czwartek, 9 marca 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Na jego słowa spojrzeliśmy po sobie z Yukim, nawet nie mając zamiaru komentować swój wypowiedzianych przez Soreya. On chyba naprawdę sobie z nas kpił, skoro myślał, że puszcze go do pracy jutro lub do końca tygodnia. Jego zasłabnięcie nie bierze się znikąd i oboje doskonale to wiemy z tą różnicą, że ja dbam o niego, gdy on sam całkowicie o tym zapomina.
- Dlaczego? A może właśnie dlatego, że nie potrafiłeś stać o własnych siłach, prawie nam mdlejąc w kuchni. Poza tym jesteś osłabiony, dla tego musisz odpocząć - Wyznałem, tłumacząc mu jak dziecku, czemu trzeba postąpić tak, a nie inaczej, co absolutnie nie spodobało się mojemu mężowi, a szkoda, bo to on akurat powinien o to zadbać, ma jedno zdrowie, a mimo to o nie, nie dba.
- Troszeczkę bylem zmęczony to przecież nic takiego, wypocząłem już i moje wracać do pracy - Na jego słowa prychnąłem tylko pod nosem, stawiając przed nim obiad, który zjedli wszyscy oprócz niego.
- Bardzo cię proszę, nie dyskutuj, to i tak niczego nie zmieni, zostajesz w domu do końca tygodnia i tyle w temacie - Stanowczo wypowiedziałem te słowa, zabierając od męża naszego syna, sadzając go sobie na kolanach.
- To nie jest fer - Burknął, mimo wszystko zabierając się za jedzenie, gdy ja nie komentując już tego oburzenia, zacząłem bawić się z Merlinem który skakał mi po kolanach, świetnie się przy tym bawiąc, szarpiąc przy tym moje włosy. No cóż, w niektórych sytuacjach lubię być szarpany za włosy, ale raczej zabawa z synem się do tego nie zalicza.
- Merlin, co ty wyrabiasz? - Zapytałem chłopca, który zaczął się po mnie wspinać, najwidoczniej myśląc, że to super zabawa, ciekawe tylko dla kogo, bo raczej nie dla mnie.
- Wspinam się mama - Odpowiedział, siadając na moich ramionach, prawie z nich siadając, jam dobrze, że go trzymałem, gdybym tylko puścił już, by spadł na ziemię.
- Nie za wygodnie ci? - Dopytałem, trzymając chłopca za biodra, bojąc się, że spadnie z moich ramion.
- Nie mama - Wyznał, opierając się na mojej głowie, bawiąc się włosami, no tak najlepiej męczyć matkę swoją, która cierpliwie zniesie każde zachowanie swoich pociech.
- Merlin daj mamie już spokój - Odezwał się Sorey, patrząc na wciąż męczącego mnie syna.
- Nie tata nie - Zawołał, nie chcąc, aby Sorey zdjął go z moich ramion, kurczowo się mnie trzymając.
- A do mnie pójdziesz? Może wyjdziemy na dwór? - Zaproponował Yuki, czym przekupił swojego młodszego brata, biorąc go na ręce.
- Idziemy na dwór? - Słyszącą słowa Yuki'ego Misako od razu zwróciła uwagę na brata, wpatrując się w niego z nadzieją.
- Tak Idziemy, ale najpierw się ubierzecie - Odpowiedział, zabierając swoje rodzeństwo do góry. Jak miło, że wrócili i chociaż na godzinkę zabiorą rodzeństwo na spacer, no i Cosmo na tym skorzysta, trzeba korzystać, puki się ich ma.
- Wychodzimy, wrócimy za godzinę może dwie - Zawołał Yuki, informując nas, o zabrania swojego rodzeństwo ze sobą, na dwór dając na troszeczkę odpocząć od młodzieży.
- Jak się czujesz? Nie chcesz odpocząć? - Zapytałem, zwracając się do męża, podchodząc do niego bliżej, kładąc dłonie na jego policzkach, mogąc chociaż przez chwilę zwrócić na niego uwagę.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz