sobota, 14 stycznia 2023

Od Mikleo CD Soreya

Po jego słowach przygasłem odrobinkę, niepocieszony tym jak daleko są ruiny, których jeszcze nie zwiedzaliśmy. Nie możemy teraz tam iść, nie wiadomo, ile moja mama wytrzyma z naszymi dziećmi, które czasem mają swoje humorki, oby tylko nic głupiego nie zrobiły, stresując przy tym swoją biedną babcię.
- No nie, właśnie nic nie odkryłem - Przyznałem, nie mając nawet takiej możliwości, przez prawie cały czas siedząc w domu. Odkąd mamy dzieci tak właśnie wygląda moje życie, cały czas w domu. Nie narzekam, bo sam tego chciałem, jednakże czasem brakuje mi czegoś, co utraciłem, posiadając rodzinę.
- Przykro mi aniele - Odezwał się, kładąc dłoń na moim policzku, patrząc prosto w moje oczy.
- To nic, w domu też można spędzić czas na ciekawych zajęciach - Przyznałem, uśmiechając się łagodnie do męża. - Smacznego - Dodałem, wstając z łóżka.
- Nie zjesz ze mną? - Zapytał niepocieszony tym faktem.
- Nie jestem głodny, zrobiłem to dla ciebie - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- To może, chociaż zostaniesz ze mną? Co będziesz teraz robił sam na dole - Zapytał, a ja, mimo że miałem co robić, zgodziłem się, zostając u boku męża, po licznych jego namowach zjadłem z nim śniadanie, zabierając tace z pustymi naczyniami, kierując się do wyjścia z naszej sypialni.
- Nie możesz usiedzieć na tyłku co? - Na to pytanie odwróciłem się w jego stronę, uśmiechając przy tym łagodnie.
- Nigdy nie umiałem - Przypominałem mu, wychodząc z pokoju, od razu kierując swoje kroki w stronę kuchni, gdzie zabrałem się za mycie naczyń po wspólny posiłku..
Zastanawiając się, nad czasem, którego teraz przez kilka dni będziemy mieli naprawdę dużo. Ja wiem, że mój mąż woli siedzieć w domu i odpoczywać, ale ja.. Ja wolałbym spędzać czas na czymś bardziej pożytecznym, problem tylko w tym, że nie wiele możemy zrobić, nie wiedząc, kiedy tak naprawdę mama wróci z dziećmi.
- Miki - Słysząc głos męża, odwróciłem głowę w jego stronę, unosząc jedną brew.
- Tak? - Zapytałem zaciekawiony, chcąc dowiedzieć się, co może chcieć mój mąż.
- Przemyślałeś moją propozycję? - Zapytał, lekko mnie zaskakując tym pytaniem, co ja takiego miałem sobie przemyśleć? Nie przypominam sobie.
- Propozycję? A możesz przypomnieć mi, jaką miałeś propozycję? - Zapytałem, nie przypominając sobie, o czym wcześniej rozmawialiśmy, oprócz ruin, a to chyba niedobrze.
- Moją propozycją było to, abyś ubrał się dla mnie w sukienkę, pozwalając mi na siebie patrzeć - Przypominał, mi czym lekko mnie rozbawił, no tak a on ciągle swoje, tylko jedno mu w głowie a ponoć to ja jestem ciągle spragniony jego bliskości.
- No tak, wspominałeś coś o tym - Przyznałem mu rację, kiwając twierdząco głową, nie odpowiadając mu na pytanie tak od razu, bo w sumie sam nie wiedziałem, czy mam na to ochotę, chyba raczej wolałbym pójść gdzieś z nim na spacer a wieczorem, gdy już będziemy po kąpieli, mogę ubrać, dla niego co tylko zechce.
- I co ty na to? - Zapytał, najwidoczniej bardzo spragniony takiego widoku, który najwidoczniej sprawiał mu wiele przyjemności, a ja nie mógłbym mu tego odmówić, mogę jedynie przesunąć w czasie sprawianie mu tej przyjemności.
- Mogę się dla ciebie ubrać w sukienkę, jaką tylko sobie wybierzesz, ale nie teraz, to mogę zrobić wieczorem, teraz chciałbym wyjść na spacer - Poprosiłem, mając ochotę, na wędrówkę której dostać nie mogę, dla tego przynajmniej spacer mi to jakoś zrekompensuje.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz