środa, 4 stycznia 2023

Od Mikleo CD Soreya

Wiedziałem, że mój mąż nie chce, abym poszedł do pani jeziora, ze względu na Arhura któremu nie ufa, ja jednak w tej sprawie nie mogę odpuścić. Arthur nie jest w stanie mnie przed tym powstrzymać.
- Nie jestem w stanie cię przekonać do zmiany zdania prawda? - Uniósł jedną brew, przyglądając mi się ze zrezygnowaniem.
- Nie, nie jesteś i nie będziesz, pójdę do niej tylko dlatego, że chce i muszę ci pomóc, bo jeśli ja tego nie zrobię, to ty sam o to nie zadbasz - Zauważyłem, patrząc na niego tym swoim karcącym spojrzeniem mówiącym więcej niż tysiące znanych mi swój na ziemi.
- Za bardzo się mną przejmujesz, dbaj o siebie, a nie o mnie - Odparł, całując mnie w czoło. - A teraz już pójdę, nie mogę kazać jej zbyt długo czekać - Dodał, robiąc to, co wcześniej mi powiedział, wychodząc z domu, pozostawiając mnie samego z naszym synkiem, który nie miał dziś za bardzo ochoty na moje towarzystwo. Ciekawe co takiego mu tym razem zrobiłem, źle na niego spojrzałem? W ogóle zwróciłem na niego uwagę czy może problem jest taki, że nie jestem tatą, z którym chce dziś spędzić czas.
- To, co pomożesz mi? - Zapytałem, stawiając dziecko na ziemi, podając mu łyżkę, z której pomocą mógłby mieszać w garnkach.
- Chce do taty - Burknął, rzucając drewnianą łyżką o ziemię, odstawiając mi takie sceny jak ich mało.
- Merlin przyjdzie tata, to sobie spędzisz z nim czas, a teraz proszę cię, zamknij buzię i nie krzycz - Poprosiłem, zerkając tylko na niego za ramienia, skupiając się na tym, co miałem przygotować na obiad a w planach miałem ugotował ogórkową z nadzieją, że każdy z domowników zje przygotowany przeze mnie posiłek.
- Ja chce do taty! - Krzyknął, czym mnie lekko zirytował. Teraz chyba zaczynając rozumieć, co czuję mój mąż, gdy syn cały czas chodzi za mną, go całkowicie ignorując, nie do końca mi się to podoba.
~ To idź do taty i nie wracaj - Mruknąłem w myślach, starając się ignorować dziecko, które albo krzyczało, albo płakało, troszeczkę mnie tym drażniąc. Dlaczego to dziecko nie może być grzeczne? Ciągle tylko zachodząc mi za skórę, z powodu czego robienie obiadu trwało znacznie dłużej niż na początku sobie to zaplanowałem.
- Jesteśmy - Słysząc głos mojego męża, odetchnąłem z ulgą, mając już dość tego małego potworka, który ciągle tylko płakał i płakał, nie mówiąc już o krzyku brzmiącego jak obdzieranie ze skóry. Jeśli jakiś sąsiad to usłyszał na pewno Stwierdził, że jestem okropnym rodzicem, a może właśnie nim jestem? Sam już nie wiem, przy Yukim i Misaki byłem chyba bardziej cierpliwym rodzicem, a teraz mam wrażenie, że wszystko psuje, mimo że tego nie chcę.
- Jak dobrze - Odezwałem się, w końcu podając mu dziecko, które miało mnie totalnie gdzieś, ciesząc się z przyjścia taty, w głowie mając miliony myśli bardzo negatywnych myśli o naszym dziecku, którego najchętniej oddałbym komuś za darmo i jeszcze dopłacił, jeśli byłaby taka potrzeba i co lepsze nie miałbym z tym problemu, to dziecko doprowadza mnie do gniewu, płaczu i wielu innych bardzo negatywnych myśli, których odczuwać bym nie chciał. - Zabierz go i nigdy mi nie oddawaj - Mruknąłem cicho do męża, wracając do kuchni, myśląc o tym małym wrednym dziecku.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz