Doskonale rozumiałem, co ma na myśli mój mąż, wczoraj dosyć długo kazałem mu czekać, nim pozwoliłem się dotknąć, a raczej on sam pozwolił sobie na dotknięcie mojego ciała, niszcząc sukienkę, którą bardzo lubiłem, a z którą musiałem się pożegnać. No cóż, mamy ich dużo dla tego muszę pogodzić się z utratą tej jednej.
- Dla mnie? Ja tam nie narzekam, mówiłem już, że mi się podobało - Przypominałem mu, naprawdę nie kłamiąc, to fakt miałem siniaki na ciele, które odrobinę mi doskwierały jednak to nie powód, aby mi to wypominać.
- Mały masochistyczny aniołek - Zaśmiał się, rozbierając swoje ubrania, wchodząc do balii, pozwalając mi oprzeć się o swoje ciało, relaksując się wspólnie w przyjemnej kąpieli, myjąc porządnie swoje ciała, które po wczorajszych doznaniach musiały pozostać porządnie umyte.
A po umyciu swoich ciał mogliśmy leżeć w wodzie, która jeszcze przez dłuższy czas była przyjemnie ciepła.
Dopiero gdy woda stała się nieprzyjemna dla mojego męża wyszliśmy z niej, ubierając na swoje ciała koszulę, a przynajmniej to uczynił mój mąż, gdyż ja miałem całkowicie inny plan. Pozwalając mu patrzeć na moje nagie ciało, powoli wkładałem sukienkę, którą bardzo lubił, a która odkrywała wszystko to, co lubił najbardziej, podchodząc do niego bliżej, całując delikatnie jego usta, nim popchnąłem go na łóżko, klękając przed nim, zachęcające go do działania ustami, które pieściły jego przyjaciela, pomagając sobie dłońmi, pozwalając mu na szarpanie za moje włosy, mocniej przyciskając moją twarz do swojego przyrodzenia, wypełniając moje usta swoim nasieniem, które połknąłem bez większego zastanowienia, oblizując usta z resztek jego płynów.
- Ty chyba naprawdę to lubisz - Zażartował, sobie, na co kiwnąłem twierdząco głową, lubiłem to i to bardzo, wiedząc jak wielką przyjemność mogę mu sprawić, tą drobną pracą.
- Lubię tak samo, jak lubie, gdy ty bierzesz mnie bez zdrowego rozsądku - Wyszeptałem, siadając okrakiem na jego kolanach zachęcające go swoim wyglądem do działania.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - Wyszeptał, przewracając mnie na plecy, dając mi to, czego chciałem, doprowadzając mnie do szaleństwa, przez cały czas trzymając mnie przy sobie, nie dając mi ani chwili oddechu bardzo chcąc, abym mu nie uciekł. Dlaczego? Tego nie wiedziałem, ale czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie, im więcej dawał mi przyjemności, tym bardziej zatraciłem się w nim, nie chcąc niczego więcej.
Zmęczony po sporej dawce przyjemności leżałem przy mężu, wpatrując się w jego zmęczoną twarz.
- Zadowolony? - Zapytał, głaszcząc mnie po policzku, całując mnie w nos.
- Bardzo, jak zawsze spełniasz wszystkie moje oczekiwania - Wyznałem, zgodnie z własnym sumieniem odczuwając jeszcze większy ból pupy, z powodu którego na pewno nie będę umiał usiąść na niej przez kilka kolejnych dni.
- Chciałbyś pójść spać? - Zapytał, czym lekko mnie zaskoczył, dlaczego miałbym iść spać? Przecież nie jestem śpiący, jestem zadowolony, ale to za mało, aby mnie spać.
- Ja? Nie śpiący nie jestem - Przyznałem zgodnie z prawdą, leniwie się rozciągając, mimo wszystko nie mając ochoty na ruszenie się z łóżka, miło było tak poleżeć w łóżku, nie za długo, ale zawsze coś.- Poszedłbym na dwór, albo nie na miasto, albo nad jezioro sam nie wiem - Przyznałem, zatracony w tym, co chciałbym czynić w tej chwili..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz