Na jego słowa nie musiałem długo zastanawiać się nad odpowiedzią, tak naprawdę oprócz tortu i ciasta nie było nic przygotowane, no może jeszcze poza porządkiem i drobnymi ozdobami przygotowanymi przez naszą kochaną córeczkę.
- Tak szczerze to nic poza prawie gotowym ciastem i tortem nie jest gotowe - Przyznałem, wiedząc o tym, że jeszcze sporo pracy przed nami, przekąski to mimo wszystko nie aż taka prosta sprawa, tym bardziej że jutro będzie tu dość sporo osób, które trzeba będzie ugościć. Nie licząc naszej czwórki, przyjdą wszystkie serafiny, para królewska z synkiem i moja mama, szkoda tylko, że w tym wszystkim zabraknie Yuki'ego i Emmy, ich równie miło byłoby ugościć co całą resztą.
Myśląc o naszej dwójce, troszeczkę posmutniałem, brakowało mi tej dwójki ale niczego nie mogłem oczekiwać, Yuki miał prawo ruszyć we własną drogę, a my nie możemy oczekiwać od niego powrotu do domu.
- Mikleo wszystko w porządku? - Na jego pytanie uniosłem głowę w stronę męża, uśmiechając się do niego łagodnie.
- Tak, tylko myślałem o Yukim i Emmie, jutro ich z nami nie będzie, trochę mi ich brakuje - Wyznałem zgodnie z prawdą, co wywołało współczucie u mojego męża.
- Skarbie, wiesz, że myślenie o tym, niczego nie zmieni? Yuki wybrał drogę, którą chce pójść i my nie możemy tego zmienić - Gdy to mówił, uśmiechnąłem się do niego delikatnie, kiwając łagodnie głową, ma racje, nie ma co o tym myśleć, mamy teraz na głowie urodziny, Yuki wróci, gdy nadejdzie odpowiednia dla niego pora.
- Masz rację - Zgodziłem się z nim, wstając od stołu, już nie mogąc usiedzieć na tyłku, musząc coś ze sobą zrobić. Plan na przekąski już był, a więc mogłem od razu zacząć je przygotowywać i pewnie bym to uczynił, gdyby nie ciche chrząknięcie mojego męża.
- Tylko przygotowuję produkty do przekąsek, nic bez ciebie nie będę robił - Przyznałem, odwracając głowę w stronę męża.
- Daj spokój, siadaj na swój tyłek i odpocznij zanim zaczniemy wspólną pracę - Po jego słowach ciężko westchnąłem, siadając na krześle, tak jak chciał mój mąż. Czekając, aż zje posiłek, byśmy wspólnie mogli dokończyć tort i przekąski na jutrzejsze święto naszego syna.
Wspólne przygotowywanie przekąsek okazało się bardzo zabawnym i przyjemnym spędzeniem czasu, w którym na swój sposób pomogły nam dzieci, troszeczkę bardziej przeszkadzając, niż pomagając, jednak taka już była rzeczywistości posiadania dzieci.
- Wygląda na to, że mamy już wszystko gotowe - Wyznałem, gdy chowaliśmy ostatnie przekąski do lodówki.
- Powiedzmy, jeszcze trzeba tu posprzątać - Zauważył, słusznie rozglądając się po kuchni, która nie była w najlepszym stanie, a wszystko to zawdzięczać możemy naszym dzieciakom i im pomocy, która skończyła się tak, a nie inaczej. I kto by się tego spodziewał.
- I z tym sobie zaraz poradzimy - Wyznałem, całując męża w policzek, zaczynając sprzątanie kuchni, w którym pomagał mi mój mąż, za co byłem mu wdzięczny bo gdyby nie jego pomóż, której tak nie chciałem, wciąż byłbym jeszcze przysłowiowo w proszku z przygotowywaniem przekąsek na urodziny.
- Dziękuję za pomoc, jednak to nie był taki zły pomysł, abyśmy zrobili to wspólnie - Przyznałem rację mojemu mężowi, kładąc dłonie na jego ramionach, uśmiechając się do niego łagodnie.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz