poniedziałek, 9 stycznia 2023

Od Mikleo CD Soreya

Czytając dzieciom książkę na dobranoc, usłyszałem wysłaną mi przez męża myśl, z której nawet się ucieszyłem, dobrze mu w końcu zrobi wyjście z kimś innym niż tylko ja i dzieci w końcu ludziom potrzebne jest towarzystwo innych ludzi, a tak przynajmniej mi się wydaje.
~ Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. Baw się dobrze - Odpowiedziałem, wracając do czytania książki, którą tak lubiły nasze dzieci, zasypiając na jednym łóżku, zmuszając mnie do przeniesienia ostrożnie synka do jego pokoju, mając czas dla siebie, wykorzystałem więc go na długą kąpiel, w której powoli zaczęło mi się przysypiać, z powodu czego musiałem już wyjść z wody i pójść spać. Najpierw jednak, wypuszczając naszego psa na podwórko, zamykając drzwi. Wiedząc, że mąż klucze przy sobie ma, a więc nie musząc się niczym martwić, pogasiłem wszystkie świeczki, mogąc iść do sypialni, gdzie nasza kotka dotrzymała mi Coco, kładąc się obok mnie na części Soreya, korzystając troszeczkę z tego, że go nie ma. Cóż wróci, a wtedy naszą kotka na pewno zwolni mu miejsce, a na razie niech śpi.
- Dobranoc Coco - Odezwałem się do kotki, głaszcząc ją po łebku, zamykając swoje oczy. Dziś wyjątkowo zasnąłem u boku kota beż męża, dając mu spokój, którego potrzebował, spędzając czas z kolegą.

Zaspany otworzyłem oczy, słysząc cichy szum lekko mnie niepokojący. Zamknąłem w ogóle drzwi? Chyba tak, a nawet gdybym zapomniał Cosmo, nie szczekał, a więc nikt nie próbował się włamywać tym razem do naszego domu.
- Śpij Miki to tylko ja - Wyszeptał cicho, wślizgując się pod kołdrę, całując mnie w czoło.
- Witaj w domu - Wymruczałem, od razu wtulając się w jego ciało, zdecydowanie bardziej woląc spać z nim niż z naszą kotką. - Jak się bawiłeś? - Zapytałem, będąc na pograniczu między snem a rzeczywistością, starając się mimo to wysłuchać mojego męża.
- Porozmawiamy o tym rano dobrze owieczko? Widzę, że jesteś zmęczony - Wyszeptał, gładząc mnie po plecach, wcale nie ułatwiając mi nierównej walki ze snem, którą przez niego po części przegrałem, wracając do spokojnego świata marzeń i snów.

Oczy otworzyłem, gdy promienie słońca leniwie zaczęły łaskotać moje policzki, zmuszając mnie do leniwego otwarcia swoich oczu, dostrzegając brak męża, który przymusił mnie do ruszenia z łóżka, nie może przecież być tak, że on już nie śpi, zajmując się dzieckiem, o ile Merlin jeszcze nie śpi.
Rozleniwiony wziąłem szybką kąpiel, przebrałem się w czyste ubrania, zaglądając do pokoju synka, który wciąż jeszcze spał, a więc wygląda na to, że mamy jeszcze z troszeczkę czasu z mężem na rozmowę tak po prostu o wszystkim i niczym.
- Dzień dobry kochanie - Przywitałem się z mężem, mając bardzo dobry nastrój.
- Dzień dobry owieczko, wyspałeś się? - Pytając, ucałował mnie w czoło, uśmiechając się do mnie łagodnie.
- Tak, wyspałem się. Ty jednak raczej powinieneś mi powiedzieć jak spotkanie z kolegą, fajnie było? - Zapytałem, zaciekawiony tym jak spędził wczorajszy wieczór.
- Tak, miło było znów spotkać się z Roscoe - Odparł, zadowolony jak jeszcze nigdy dotąd.
- Z Roscoe? - Zapytałem, mrużąc w tej samej chwili swoje oczy.
- Tak, z Roscoe. Coś nie tak? - Dopytał się, przyglądając mi się uważnie.
- Nie powiedziałeś mi, że tym znajomym będzie Roscoe - Mruknąłem, nie ukrywając niezadowolenia, psując sobie tym samym dobry nastrój z samego rana.
- A czy to ma dla ciebie aż takie znaczenie? Przecież to tylko Roscoe poznałeś go - Nie rozumiał mnie, a ja złościłem się jeszcze bardziej na męża.
- Ma to dla mnie znaczenia duże, gdybym wiedział, że to Roscoe nie zgodziłbym się - Burknąłem, obrażony na męża podchodząc do okna, nie mając w tej chwili nawet ochoty, patrząc na męża, który nie ma problemu ze spotykaniem się ze swoim byłym.
- Dlaczego? - Spytał zdumiony, przytulając się do mnie, starając się mnie udobruchać.
- A może dlatego, że Roscoe był twoim byłym facetem i pierwszą miłością, która wciąż coś do ciebie czuje - Wyburczałem, pusząc policzki ofochany na męża, który spotkał się ze swoim byłym, doskonale wiedząc, jakie jest moje nastawienie do byłego mojego męża.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz