Niemalże od razu poczułem ten delikatny dreszcz, kiedy tylko przytuliłem się dosyć ostrożnie do Mikleo. A więc miałem rację, że mój mąż wolał spędzać czas w inny sposób niż początkowo mi powiedział. Tylko dlaczego nie dał mi znać, że ma ochotę na coś innego, na coś bardziej intymnego? Wiem, że ostatnio nie miałem ochoty na takie rzeczy i w sumie, to nadal nie mam, ale nie muszę mieć, by sukcesywnie zaspokoić mojego męża. A kto wie, może podczas pieszczot i ja nabiorę ochoty...? Czasem i tak się zdarzało, że nie miałem ochoty na seks, a finalnie wychodziło coś zupełnie innego.
– I jesteś całkowicie pewien, że tylko masz ochotę na leżenie? – zapytałem, siadając obok niego. Na początku zdecydowałem się tylko poczekać na to, co mi powie, bo przecież już doskonale wiedziałem, na co miał tak naprawdę ochotę.
– A na co innego mógłbym mieć? – odpowiedział pytaniem kompletnie nie dając mi znać, że coś jest nie tak.
– Zazwyczaj kiedy dzieci nie było w domu wykorzystywaliśmy ten czas zupełnie inaczej – odpowiedziałem, kładąc dłoń ja jego brzuchu i zaczynając kreślić na nim szlaczki. Nie musiałem długo czekać na to, bym poczuł pod opuszkami palców drżenie jego ciała. – Czemu mi nie mówisz, że masz swoje potrzeby? – dopytałem, zmartwiony jego skrytością. Mógłbym się domyślić, to fakt, no ale jestem tylko człowiekiem. I najpewniejszy jestem, kiedy sam mi mówi, czego chce, a czego nie, chociaż i to nie zawsze działa.
– Ponieważ wiem, że ty ich nie masz. A ja sobie sam ze sobą poradzę – powiedział niepewnie, poprawiając swoją bluzkę, która do tej pory odkrywała jego płaski brzuch.
– Ale ja zawsze mogę ci pomóc. Czy ja mam tę ochotę, czy jej nie mam – powiedziałem łagodnie, nachylając się nad nim. – Wiem, że to nie będzie to samo, ale pozwól mi dać sobie pomóc – wyszeptałem mu do ucha, zaczynając powoli odpinać pasek od jego spodni.
Mikleo nic nie powiedział, a z jego ust wydobyło się głośne westchnięcie, kiedy moje wargi znalazły się na jego szyi. Wziąłem to za tak i zacząłem dalej powoli pieścić jego ciało pilnując, by wyniósł z tego jak najwięcej. Niewiele byłem w stanie mu dać, ale to zawsze było coś.
Kiedy już odpiąłem ten nieznośny pasek, zabrałem się za pozbywania jego bluzki, koniecznie chcąc mieć dostęp do jego klatki piersiowej. W końcu ten troszkę irytujący mnie kawałek ubrania wyładował na podłodze, a ja mogłem kontynuować pieszczenie jego ciała ustami, z szyi schodząc ku dołowi. Nie spieszyłem się z żadną czynnością chcąc, by wyciągnął z tej przyjemności jak najwięcej. Nim dotarłem do jego podbrzusza dłuższą chwilę poświęciłem jego klatce piersiowej, a konkretnie skutkom wiedząc, jak wiele przyjemności sprawia mu ich pieszczenie.
Później rzecz jasna zszedłem do jego krocza, uprzednio ściągając jego spodnie. Chwilę podrażniłem jego podbrzusze trochę ociągając się z tym, by wziąć jego przyrodzenie do ust. Robiłem to oczywiście tylko dla jego dobra, nie dla siebie samego, chociaż muszę przyznać, że sam czerpałem przyjemność z tego, że Miki wydawał z siebie te cudowne jęki i wyginał się pod moim dotykiem, prosząc o więcej. Po kilku minutach takiego dręczenia w końcu doprowadziłem go do finiszu, którego tak bardzo potrzebował, a o którym mi nie wspominał.
– I jak było? – spytałem, wycierając wierzchem dłoni swoje usta z niepotrzebnych płynów.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz