Mimowolny uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy jego słowa do mnie dotarły, kochany zawsze się tak o mnie martwi i stara się mi pomóc za wszelką cenę, nie mógłbym mieć naprawdę nikogo innego na jego miejsce, poprawka ja nor chciałbym nikogo innego na jego miejsce.
- Nigdy o tym nie zapomnę - Przysiągłem, z łagodnym uśmiechem, który zniknął, od razu po ujrzeniu pani jeziora wywołując wewnętrzny lek, przez który ledwo potrafiłem przełknąć ślinę, stresując się jeszcze bardziej niż jeszcze chwilę temu.
- Dzień dobry Lailah - Odezwał się Sorey, skupiając uwagę pani jeziora, która uśmiechnęła się do nas ciepło.
- Dzień dobry Sorey, Mikleo. Co was do mnie sprowadza? - Zapytała, nie przestając się uśmiechać przynajmniej do chwili, w której powiedziałem jej, co się stało i dlaczego tu jesteśmy, od razu dostrzegając zmianę w mimice twarzy kobiety. - To nie dobrze, ten demon chyba zdecydowanie na za dużo sobie pozwala, musimy coś z nim zrobić - Odezwała się bardziej zmartwiona niż ja sam.
- Możemy się go jakoś pozbyć? - To pytanie zadał Sorey, rozmawiając o demonie z panią jeziora, troszeczkę pomijając w tym wszystkimi moją osobę. A to może i lepiej ja i tak nie chce o tym rozmawiać, czując się nie do końca dobrze.
- Pozbyć się go nie możemy, nie posiadamy niczego, co pozwoliłoby nam go gdzieś zamknąć, dla tego musi on zostać we wnętrzu Mikleo. Musicie, że pojawia się podczas pełni, oznacza to, że trzeba coś z tym zrobić - Zaczęła, czym mnie zainteresowała.
- Masz jakiś konkretny pomysł? - Zapytałem, tym razem ja z nadzieją na pozbycie się demona lub chociażby wyciszenia go.
- Jesteśmy w stanie zamknąć demona podczas rytuału, jednak musimy również wyciszyć i ciebie tak, aby pełnia nie miała na ciebie większego wpływu - Wyjaśniła, czym lekko mnie zaskoczyła.
- Tak się da? - Dopytałem, unosząc jedną brew ku górze.
- Oczywiście, jest tylko jeden minus tego czynu.. - Lailah już chciała mi powiedzieć, jaki jest minus, którego słyszeć szczerze nie chciałem słyszeć, jeśli się da, chce to uczynić, aby nie pozwolić demonowi dojść do władzy i aby nie męczyć więcej mojego biednego męża sobą podczas pełni.
- Jesteś pewny? - Zapytała, na co kiwnąłem głową, naprawdę nie chcąc wiedzieć, czasem tak po prostu jest lepiej.
- Ja natomiast chce wiedzieć - Odezwał się Sorey, chcąc poznać prawdę na temat, który mnie nie specjalnie w tym momencie interesował.
- Pełnia jest częścią drugiego oblicza aniołów wody, pozwala im to wyzbyć się wszystkich nadmiernych emocji, bez tego Mikleo będzie musiał radzić sobie radzić w inny sposób - Mój mąż zmartwił się, z tego powodu chcąc, abym zmienił zdanie, ja jednak podjąłem już decyzje, nie mając zamiaru z nim na ten temat dyskutować, to była moja decyzja i on nie powinien się w to wtrącać, zdecydowanie nie w tej sprawie.
- Miki, ale.. - Sorey coś mówił, zapewne chcąc, abym zmienił zdanie, ja jednak nie miałem już na to ochoty, podejmując decyzje, której już nie zmienię pod żadnym pozorem.
Lailah nie chcąc, abyśmy się przypadkiem zaczęli kłócić, zabrała nas do katery, gdzie niepewnie wszedłem do kręgu, biorąc głęboki wdech, ostatni raz zastanawiając się czy na pewno tego chcę, zamykając oczy, stając twarzą w twarz z demonem, który cieszył się na mój widok, atakując bez ostrzeżenia, wywołując między nami walkę, znów tracąc kontrole nad ciałem, którym znów zawładnął demon, starając się wydostać z więzienia.
- Poddaj się, ile jeszcze będę z tobą walczył - Odezwał się, niezadowolony demo sprowadzając mnie do parteru, w tym samym momencie słysząc głos kapłana, który musiał pojawić się w katedrze. Czując, jak demon wydostaje się spod mojej kontroli. Ile jeszcze muszę z nim walczyć, tak bardzo nie mam już na to wszystko siły..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz