niedziela, 8 stycznia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Miki miał trochę racji, pracy mieliśmy bardzo dużo. Nie tylko zakupy musieliśmy zrobić, ale i trochę ogarnąć w domu, ponieważ podczas naszej nieobecności trochę kurzu zdążyło się na meblach osadzić. Nie jestem jakimś wielkim pedantem, jest to rola Mikiego, a ja nie chcąc, by został w tym wszystkim sam, także włączałem się w sprzątanie, ale teraz nawet mnie w oczy kuł ten brud, a to już o czymś świadczy. Albo po prostu trochę zaczyna mi odbijać na starość, w końcu zazwyczaj starsi ludzie mają jakieś swoje małe dziwactwa. To jest ciekawa teoria... 
- Planowałem to zrobić, jak będę odbierał Misaki ze szkoły – wyjaśniłem mu, przygotowując mu śniadanie, na które mój mąż wyjątkowo miał ochotę.
 Chyba apetyt mu wzrósł po naszym jakże przyjemnym wieczorze, po którym zasnął jak zabity, co także mnie wczoraj trochę zaskoczyło. W końcu zazwyczaj to ja odpływałem seksie, a Miki... cóż, zazwyczaj nie wyglądał na tak bardzo zmęczonego jak ja, dlatego podejrzewam, że raczej szybko nie zasnął. Może dlatego wczoraj tak szybko Miki odpłynął, bo go trochę podręczyłem? Zazwyczaj nie przeciągam tego momentu tak bardzo, jak to zrobiłem wczoraj... zdecydowanie muszę tak częściej robić, skoro to tak dobrze działa. 
- Albo cała nasza trójka pójdzie na zakupy teraz po śniadaniu. Merlinowi trochę świeżego powietrza się przyda, a ja pomogę ci w dźwiganiu siatek – zaproponował Mikleo, na co westchnąłem cicho. No oczywiście, jak mogłem pomyśleć, że mój mąż będzie chciał odpocząć i posiedzieć trochę w domu... 
- Wiesz, że musiałbyś pamiętać o owinięciu szyi szalikiem? Albo o założeniu jakiegoś golfa. Chyba, że chcesz słyszeć kilka nowych plotek na nasz temat – odparłem, zaczynając mieszać wszystkie składniki, by stworzyć z nich ciasto. Nie byłbym sobą, gdybym nie zostawił jakichś śladów na jego ciele nie zostawił. Troszkę malinek na szyję, jakieś ślady zębów trochę niżej, no ale Miki mi się odwdzięczył śladami paznokci na plecach. 
- Nie jestem pewien, czy będą one nowe – odpowiedział, pomagając naszemu synkowi w jedzeniu, ponieważ troszkę zaczął brudzić wszystko wokół. – Założę się, że już wcześniej o nas gadali. 
- Pewnie tak, ale teraz pojawią się jeszcze nowsze, a nie chciałbym, by coś złego dotarło do uszu Misaki. Już wystarczająco musiała się kiedyś o nas nasłuchać przez tamtą głupią babę, nie chcę, by się to powtórzyło – wyjaśniłem, zabierając się za rozgrzewanie patelni, na której zaraz miałem usmażyć naleśniki. 
- Dobrze, zadbam o to. Więc idziemy na zakupy po śniadaniu? – zapytał z nadzieją, na co parsknąłem śmiechem. I jak ja miałem powiedzieć mu nie? Znaczy, chciałem powiedzieć mu nie, ale nie miałem ku temu podstaw, w końcu mieliśmy iść razem, więc ktoś krzywo na niego spojrzy, albo wręcz przeciwnie, spojrzy na niego zbytnio przychylnie i takim bardziej pożądliwym wzrokiem, będę mógł zareagować. Wszystkie złamania mam wyleczone, więc przywalić porządnie mogę. 
- Idziemy na zakupy po śniadaniu. A teraz proszę, pierwsza porcja, mam nadzieję, że bardzo złe nie jest – odparłem, podając mu pierwsze naleśniki z dodatkiem, jaki sobie sam wybrał, czyli z kakaowym kremem. 
- A ty coś zjadłeś? – dopytał Miki, jak zwykle za bardzo przejmując się mną, a za mało sobą. 
- Nie jestem głodny, zrobiłem sobie tylko kawę – wyjaśniłem, skupiając się na tym, by nie spalić kolejnej porcji. Najchętniej bym zabrał się za zmywanie, ale obawiałem się, że jak się zabiorę za jedno, to zapomnę o drugim i wtedy naleśniki przypominałyby kolorem ten krem, z którym Miki chciał je zjeść... 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz