Zaspany otworzyłem oczy, rozciągając się leniwie, czując się znacznie lepiej, wczoraj byłe zmęczony a dziś najwidoczniej to zmęczenie uderzyło we mnie z podwojoną siłą. Uważa, że to nie przeziębienie a zmęczenie materiału, bycie rodzicem to naprawdę ciężka praca czasem wolałby wyjść gdzieś na cały dzień, pomagając w pracach, bez jakich znaczenia niż siedzieć w domu z dwójką dzieci, które co chwile się ze sobą kłócą, szarpią, a nawet biją i znosić musiałem to codziennie, a to powoduje u mnie irytacje i zmęczenie, które utrzymuje się cały czas, czasem naprawdę mam tego dość.
- Dzień doby owieczko, wyspałeś się już, jak się czujesz? - Zadając mi to pytania, podszedł do mnie, kładąc dłoń na moim czole, coś cicho pod nosem do siebie mówiąc.
- Wyspałeś się i czuje się lepiej - Wyznałem zgodnie z prawdą nie mając powodu, aby kłamać, nie czułem się jakoś bardzo dobrze, ale na pewno czułe się lepiej niż przed pójściem spać, a to oznacza, że mogę już wyjść z łóżka prawda?
- Wciąż twoje czoło jest ciepłe - Odezwał się mój mąż, ciężko wzdychając, brzmiało to troszeczkę tak, jakby nie do końca był zadowolony z mojego stanu, a czy to moja wina? Ja nie chciałem, aby tak wyszło, ale, że wyszło, to nie moja wina nikt nie chce się tak źle czuć.
- Co się stało - Mruknął pod nosem, maskując się po skroni, nie rozumiejąc skąd u mnie ten groszy stan.
- Mówiłem ci wczoraj, że jestem zmęczony, najwidoczniej moje ciało wciąż nie doszło do siebie - Wychrypiałem, nakrywając się jeszcze szczelnie kołdrą, czy było mi zimno? Nie, ja po prostu dobrze się tu czułem i szczerze nie chciało mi się stąd wychodzić.
Sorey kiwnął lekko głową, otwierając swoje usta, aby coś powiedzieć, w czym przeszkodził mu nasz mały synek pojawiający się w pokoju.
- Mama - Zawołał, podchodząc do łóżka.
- Cześć Merlin - Wydukałem, pozwalając mu do siebie wejść, kładąc się obok mnie.
- Co ci się stało mamo? - Zapytał, a jego buźka przybrała postać bardziej zmartwionej, mój mały słodki chłopiec niepotrzebnie się o mnie martwi.
- Mama źle się czuje, dlatego powinniśmy dać mamie odpocząć - Tym razem odezwał się Sorey, co wywołało ciche fuknięcie chłopca, który najwidoczniej wciąż był zły na tatę.
- Merlin proszę, nie gniewaj się na tatę dobrze? Bądź grzeczny dobrze? - Na moją prośbę chłopiec pokiwał delikatnie głową, wychodząc z łóżka, podchodząc do tatusia, aby ten wziął go na ręce, cały czas mi się przyglądając.
- Martwię się o ciebie mamo - Gdy to powiedział, uśmiech sam pojawił się na moich ustach, słodkie dziecko, mimo że czasem potrafi zajść za skórę.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze - Zapewniłem, uśmiechając się do dziecka delikatnie, chcąc go pocieszyć, mając nadzieje, że to pomoże.
- Przygotuje ci herbatę, musisz teraz dużo pić, zaraz wracam - Sorey nawet nie czekał, na moją odpowiedz, po prostu idąc w stronę wyjścia z sypialni, pozostawiając mnie tu samego. Oczywiście, bo gdyby został, miałbym szanse coś powiedzieć a tak rany...
Ciężko wzdychając, co nie brzmiało zbyt efektownie, zakryłem się kołdrą, odwracając na drugi bok, czekając i czekając na męża, który zjawił się w sypialni, kilka minut później stawiając na szafce nocnej kubek z gorącą herbatą i tym nieszczęsny miodem.
- Wypij, poczujesz się lepiej - Poprosił, nachylając się nade mną, aby ucałować mnie w skroń.
- Chce iść nad jezioro - Wychrypiałem, biorąc tę nieszczęsną herbatę do rąk, zaczynając ją pić, mimo że nie miałem na nią najmniejszej ochoty, ale co się robi dla świętego spokoju..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz