Słysząc pytanie mojego męża, zerknąłem na niego, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle chce mu odpowiadać, wciąż będąc jeszcze nieco na niego złym. Nie chcąc jednak przed dziećmi pokazywać złości, zachowywałem się normalnie, a raczej naturalnie tak jakby nic się nie stało.
- Głowa mnie boli - Przyznałem, naprawdę odczuwając nieprzyjemny ból głowy, najprawdopodobniej spowodowany nadmiernymi emocjami, które zadziałały na mnie w taki, a nie inny sposób.
- Może jakieś zioła albo połóż się jeszcze na chwilę - Odezwał się niby to zmartwiony, no właśnie niby bo w sumie nie wiem, czy na pewno był... Nie, no tak nie mogę myśleć, Sorey zawsze dobrze o mnie dba i martwi się często bez powodu, dla tego takich myśli nie powinienem dopuszczać do siebie.
- Nie chce leżeć, już mi wystarczy - Przyznałem, siadając na krześle, wpatrując się ślepo w okno, robiąc tak zawsze, gdy tylko coś leżało mi na sercu, myśląc o wszystkim i niczym a przede wszystkim o swoim zachowaniu. Nie powinienem aż tak emocjonalnie zareagować na wieść o byłym partnerze mojego męża, przecież sam zgodziłem się na jego wyjście ze znajomym a później mam do niego pretensje o sam Bóg wie co. Teraz gdy sobie o tym myślę, czuje się z tym naprawdę źle.
Zamyślony odwróciłem głowę w stronę córki, czując jej małą rączkę na swojej dłoni.
- Mamo musisz mi pomóc - Zaczęła, a jej mina była naprawdę poważna, czyżby coś do mnie mówiła.
- W czym? - Zapytałem, unosząc jedną brew ku górze.
- Chodź do mojego pokoju - Poprosiła, chwytając mnie za rękę, a więc nie mogłem jej odmówić, wstając spokojnie z krzesła, idąc do jej pokoju, dostrzegając na łóżku trzy sukienki, które lekko zaskoczony mnie.
- Misaki, dlaczego te sukienki tu leżą? - Zapytałem, próbując zrozumieć, co w planach ma nasza córka.
- Jak to dlaczego? Mamy dziś bal w szkole zapominałaś? Mówiłam wam o tym kilka dni temu - Odpowiedziała, nie rozumiejąc skąd to pytanie, zaskakując mnie jeszcze bardziej, naprawdę mówiła coś o balu? Nie pamiętam może tak, może nie to nie istotne, nie po to tu przecież jestem.
- A no tak, w porządku w takim razie wybierz te - Wskazałem jej na śliczną błękitną sukieneczkę z białymi dodatkami, pomagając przygotować się do balu, z włosami odsyłając do taty, który równie zaskoczony co ja nie pamiętał o żadnym balu, mimo to pięknie uginając jej włosy, musząc teraz odprowadzić ją ponownie do szkoły, wracając do domu po godzinie, może później sam nie wiem.
- Pamiętasz o tym, aby mówiła nam o balu? - Zapytał, wyglądając na bardzo zaskoczonego.
- Nie, mi nic raczej nie mówiła, pamiętałbym, jednak ze względu na to, że to dziecko to nie specjalnie zaskakuje mnie fakt, iż nie wiemy o czym, o czym wiedzieć powinniśmy - Przyznałem, świadom tego, że i Misaki potrafi czasem być roztrzepana tak jak i jej tatuś.
Sorey nic nie powiedział, wzdychając ciężko, kręcąc swoją głową, chyba nie dowierzając w to, co się wydarzyło.
Cóż teraz już i tak to nie jest istotne, Misaki bawi się na balu, a rodzice Nori'ego odbiorą ją wraz z ich synem, zostawiając małą u siebie na noc, z czego akurat się cieszyłem, niech się bawi, bo i tak jutro zaczyna się już weekend, dlatego niech ma coś od życia, nie siedząc tylko w domu gdzie i tak nie się niw dzieje.
- Jesteś na mnie wciąż zły? - Zapytał, patrząc na mnie z widoczną niepewnością w oczach.
- Nie, już mi przeszło - Odparłem, wzruszając ramionami, patrząc na męża, biorąc na ręce syna, który chciał mojej uwagi. - Chodź Merlin, pobawimy się - Drugie zdanie skierowałem do synka, z którym wyszedłem do salonu, rozkładając klocki, aby wspólnie pobawić się nim przyjdzie czas na kąpiel, kolację, bajkę i sen..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz