Rano obudziły mnie małe łapki Coco, które zmusiły do wstania z łóżka a wszystko to z powodu godziny, którą wskazywał stojący naprzeciwko łóżka zegar.
- Dziękuję Coco - Zwróciłem się do kotki bardzo cicho, aby nie obudzić śpiącego wciąż męża, wstając spod przyjemnie ciepłej pierzymy, cicho przy tym ziewając. Bycie rodzicem to naprawdę ciężka praca już nie mogę się doczekać dorosłości naszych dzieci, które wylecą z gniazda bez naszej pomocy.
Poprawiając odruchowo dłonią włosy, wstałem z łóżka, wychodząc z pokoju, przymykając delikatnie drzwi, aby Sorey mógł spokojnie wypocząć.
- Misaki rybko wstawaj - Odezwałem się do dziecka, gdy tylko wszedłem do jej pokoju, podchodząc do łóżka.
- Mamo nie, jeszcze pięć minut - Jej słowa wywołały uśmiech na moich ustach, oj jak ja doskonale znałem te pięć minut. Tatuś też tak mówił, a i tak kończyło się na godzinie albo dwóch.
- Misaki to ostatni dzień, jutro już masz wolne, proszę wstań. Obiecuję, że jutro dam ci spać, ile tylko będziesz chciała - Wyszeptałem kojąco, całując delikatnie jej czubek głowy.
- Naprawdę? - Mała zachęcona moimi słowami podniosła się do siadu, uważnie mi się przyglądając.
- Oczywiście, ile tylko będziesz chciała - Te słowa ją przekonały, dziewczynka od razu chętniej wstała z łóżka, biegnąc do łazienki, gdzie mogła umyć twarz, dając mi czas na przygotowanie jej ubrań do wyjścia. - Załóż to i zejdź na dół, przygotuję ci śniadanie - Poprosiłem, kładąc jej ubrania na łóżku, gdy tylko się zjawiła obok mnie, wychodzą z pokoju, niech się ogarnie, a ja w tym czasie zająłem się całą resztą.
Przygotowanie Misaki do szkoły nie zajęło już zbyt dużo czasu, śniadanie i ubranie się do wyjścia nie było zbyt długi, mała dość chętnie przygotowała się do wyjścia z domu, a jeszcze chętnie szła do szkoły, jak zwykle pełna energii biegnąc do Nori'ego, gdy tylko go ujrzała.
- Dzień dobry - Słysząc głos mamy chłopca, spojrzałem na nią, uśmiechając się łagodnie.
- Dzień dobry - Odpowiedziałem, witając sir z kobietą, którą lubiłem. Uważając, że rodzice chłopca to naprawdę sympatyczni ludzie.
Zamieniłem więc z kobietą kilka zdań, nim dzieci podbiegły do nas, prosząc, aby Misaki została dziś na noc u chłopca, nie specjalnie przejmując o zgodę mamę chłopca, która mimo tego wybryku dzieci nie miała nic przeciwko. No cóż, jeśli jej to nie przeszkadza, nie mogę się nie zgodzić, najwyżej Sorey będzie na mnie zły za nie pytanie go o zdanie, no cóż, już się zdążyłem przyzwyczaić do tego.
Nie planowanie pozbyłem się córki z domu na weekend, wracając do domu gdzie Merlin, Yuki i Emma nie spali już, szykując się do wyjścia, ciekawe gdzie młodzieży się wybiera.
- Cześć dzieciaki, gdzie się wybieracie? - Zapytałem, biorąc Merlina na ręce.
- Idziemy odwiedzić ciocię Alishe, niedługo znów wrócimy do dalszej drogi, dla tego chcieliśmy odwiedzić ciocię w zamku - Gdy to powiedział, kiwnąłem głową, nie mając nic przeciwko temu, aby tam się udali, wszyscy ucieszą się na ich widok.
- Mamo ja też chcę do cioci - Zawołał mały Merlin, wywołując u mnie głośne westchnięcie.
- Merlin, my nie idziemy do cioci - Odezwałem się, już widząc jego fochy.
- Możemy go zabrać, dla nas to nie problem - Stwierdziła Emma, uszczęśliwiając malucha. No cóż, skoro są tego pewni, niech go biorą.
I takim właśnie sposobem pozbyłem się wszystkich dzieci z domu, nawet tego nie planując, jak miło będę mógł nareszcie odpocząć.
- Dzień dobry Miki, gdzie są wszyscy? - Słysząc głos męża, odwróciłem się w jego stronę, stawiają na stole przygotowane dla męża śniadanie wraz z kawą.
- Dzień dobry, Misaki w szkole na weekend zostaje u Nori'ego, tak wiem, wiem, znów nie pytałem cię o zdanie, Yuki i Emma poszli odwiedzić Alishe i inne serafiny zabierając ze sobą Merlina, który też chciał iść - Wytrzymałem, podchodząc do męża, całując go w policzek. - Smacznego - Dodałem, idąc do sypialni, mając ochotę położyć się na łóżku i odpocząć od codzienności nareszcie mając na to czas.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz