sobota, 7 stycznia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem zaskoczony tą bezpośredniością mojego męża, której chyba nigdy jeszcze nie doświadczyłem. Owszem, już od dobrych kilku lat przestał być taki nieśmiały i słodziutki, jak chodziło o sprawy łóżkowe, ale był o wiele subtelniejszy. No i na pewno nie mówił tak głupich tekstów jak „zdejmuj spodnie”. Ktoś tu chyba jest bardzo wyposzczony, i wyjątkowo nie jestem to ja. 
Zatrzymałem jednak te przemyślenia dla siebie, przynajmniej na ten moment, postanawiając później trochę go tym podręczyć. Najpierw jednak postanowiłem skupić na przyjemności, którą dostarczał mi Mikleo, ponieważ trudno było się na tym nie skupiać. Mój mąż doskonale wiedział, co robić, bym całkowicie stracił dla niego głowę. Wziąłem głęboki wdech i zacisnąłem palce mocniej na jego słowach pilnując się, by za bardzo nie hałasować, chociaż z tym nigdy za wielkiego problemu nie miałem. Mikleo zdecydowanie trudniej było zachować ciszę, kiedy to ja zajmowałem się nim. 
- Miki – wyjęczałem tuż przed tym, jak skończyłem w jego ustach, jeszcze mocniej zaciskając palce na niego głowie nie pozwalając mu się odsunąć od mojego przyrodzenia, przez co cały ładunek wylądował w jego ustach, przez co mój mąż nie miał za bardzo innego wyboru, jak tylko to w to wszystko połknąć. – Wybacz – odparłem, ciężko oddychając, kiedy Mikleo odsunął się ode mnie, wycierając usta wierzchem dłoni. 
- Obawiam się, że będziesz musiał sobie zapracować na moje wybaczenie – wymruczał, uśmiechając się do mnie zadziornie, a ja nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem. To jego takie niewyżyte zachowanie było naprawdę zabawne, no a przynajmniej mnie bawiło. Jak dla mnie mógłby częściej się tak zachowywać, to jest naprawdę zabawne doświadczenie. – Z czego się śmiejesz? – dopytał, marszcząc niby to gniewnie brwi. 
- Nic, po prostu ktoś tu jest chyba strasznie niewyżyty – wyjaśniłem, szczerząc się do niego głupkowato. 
- Skoro mnie tego nauczyłeś, to teraz weź za to odpowiedzialność – wyjaśnił, czym rozbawił mnie jeszcze bardziej, ale jednak trochę racji miał. 
Nie chcąc podburzać go jeszcze bardziej, położyłem dłonie na jego biodrach i przekręciłem go tak, by to on był pode mną, bo właśnie tak to powinno wyglądać. Dopiero po tym przysunąłem usta do jego szyi, zaczynając delikatnie ją całować i podgryzać, a międzyczasie zaczynając odpinać guziki jego koszuli. Z gardła Mikleo wydobyło się ciche mruczenie i zaraz po tym poczułem, jak to on wsuwa palce w moje włosy na przemian je zaciskając i rozluźniając. Nie spieszyłem się za bardzo z niczym wiedząc, że miałem na to dużo czasu, a im dłużej przedłużam te przyjemności, tym mój mąż będzie miał lepszy finisz. No i też to może nauczy go trochę cierpliwości. 
W końcu rozpiąłem wszystkie guziki, dzięki czemu mogłem pocałunkami znacznie niżej, czego chyba mój Miki także wyczekiwał. Podobnie jak wcześniej nie spieszyłem się, drażniąc jego cudownie wrażliwą skórę, najbardziej skupiając się na klatce piersiowej i jego sutkach, co wyjątkowo mu się spodobało, sądząc po wydawanych przez jego dźwiękach. Kilka razy musiałem się troszkę hamować, by Miki mógł trochę się uspokoić, bo jeszcze obudziłby dzieci. 
Kiedy jego klatka piersiowa była do granic możliwości wypieszczona, przeszedłem do dolnych partii jego ciała, uprzednio oczywiście zsuwając bieliznę, która zakrywała te najwrażliwsze i jednocześnie najbardziej interesujące mnie miejsca, którym oczywiście nie poświęcałem większej uwagi, przynajmniej jeszcze nie teraz . Drażniłem jego podbrzusze, od czasu do czasu niby przypadkiem drażniąc jego przyjaciela, który bardzo pragnął mojej atencji. 
- Sorey – wyjęczał w pewnym momencie, mając serdecznie dość moich podchodów i ewidentnie chcąc konkretów. 
- Co tam? – zapytałem niewinnie udając, że nie mam pojęcia, czego moja Owieczka pragnie. Jestem tylko głupim człowiekiem, skąd mam wiedzieć, czego może chcieć tak skomplikowana i święta istota, jaką jest anioł...? 
- Proszę – wydukał, ciężko oddychając. Swoją drogą, to był naprawdę przecudowny widok, łezki w kącikach oczu, czerwone poliki, iskierki szaleństwa w oczach... uwielbiałem go takiego będącego na pograniczu. Szkoda, że nie mogę uwiecznić tego obrazka, bym mógł na niego patrzeć, kiedy tylko chcę. 
- O co mnie prosisz, Owieczko? – dalej udawałem głupka, przesuwając palcem po całej długości jego penisa, powodując u niego ciche jęknięcie i drżenie całego ciała. Może trochę jestem okropny, tak przedłużając to wszystko, ale robię to tylko z myślą o nim, bo nawet nie o sobie. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz