środa, 11 stycznia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Wysłuchiwałem z uwagą jego słów czując ulgę, że Mikleo w końcu zauważył, że nic złego nie zrobiłem, jednocześnie będąc smutny z powodu tego, że właśnie tę zazdrość odczuwał. Jednak skądś się jej  nauczył i na sto procent było to ode mnie, no bo niby od kogo innego? Sam o niego bardzo zazdrosny, ponieważ widziałem na własnych oczach, jak wielkie pożądanie wzbudza u ludzi, którzy nie liczyli się z absolutnie niczym, a Miki jak to Miki za bardzo nie potrafił być asertywny, więc zawsze martwiłem się, że coś może się mu przez to stać i stąd moja niechęć do jego wychodzenia z domu przeze mnie. To nie jest dobre, o czym doskonale wiedziałem, i dlatego staram się z tym walczyć, co chyba tak średnio mi wychodzi, dlatego nie mogę go oceniać i być na niego o to złym. 
- Nie jestem na ciebie zły, kochanie moje. Po prostu chcę, abyś zrozumiał, że nigdy cię dla nikogo nie zostawię – wyjaśniłem, uśmiechając się do niego delikatnie i zaraz po tym przytuliłem go do siebie, gładząc go ostrożnie po plecach. 
- Po prostu ty i on tworzyliście udaną parę, jestem pewien, że gdyby nie ja i to, że cały czas podróżowałeś, dalej bylibyście razem. Boję się, że coś jeszcze między wami tam jest – wyjaśnił, delikatnie drżąc. Czy on... płakał? Dlaczego on płakał? Czyżbym zrobił coś nie tak? Znów palnąłem jakąś głupotę? Wykonał jakiś dziwny gest? Kocham go nad życie i zrobiłbym dla niego wszystko, ale czasem nie potrafię zrozumieć niektórych jego reakcji.
- Przypuśćmy, że nie prowadziłem takiego koczowniczego trybu życia, dzięki czemu mogłem być z Roscoe. Gdybyś tylko mnie odnalazł, bez wahania i jak głupi podążyłbym za tobą – odparłem łagodnie, nie przestając gładzić jego pleców. 
- A skąd masz tę pewność? – spytał, cichutko pociągając nosem i odsuwając się ode mnie, by móc na mnie spojrzeć. Może jeszcze nie płakał, ale łezki w kącikach jego cudnych oczu już się pojawiły.
- Ponieważ właśnie tak postąpiłem, kiedy do mnie wróciłeś. Kochałem cię już wtedy i podążyłbym za tobą wszędzie, choćby i do samego piekła – wyjaśniłem mu, gładząc go po policzku. Mikleo parsknął cichym śmiechem, a następnie zaczął płakać, czego już totalnie nie rozumiałem. – Owieczko, co się stało? Czemu płaczesz? – zapytałem, kciukiem ocierając łezki z jego policzków. 
- Nie wiem. Chyba ze szczęścia – odpowiedział łamiącym się głosem i z powrotem schował się w moich ramionach, starając się uspokoić oddech. Westchnąłem cicho na jego słowa, już postanawiając się na ten temat nie wypowiadać. Jeżeli czuje taką potrzebę, to niech płacze, ja tam nie za bardzo rozumiem, co takiego zrobiłem, że wywołałem u niego takie emocje. W końcu, powiedziałem tylko to, co czułem, i to w dodatku jeszcze nic jakoś bardzo odkrywczego... 
- Uwielbiam, jak się do mnie przytulasz i nie chcę cię pospieszać, no ale woda stygnie, a wino staje się cieplejsze, a jak wiadomo, ciepłe wino nie jest dobre – powiedziałem po znacznie dłuższej chwili, kiedy już Mikleo się uspokoił i przestał płakać. 
Mikleo pokiwał niepewnie głową i pozwolił mi się poprowadzić do balii. Odłożyłem bukiet do wazonu, który także wcześniej przygotowałem, a następnie pomogłem Mikiemu rozebrać się i wejść  do balii pilnując się, by nie przyglądać się jego ciału za długo i za intensywnie, co i tak bardzo mnie korciło. W końcu jego ciało było takie piękne i perfekcyjne, czyli tak bardzo różne od mojego. Jak o mnie chodzi, to mógłbym się wpatrywać w niego cały czas i chyba nigdy nie byłoby mi dosyć. 
- Nie dołączysz do mnie? I czemu jest tylko jeden kieliszek? – spytał Mikleo, kiedy za nim stanąłem, by pomóc mu umyć włosy, plecy, czyli po prostu mu służyć i odrobinkę tym samym poprawić humor. 
- Zrobiłem ją z myślą tylko dla ciebie, chcę, byś się troszkę odstresował – wyjaśniłem mu, całując go w czubek głowy. W końcu to była kąpiel dla niego, nie dla nas, więc tak jakby nie miałem prawa by do niego dołączyć. 

<Aniołku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz