ciałem? – zapytałem, przerywając mu. Na razie niczego nie wiemy, więc faktycznie nie ma co wysuwać pochopnych wniosków. Może ktoś wcześniej włamał się do jej domu, zrobił ten cały bałagan i gdzieś ją porwał, a mój demoniczny mąż poszedł tam, kiedy było już po wszystkim...? Bardzo naciągana teoria, ale zdecydowanie bardziej wolałem ją niż myśl, że mój mąż mógłby coś złego zrobić tej kobiecie. Może i była irytująca i nawet ja momentami miałem ochotę coś jej zrobić, ale do tego nigdy by nie doszło. Chyba, że w myślach.
- Chyba mogę. Czasem komentuje jakieś sytuacje, ale nie robi tego często, bo mu nie odpowiadam. No i też nie mogę go zmusić do mówienia – powiedział niepewnie, patrząc na mnie z lekkim strachem. Nie wiedziałem, że demon jest świadomy tego, co się dzieje wokół niego, i że jeszcze może komentować. Sądziłem, że po prostu jest uśpiony, a pełnia w jakiś sposób go wybudza, ale za to zły na Mikleo być nie mogłem. To nie była jego wina, no ale mógł mi powiedzieć, że ten drugi się odzywa.
- Więc spróbuj. Ja jeszcze za kilka dni pójdę do szkoły i sprawdzę, czy wróciła, albo dała znać. I przepraszam cię, Owieczko, ale nie mam ochoty na jedzenie. Później coś zjem – powiedziałem, w końcu odsuwając od siebie talerz. To jest naprawdę ciężki dzień, a jeszcze się on nie skończył. Aż troszkę bałem się, co takiego jeszcze się dzisiaj wydarzy. – Zajrzę do dzieciaków i chyba się położę – odpowiedziałem, podchodząc do niego i całując w policzek. W planach miałem jeszcze porozmawiać z Misaki o zmianie szkoły, ponieważ znalazłem jej jedną, bardzo fajną placówkę, która znajduje się troszkę dalej od naszego domu, ale tam nie powinna mieć problemów z tego powodu, że jest wychowywana przez dwóch facetów, a przynajmniej tak wywnioskowałem po pierwszej rozmowie z dyrektorem. Jeżeli dziewczynka nie będzie chciała się przenosić, no to zostanie w tej, a w przeciwnym wypadku porozmawiam o tym z Mikim i jakoś jej załatwimy to przeniesienie. Już dość się w tej szkole wycierpiała, więc może w tej drugiej zostanie doceniona i z powrotem zacznie lubić historię.
<Aniele? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz