środa, 4 stycznia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Jego odpowiedź zmartwiła mnie jeszcze bardziej, od wczoraj przyciemniało jeszcze bardziej, demon może próbować się wydostać i znów przejść kontrolę nad moim mężem. Wygląda na to, że trzeba poświęcić temu większą uwagę, bo jeśli tego nie uczynię, mój mąż znów zapadnie w śpiączkę, a ja drugi raz mogę go z niej już nie wyciągnąć.
- Nie wolno bagatelizować takich znaków, demon może, co ja mówię może, on próbuje się wydostać, a chyba nie chcesz, aby to znów się stało - Teraz naprawdę się zmartwiłem, Sorey na pewno już wcześniej zauważył, że znamię zmienia swój odcień i dlaczego mi nic nie powiedział? Jak zwykle uważając, że to nie ma najmniejszego znaczenia, to smutne jak o siebie nie dba, zapominając w tym wszystkim o tym, jak my ciężko przeżylibyśmy jego zły stan.
- Daj spokój, za bardzo się mną przejmujesz, powinieneś skupić się na naszym dziecku coś za cicho tam u niego - Na wspomnienie o naszym dziecku odwróciłem głowę w stronę salonu, musząc upewnić się, że z Merlinem wszytko w porządku nim znów wrócę do sprawy związanej z demonem, której nie mogę zbagatelizować.
- Merlin? - Zapytałem, wchodząc na chwilę do salonu, zerkając na syna. - Co robisz? - Dopytałem, widząc dziecko stojące przy lewitującym nad ziemią psem i rozwalonymi wokół zabawkami.
- Bawię się - Stwierdził dumny z siebie.
- Natychmiast odstaw psa na ziemię - Rozkazałem, patrząc na syna, z powagą nie mając zamiaru akceptować takiego zachowania.
- Przepraszam mamo - Odezwał się, stawiając Cosmo na ziemi, robiąc smutną minkę.
- Co się dzieje? - Sorey, który wyszedł z kuchni, od razu przyjrzał się uważnie dziecku, oczekując wyjaśnień.
- Nasz syn za pomocą swoich mocy podniósł biednego psa i jeszcze się z tego cieszy - Wyjaśniłem, podchodząc do naszego psa, aby sprawdzić, czy z nim wszystko dobrze, kto w końcu wie, co Merlin przypadkiem mógłbym mu zrobić podczas zabawy.
- Merlinie tak nie wolno, mogłeś zrobić psu krzywkę - Sorey zwracający uwagę na dziecko podszedł do malucha, tłumacząc mu spokojnie jego źle zachowanie, którym chłopiec nie specjalnie się przejął i tak zadowolony ze swojego zachowania przecież nic takiego nie zrobił, a przynajmniej tak uważa, szkoda tylko, że tak nie jest. Chwila nieuwagi i już kombinuje, to dziecko jest naprawdę niesamowite. Czasem zdarza mi się żałować mojego pragnienia drugiego dziecka, gdyby nie ono inaczej potoczyłoby się teraz nasze życie, którego oczywiście nie żałuję, tylko czasem chciałbym otrzymać odrobinkę więcej atrakcji w życiu i to nie takich atrakcji, które wiecznie funduje nam nasz syn.
- Już nie będę - Nasz synek uśmiechnął się do tatusia, robiąc słodkie minki, naśladując Misaki, która zawsze mu wychodziły.
- Oczywiście, już tego nie zrobisz - Sorey kiwnął głową, czochrając jego włosy.
- Tata nie - Zaśmiał się, poprawiając swoje włosy. - Pobawimy się? - Zapytał, chwytając dłoń tatusia, wyjątkowo chcąc się pobawić wyjątkowo z tatą.
- Teraz? - Zapytał, niespecjalnie tym pocieszony, chyba nie mając ochoty bawić się teraz z dzieckiem.
- Tak tato teraz - Odparł maluch, ciągnąc go za rękę w stronę zabawek.
- Idź się z nim pobaw, a ja w tym czasie trochę tu posprzątam - Poprosiłem, zabierając psa na dwór, aby ten sobie odetchnął od naszego małego dziecka.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz