niedziela, 12 marca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Mikleo bardzo szybko przedstawił mi najnowsze informacje i zaraz znikł, a ja jeszcze przez moment analizowałem w głowie jego słowa, ponieważ jeszcze odrobinkę byłem zaspany i niektóre rzeczy dochodziły do mnie z opóźnieniem. Więc wychodziło na to, że jesteśmy sami. No proszę, tego dawno nie grali. Nie będziemy sami na jakoś bardzo długo, bo raptem na kilka godzin, ale zawsze to kilka godzin tylko dla nas. Pewnie i tak nie wykorzystamy tego w jakoś bardzo produktywny sposób, no ale zawsze trochę odpoczniemy od krzyków dzieci. Chociaż szkoda, że Misaki ten weekend spędza poza domem, gdyż miałem nadzieję, że przed powrotem do pracy spędzimy tego czasu trochę więcej. Może nie chce spędzać ze mną tego czasu...? Wcale bym się nie zdziwił, ostatnio nie byłem najlepszym ojcem, no bo nie za bardzo byłem obecny w domy. Ogólnie ostatnio zamiast pomagać to tylko przysparzałem kłopotów, a głowie rodziny nie przystoi tego robić. Na szczęście jeszcze tylko ten weekend i w końcu będę robił coś naprawdę przydatnego. Może powinienem wziąć kilka dodatkowych godzin, by się wyrobić z normą...? Te kilka dni, które spędziłem na słuchaniu, że mam odpoczywać, na pewno będą mnie coś kosztować, i będzie to albo dosłownie, albo w przenośni. Mogę otrzymać mniejszy żołd, albo pożegnam się na jakiś czas z wolnymi weekendami. Albo spotka mnie zarówno i jedno, i drugie. 
Jako, że Mikleo poszedł na górę, musiałem zjeść śniadanie sam, co było aż dziwne. Zawsze albo to właśnie mój mąż mi towarzyszył, albo dzieci, albo chociażby zwierzaki. Coco pewnie była ze swoimi dziećmi, Cosmo najpewniej znajdował się na dworze albo w zamku, gdzie udał się za dzieciakami. Martwiło mnie trochę zachowanie Mikleo, który tak po prostu udał się na górę. Znaczy, nie tak po prostu, kilka słów zamieniliśmy, a głównie to on tłumacząc mi, gdzie się wszyscy podziali... no ale nasze poranki tak nie wyglądały. Gdybym zrobił coś złego pomyślałbym, że jest na mnie obrażony, no ale nic takiego nie zrobiłem. A może zrobiłem? Sam nie wiem, myślenie Mikleo a moje myślenie mimo wszystko troszkę się różniły. 
Nie chcąc go przypadkiem złościć bardziej, bez zbędnego gadania zjadłem śniadanie, czego przecież raczej nie robiłem, po czym wypiłem kawę i pozmywałem po sobie. Sen na pewno dobrze mi zrobił i czułem się znacznie lepiej, ale wolałbym, by takie sytuacje jak ta wczorajsza już się więcej nie powtarzały. To nie było dobre ani dla mnie, ani dla Mikleo, który naprawdę przejął się tą sytuacją, a on denerwować się nie powinien, bo to tylko szkodzi jego zdrowiu. 
- Wszystko w porządku? – spytałem, kiedy wszedłem do naszej sypialnie, gdzie znajdował mój mąż, oczywiście już siedząc przy tych nieszczęsnych kociakach. Najwidoczniej wolał ich towarzystwo od mojego... Więc ostatnio nie dość, że byłem złym ojcem, to jeszcze złym mężem. Zdecydowanie ostatnio się trochę stoczyłem. 
- Oczywiście, że tak. Czemu pytasz? – odpowiedział, bardzo zaskoczony moim pytaniem. 
- No nie wiem, sprawiasz wrażenie troszkę obrażonego – przyznałem ostrożnie, podchodząc do niego. 
- Jestem trochę zmęczony, to wszystko – naprostował, ale jakoś tak niezbyt to kupiłem. Może chciał się mnie tak trochę pozbyć...? Cóż, ode mnie tak łatwo się nie uwolni. 
- Więc korzystając z wolnego domu może przygotuję ci kąpiel? Albo zrobię masaż. Albo jedno i drugie – zaproponowałem, kładąc dłonie na jego ramionach. Ostatnio to on się mną zajmował więc najwyższa pora, bym to ja zajął się nim. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz