I właśnie tego obawiałem się po zdjęciu szwów, że zamiast dalej wypoczywać i pilnować, by rana ładnie się zagoiła, będzie mi pomagał, by mnie odciążyć, w rezultacie czego będę musiał zwracać na niego większą uwagę, by nic mu się nie stało i by nie przesadził, bo przecież on nie będzie potrafił określić, kiedy jego ciało ma dosyć... ta rana była przecież cały czas świeża i tak łatwo było ją uszkodzić, no ale przecież po co uważać, skoro trzeba mi pomagać.
- Nie spodziewaj się, że będziesz miał wiele do roboty, nadal powinieneś odpoczywać – przypomniałem mu chcąc już go teraz uświadomić w tym, że niewiele będzie robił.
- Może i niewiele, ale zawsze w jakimś stopniu będę mógł cię odciążyć i w końcu mógłbyś trochę odpocząć. O, i nie będziesz już więcej musiał spać na kanapie tylko będziesz mógł wrócić do mnie – Miki zdecydowanie za bardzo wypruł myślami do przodu. To dobrze, że ma dobry humor, widziałem po nim, że w ostatnich dniach miał już serdecznie dosyć. Starał się to ukrywać, tak samo jak ja przed wszystkimi domownikami swoje zmęczenie, no ale moje już doświadczone oko potrafiło dostrzec to zirytowanie całą tą sytuacją.
- Twoja rana nadal jest świeża, więc to nadal jest zbyt niebezpieczne – wyjaśniłem mu spokojnie, ciągle bojąc się, że w nocy nieświadomie za mocno się do niego przytulę, naruszając przy tym tę nieszczęsną ranę.
- Nie masz już dosyć spania na kanapie? Jestem pewien, że chciałbyś już wrócić do sypialni – Miki oczywiście nie ustępował, no ale czego innego mógłbym spodziewać się po moim małym uparciuchu?
- Twoje zdrowie jest ważniejsze od tego, czego chcę ja – powiedziałem spokojnie, starając się za bardzo emocjonalnie nie podchodzić do całej tej konwersacji. Ja nie zamierzałem odpuścić w tej sprawie. Po miesiącu już zdążyłem przyzwyczaić się do tego bólu pleców, więc nic mi się nie stanie, jak spędzę na niej kolejny miesiąc, czy nawet jeszcze więcej. Mikleo może zdecydowanie bardziej ucierpieć, jeżeli przypadkiem się do niego przytulę...
- Ale... – zaczął, ale zaraz mu przerwałem.
- Nie ma żadnego ale i póki rana ci się zagoi, nie ma o czym rozmawiać – wyjaśniłem, kończąc tym samym tę rozmowę. Mikleo nie był za bardzo z tego powodu zadowolony, no ale nic u na poradzić nie mogłem.
Kiedy wróciliśmy do domu pomogłem Mikleo zdjąć płaszcz oraz buty, a po zaprowadziłem go do kuchni, gdzie znajdowała się Lailah z Merlinem. Na czas naszej wizyty u medyka poprosiłem ją o zajęcie się naszym mały szkrabem, na co kobieta z wielką radością się zgodziła. Nie mam pojęcia, co te wszystkie kobiety – Lailah, Alisha, mama Mikleo – widzą w naszym synu, że tak uwielbiają się nim zajmować, ale jak chcą, to niech go sobie biorą. Przez ostatni miesiąc trochę mi za skórę zalazł.
Reszta dnia minęła mi... cóż, chciałbym powiedzieć, że spokojnie, ale trochę bym skłamał. Po tym, jak Lailah wróciła do zamku, miałem na głowie zarówno Mikleo jak i Merlina, a później do tego wszystkiego doszła jeszcze Misaki, chociaż ona była najmniejszym problemem. Mikleo palił się do wszystkiego i nie raz musiałem go upominać, by przystopował, bo chciał się brać za rzeczy, których jeszcze robić nie powinien. A to chciał wziąć Merlina na ręce, bo przecież musi go położyć spać, albo zaczął przygotowywać obiad, kiedy ja poszedłem wraz z Merlinem po Misaki... już sam nie wiedziałem, czy powinienem go ganiać, czy pozwolić na to, by się przepracował, przez co rana zaczęłaby go boleć i wtedy już na pewno by przystopował...
- Chodź, pomogę ci wrócić do sypialni – odezwałem się wieczorem, kiedy dzieci już spały, a mój mąż siedział w salonie na kanapie.
- Nie – powiedział stanowczo, czym trochę mnie zaskoczył.
- Nie? Dlaczego? – zapytałem, nie rozumiejąc, skąd u niego taka nagła decyzja.
- Skoro ty nie chcesz spać ze mną, to ja będę spał z tobą – stwierdził hardo, czym trochę mnie załamał. Jeszcze tego mi brakowało w tym całym dniu...
- Miki, proszę cię, nie żartuj sobie, nie mam na siły – powiedziałem, ciężko wzdychając. Ma na górze wygodne łóżko, jutro jeszcze jak będę miał chwilę i siłę, jeszcze ze świeżą pościelą, bo mu dzisiaj zmieniłem, a on mi teraz mówi, że będzie spał tutaj... już nie chcę wspominać o tym, że poprzez spanie ze mną się naraża, bo to już chyba mu dosadnie wytłumaczyłem...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz