poniedziałek, 9 stycznia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Nie byłem do końca pewien, czy to Miki powinien być zły na mnie, czy też ja na Mikiego na to, że odwala takie akcje podczas kiedy ja nawet nic złego nie zrobiłem. Nawet Roscoe zachowywał się przyzwoicie, co oczywiście zaskoczeniem nie było. Nie wychodzę z domu praktycznie w ogóle tak dla własnej przyjemności, głównie robię to z rodziną i nie narzekam na to absolutnie, kocham ich całym sercem, ale kiedy już raz wyszedłem na piwo, to wielka afera jest. A że moim kompanem był Roscoe, no to już totalny przypadek. Ludzi, których znam, mogę policzyć na palcach jednej dłoni, więc prawdopodobieństwo tego, że to właśnie z nim wyjdę, było dosyć wysokie. Może Miki, by się uspokoić, powinien go trochę bliżej poznać i dopiero wtedy przekona się, że naprawdę nic i nikt nie zagraża naszemu związkowi. Jak już ktoś się ma martwić, to ja o niego, bo nim ludzie interesują się znacznie bardziej, niż mną, i na pewno łatwiej byłoby mu znaleźć osobę, która jest zdecydowanie lepsza ode mnie. 
Zauważając, że Mikleo nie wraca, zdecydowałem się zabrać za przygotowanie obiadu, by później tylko go odgrzać, jak Misaki wróci ze szkoły. O Merlina się martwić nie musiałem, bo już go karmiłem, a po krótkiej zabawie znów chciał iść spać, a sądząc po tym, że nie słyszę z góry żadnych dziwnych odgłosów, poza trzaśnięciem drzwiami do naszej sypialni, pewnie nadal spał. Miałe nadzieję, że chory nie był, w końcu zazwyczaj aż tak dużo nie spał... postanawiając, że zajrzę do niego później najpierw zająłem się obiadem mając nadzieję, że przygotuję wszystkim coś w miarę zjadliwego, aby się nikt nie pochorował. 
Kiedy przyszła pora na to, bym powoli zaczął zbierać się do wyjścia, zdjąłem garnki z ognia i poszedłem na górę, by zobaczyć, jak się ma Merlin oraz Mikleo. Najpierw poszedłem do pokoju naszego syna, gdzie go nie było. Zastałem go natomiast w naszym pokoju, gdzie spał sobie grzecznie z mamą. Ale jak on się tutaj znalazł...? Drzwi zarówno do jednego, jak i drugiego pokoju były zamknięte, a on jest za mały, by je sobie tak po prostu otworzyć. Może zrobił to swoimi mocami...? albo Mikleo sam go do siebie zabrał...? Cóż, najważniejsze, że jest bezpieczny przy Mikim, a to jak się on tam znalazł, to już sprawa drugorzędna. 
Nie budząc go wyszedłem cicho z domu uprzednio zamykając drzwi nie chcąc, by stało się coś złego pod moją nieobecność, i poszedłem po córkę. Najpierw odebrałem moją księżniczkę ze szkoły, a dopiero później poszliśmy na rynek, gdzie kupiłem te dwa zapomniane produkty z wczoraj, wino i kolejny bukiet róż dla mojego najdroższego anioła, oraz jakieś słodkości dla mojej córki i Merlina podejrzewając, że on będzie chciał zjeść to, co siostra. 
Jak już wróciliśmy do domu okazało się, że Miki i Merlin chyba nadal spali, ponieważ panowała cisza i tylko Cosmo cieszył się na nasz widok. Wszedłem więc z córką do środka, rozpakowałem zakupy, wstawiłem róże do wazonu i zabrałem się za odgrzewanie obiadu. W pewnym momencie nagle w kuchni pojawił się Merlin, domagając się jedzenia, czym zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Przepraszam bardzo, a on jak on się tu znalazł? Chyba usłyszałbym, że schodzi na dół. Albo było to słychać, tylko byłem za bardzo zamyślony, by to usłyszeć...? Sam już nie wiem. 
Oczywiście spełniłem jego prośbę i po podgrzaniu podałem dzieciom obiad, samemu sobie nie nakładając nie mając za bardzo ochoty na jedzenie. Po tym musiałem wziąć Merlina do łazienki, bo strasznie się wybrudził, jak zwykle zresztą, a kiedy wróciłem wraz z nim na rękach okazało się, że Mikleo już wstał. Rozmawiał z Misaki i jednocześnie przyglądał się kwiatom, jakie dla niego kupiłem. Od razu poczułem ochotę, by do niego podejść i go przytulić, no ale nie byłem pewien, czy powinienem to zrobić, bo nadal może być na mnie obrażony za...  sumie już nie wiem, za co, przecież nic złego nie zrobiłem. Trzymałem się jednak z dala od niego, nie chcąc jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji. 
- Hej. Jak się czujesz? – spytałem niepewnie, trzymając Merlina na rękach i przyglądając się Mikleo nie do końca wiedząc, jak zareagować. Czy się odzywać, czy może zacząć się pakować i przenosić na kanapę... chociaż nie, nad tym się będę zastanawiać, jak niespodzianka z winem i gorącą kąpielą się uda, bo jak się nie uda, to wtedy mogę zabierać się za rozkładanie kanapy. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz