Zadowolony zanurkowałem w zimnej wodzie, pozwalając mojemu ciału na relaks, tak bardzo mi brakowało właśnie tego typu relaksu. Opadając na same dno, zamknąłem oczy, wsłuchując się w otaczającego mnie dźwięki płynącej wody. Ach jak było mi dobrze, gdy mogłem beztrosko opaść na dno zbiornika.
Relaksując się beztrosko jeszcze chwilę, ruszyłem się w wodzie, pływając w niej jak ryba, szczerze zapominając o przebywającym na brzegu jeziora mężu.
Przypominając sobie o nim, dopiero gdy wynurzyłem się z wody, odwracając w stronę starego mostu, do którego podpłynąłem, kładąc dłonie na starym drewnie, nie chcąc przemaczać jego ubrań i ciała, które mogą najlepiej tego nie zjeść.
- Zimno ci? - Zapytałem, zastanawiając się, jak długo mogę sobie pozwolić na pływanie w jeziorze, be, wracania do domu.
- Nie, dlaczego pytasz? - Zapytał, zaskoczony delikatnie dotykając mój policzek, uśmiechając się do mnie ciepło.
- Upewniam się, czy mogę tu jeszcze troszeczkę pobyć - Przyznałem, zbliżając się do twarzy męża, łącząc usta w delikatnym pocałunku, nim znów zanurzyłem się w zimnej wodzie, pływając pod wodą, jeszcze koło godziny nim w końcu wyszedłem z zimnej wody, pozbywając się jej, najszybciej jak to było tylko możliwe, podchodząc do Soreya.
- Wracamy już? - Zapytałem, na co on przyjrzał mi się uważnie, kładąc dłoń na policzku.
- Jesteś pewien? Nie chcesz tu jeszcze troszeczkę pobyć? - Na to pytanie pokręciłem przecząco głową, nie chcąc już przebywać nad jeziorem, znacznie bardziej woląc już wrócić do domu, z mężczyzną którego kocham nad życie.
Bez zbędnego gadania, które i tak nic by nie zmieniło, chwyciłem dłoń Soreya, powoli bez najmniejszego pośpiechu wracając z nim do ciepłego i wciąż pustego domu, w którym panowała ta cudowna cisza.
- A więc co chciałbyś robić w tej chwili? - Słysząc pytanie męża i czując jego dłonie oplatające się wokół mojego ciała, odczułem przyjemnie przechodzący przez moje ciało dreszcz, po którym od razu odsunąłem się od męża, otrząsając swoje myśli z tego niepotrzebne w tym momencie pragnienia.
- Wszystko dobrze? - Słysząc jego pytanie, kiwnąłem łagodnie głową, ciepło się przy tym uśmiechając.
- Oczywiście, nie przejmuj się - Machnąłem na to wszytko ręką, kierując się do kuchni, gdzie musiałem, a raczej po prostu chciałem przygotować mężowi coś pysznego na obiad.
- Zrobię ci obiad, a później możemy razem poleżeć w łóżku - Wyznałem, wyciągając z szafki ziemniaki, które chciałem zacząć już odbierać.
- Miki nie jestem głodny, proszę nic mi nie rób, chciałbym odpocząć z tobą, bo wiem, że i ty tego chcesz - Po jego wypowiedzi patrzyłem jeszcze przez chwile na ziemniaki, nim schowałem je na swoje miejsce, wstając z kolan, aby podejść do męża.
- W porządku, ale gdybyś zgłodniał, daj mi znać - Poprosiłem, nie chcąc go do niczego zmuszać, doskonale wiedząc, jak ludzie organizm zmienia się pod wpływem lat.
- Jeśli zgłodnieje, sam też mogę sobie coś zrobić, a teraz sir tym już nie przejmuj i chodź - Chwytając moją dłoń, ucałował jej wierzch, prowadząc prosto w stronę sypialni, gdzie razem położyliśmy się na wygodnym łóżku, mogąc na chwilę odetchnąć.
- Jak dobrze, nie pamiętam już, kiedy ostatni raz mieliśmy wolny dom - Wymruczałem, zadowolony rozciągając się na łóżku, nie chciało mi się spać, bo szkoda czasu, który mogę przeznaczyć na.. Cóż nic i tak innego, nie te czasu, gdy korzystało się po całości z braku dzieci, w tej chwili łóżko i obecność męża musi mi wystarczyć..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz