Słysząc jego wymijającą odpowiedź, westchnąłem cicho, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową, on tak serio czy tylko stara się wykończyć? Bo jak tak go słucham, to w sumie sam nie do końca wiem, jak to z mim jest.
- Sorey, Cosmo jak raz nie wyjdzie z tobą na spacer to nic się mu nie stanie, jeśli chodzi o Misaki, lekcje już odrobione i sprawdzone nie musisz się tym przejmować, a co do urodzin Merlina o tym akurat możemy porozmawiać - Zgodziłem się na rozmowę odnoszącą się do urodzin naszego synka, nie rozumiejąc, po co ta cała reszta. To fakt wczoraj Misaki nie chciała robić lekcje, to fakt jednakże dziś już się to zmieniło i bez oporu przyniosła mi książki, wspólnie wykonując zadanie domowe. A Cosmo, cóż mu nic nie będzie jak raz z powodu zmęczenia pana niepójście na spacer.
Sorey po mojej wypowiedzi odwrócił głowę w moją stronę, przyglądając mi się przez chwilę w milczeniu.
- Może i Cosmo nie musi wychodzić dziennie, ale z powodu kotków jest zaniedbany, dla tego muszę zabrać go na spacer - Po jego słowach westchnąłem cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem, jaka z niego uparta istota i co ja z nim mam czasem począć.
- Jak chcesz - Nie chcąc się z nim kłócić, po prostu odpuściłem ten temat, chcąc zmienić temat na ten zdecydowanie ważniejszy, a mianowicie ten dotyczący urodzin naszego syna, który był dosyć ważny, urodziny syna już za kilka dni a ja w sumie jeszcze nic nie przygotowałem.
- O mnie się nie martw, są tematy ważniejsze, jak na przykład urodziny naszego dziecka - Sorey to chyba jednak czyta mi w myślach, dosłownie i w przenośni.
- Tak właśnie, odnośnie urodzin Merlina, upiekę tort i przygotuję jakieś przekąski, ale chciałbym, abyś ty przygotował ozdoby, w sensie chce, abyś troszeczkę przyozdobił dom, z rana w dniu urodzin Merlina - Wytłumaczyłem, chcąc, aby zajął się czym ważnym, ale nie najważniejszym, w końcu on pracuje i nie ma tyle czas co ja, dla tego to ja zajmę się urodzinami, a on niech niczym się nie przejmuje.
- I tylko tyle? - Dopytał, lekko zaskoczony tym, co mu powiedziałem.
- No wiesz, pracujesz i masz prawo nie mieć czasu ani siły mi w tym pomóc dla tego ja siedząc w domu, zajmę się przygotowaniem wszystkiego na święto naszego syna - Wyjaśniłem, słysząc po chwili ciężkie westchnięcie mojego męża, ale dlaczego się ono pojawiło? Nie rozumiem, przecież chce go odciążyć, w czym więc cały problem?
- Miki - Sorey już chciał kontynuować temat, jednak pojawienie się syna powstrzymało go przed kontynuacją tematu. - Pójdę z Cosmo, gdy wrócę, dokończymy temat - Dodał, wychodząc z kuchni, robiąc to, co wcześniej zostało przez niego powiedziane, zabrał psa i już go nie było. Nie mając nic już do zrobienia, przygotowałem dzieci do snu, bez najmniejszego problemu nie zapominając o kąpieli i kolacji, po której położyłem je spać, oczekując teraz tylko na powrót męża, który jak zwykle poszedł na bardzo długi spacer z psem, że on ma jeszcze na to siłę. Podziwiam, mi już chce się spać, a mimo to cierpliwie czekam, nie chcąc pójść samemu spać.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz