Mój mąż troszeczkę przesadzał, po pierwsze nie byłem uzależniony od seksu, tylko bardzo go lubię, a po drugie wino również nie było moim uzależnienie, ja po prostu czasem do posiłku lubiłem, napić się czegoś mocniejszego kończąc z brudnymi myślami i nieporadnym ciałem uginającym się pod własnym ciężarem.
Nie mogąc go znaleźć, zacząłem uważnie rozglądać się po piwnicy, znajdując w końcu to, czego tak bardzo szukałem, biorąc do rąk wino, wracając z pełną butelką do kuchni, gdzie od razu wyciągając lampki, nalałem do pełna, degustując je przed zjedzeniem kolacji.
- Czyżbyś już nie mógł się doczekać? - Zapytałem rozbawiony, siadając obok mnie na krześle.
- Wyschło mi w gardle - Odpowiedziałem, śmiejąc się z mężem. No ja wiem, że alkohol nie jest dla aniołów, jednak myślę sobie, że odrobinka tego pysznego napoju zdecydowanie mi nie zaszkodzi.
Sorey pokręcił tylko z niedowierzaniem głową, zapraszając mnie do wspólnego posiłku, jedząc wspólnie jedzenie, popijając wino, które tak bardzo lubiłem, na jednym jednak się nie skończyło, gdybyż bardzo chciałem jeszcze jedno, które mój mąż mi przyniósł, dając mi to, czego bardzo chciałem.
Po kolacji i wypiciu drugiej butelki wina odrobinkę mi zakręciło się w głowie, z powodu czego po prostu poszedłem spać, nie mając na nic ochoty, wtulając się w poduszkę, idąc spać..
Dnia następnego obudziłem się rześki i chętny do rozpoczęcia nowego dnia, wino najwidoczniej źle na mnie nie zadziałało, dla tego tak chętnie wstałem z łóżka, pozostawiając mojego śpiącego jeszcze męża w łóżku, idąc do kuchni, gdzie zabrałem się za przygotowywanie nam wspólnego posiłku, stawiając go na stole w tej samej chwili, gdy mój ukochany mąż zjawił się w kuchni.
- Dzień dobry owieczko - Przywitał się, podchodząc do mnie, całując moje usta.
- Dzień dobry skarbie - Przywitałem się z mężem uśmiechnięty i pełen życia.
- O widzę, że moja owieczka czuje się bardzo dobrze - Zauważył, uśmiechając się do mnie z ciepłym uśmiechem na ustach.
- Tak, czuje się bardzo dobrze, jestem bardzo żywy i chętny do działania - Przyznałem, mając naprawdę sporo energii.
- Czyżby była pełnia? - Dopytał, unosząc jedną brew, uważnie mi się przyglądając.
- Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym - Przyznałem, wzruszając ramionami, zapraszając go do stołu, stawiając przy nim kawę, którą tak lubił.
- W porządku - Kiwnął niepewnie głową, zabierając się za posiłek, który wspólnie skonsumowaliśmy, rozmawiając o wszystkim i niczym konkretnym.
- Co ty na to, aby zażyć wspólnej kąpieli? - Zapytałem, gdy naczynia zostały umyte, a mój mąż był już wolny, a skoro był wolny, to przecież mogliśmy z tego korzystać prawda?
- A chcesz wziąć wspólną kąpiel? - Dopytał, tak jakby to nie była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Chce, gdybym nie chciałbym, nie proponował prawda? - Zadałem proste pytanie, na które mój mąż zareagował kiwnięciem głową.
- Jeśli moja owieczka tego chce, nie mogę się na to nie zgodzić - Odparł, uśmiechając się do mnie ciepło.
- A po kąpieli może znów ubiorę coś dla ciebie - Zaproponowałem, podgryzając dolną wargę.
- Jeszcze ci mało? Pupa już cię nie boli? - Zapytał, unosząc jedną brew.
- Mi zawsze jest cię mało. Jednak jeśli ty masz już dość, nie musimy dziś kończyć tego seksem - Przyznałem, przecież do niczego go nie zmuszając, jeśli nie miał ochoty lub nie chciał, mogliśmy troszeczkę inaczej spędzić ten wspólny czas bez dzieci..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz