Doskonale wiedziałem, co robię i jak bardziej wpływa to na mojego męża pragnącego więcej i więcej. Cóż sam chciał tylko na mnie patrzeć, a więc niech patrzy, tego przecież mu nie zabraniam. W końcu jestem cały jego, tak jak tego chciał, patrząc, nie dotykając.
Mycie naczyń zajęło mi trochę czasu, przyznam trochę więcej niż zazwyczaj, ale czy to źle? Absolutnie nie, musiałem przecież porządnie umyć naczynia i wytrzeć na sucho..
- Dość tego - Usłyszałem niezadowolony głos męża, na który nie zdążyłem nawet zareagować. Sorey bez ostrzenia wziął mnie na ręce, prowadząc do sypialni. - Jesteś bardzo niegrzecznym aniołkiem - Dodał, kładąc mnie na łóżko, przywiązując moje ręce do jego ramy.
Teraz to on mógł mnie dotykać, pastwiąc się nade mną, za to, co mu zrobiłem, doprowadzając mnie do szaleństwa, chcąc abym błagał o więcej.
- Sorey rozwiąż mnie - Poprosiłem, starając się uwolnić dłonie z uścisku, chcąc go dotknąć.
- Nie mogę, nie zasłużyłeś dobie na to - Wyszeptał mi do ucha, poruszając się stanowczo w moim wnętrzu, wywołując na moim ciele kolejne dreszcze a z ust wydobywające się jęki, nad którymi nie mogłem zapanować, czym jeszcze bardziej nakręciłem moje męża.
- Lubię słuchać twojego głosu - Wyszeptał mi do ucha, podgryzając jego płatek, doprowadzając mnie do skrajności.
Dzisiejszego dnia oboje zaspokoiliśmy swoje rządzę, Sorey dobrze zadbał, o to, abym miał wszystko, czego potrzebowałem, samemu korzystając ze wspólnie spędzonych chwil.
Zadowolony odczuwałem przyjemne zmęczenie, z którym nie potrafiłem walczyć, poddając się mu.
- Masz siniaki na nadgarstkach - Usłyszałemz gdy Sorey nareszcie uwolnił moje ręce, które przyznam, troszeczkę bolały mnie od więzi, które je trzymały.
- Bardzo chciałem się uwolnić, aby cię dotknąć - Wyszeptałem, rozbawiony przytulając się do ciała męża, nareszcie mogąc go dotknąć.
- Przepraszam - Wyszeptał, czym przyznam, mnie zaskoczył. A on, za co mnie przepraszasz? Nic przecież złego nie zrobił, wiązanie na prawdę mi nie przeszkadza, lubię je tak jak inne, odrobinkę ostrzejsze rzeczy robione mi przez męża.
- Nie przepraszaj, nie mam ci tego za złe - Wyznałem, leniwie się rozciągając. - Jestem bardzo zadowolony z przyjemności, które uzyskałem - Przyznałem zgodnie z prawdą, podnosząc głowę, aby połączyć nasze usta, w namiętnym pocałunku nim znów położyłem się na klatce męża, zamykając swoje oczy.
- Kocham cię Sorey - Wyszeptałem, nim odpłynąłem w krainę snów zmęczony doznaniami, które dzisiejszego dnia zapewnił mi mój mąż.
Zaspany otworzyłem oczy wieczorem, mojego męża już przy mnie nie było, a więc musiał coś robić w domu, wątpiąc bardzo, aby robił coś poza nim.
Zakładając wiec jego koszulę, zszedłem na dół, znajdując go w kuchni, gdzie przygotował kolację.
- Dobry wieczór - Przywitałem się zadowolony, wtulając w ciało mojego męża.
- Dobry wieczór owieczko - Przywitał się ze mną, odwracając w moją stronę, całując mnie w czoło. - Kusząco wyglądasz w tej koszuli - Stwierdził, ściskając mój pośladek, uśmiechając się zadziornie.
- Dla ciebie chyba we wszystkim wyglądam dobrze - Wyznałem, przypominając sobie ten malutki szczególik.
- Wiesz ładnemu we wszystkim ładnie - Stwierdził, jak zawsze zdecydowanie za bardzo mi słodząc.
- Oczywiście - Zaśmiałem się cicho, kręcąc swoją głową. - Mogę ci w czymś ponoć? - Dopytałem, nie chcąc, aby robił wszystko całkiem sam.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz