Zdołałem usłyszeć rozmowę Yuki'ego z tatą schodząc po schodach z Merlinem, cicho wzdychając, jak dzieci po prostu nie wierzę w to, co słyszę, będą trenować, ciekawe bardzo ciekawe no mi osobiście wydawało się, że jeden drugiemu chce, udowodnić jak silny jest. Jakie to męskie na naprawdę.
Widząc mnie na schodach. Sorey, jak i Yuki zwrócili na mnie uwagę, wyczekując tego, co powiem, tak jakby moje zdanie miało tu coś zmienić, jedli będą chcieli i tak będą trenować i tego nikt ani nic nie jest w stanie zmienić.
- Bawcie się dobrze - Odezwałem się, nie mając i tak zamiaru się z nimi kłócić, jeżeli chcą, niech trenują, tylko niech porem Sorey nie mówi, że źle się czuje, bo I za to może mu się oberwać.
- Tylko tyle? - Na pytanie męża uniosłem jedną brew ku górze, zastanawiając się, o co tak właściwie mu chodzi, czego oczekuje? Mam go okrzyczeć jak małe dziecko? Przecież jest dorosłym mężczyzną, chyba sam najlepiej zdaje sobie sprawę, z tego, co robi i jakie będą tego konsekwencję prawda? A jeśli nie, to przysięgam, że ja go niańczyć znów nie będę, nie ma nawet takiej mowy. Jak sobie piwa nawarzy, sam go wypije.
- A chcesz coś jeszcze usłyszeć? - Zapytałem, unosząc jedną brew ku górze, stawiając synka na ziemi, odczuwając drobny ból rąk z powodu trzymania go na rękach.
- Sam nie wiem, to nie w twoim stylu nie mówiąc, abym tego nie robił - Właśnie tego się spodziewałem, o to mu chodziło, nie powiedziałem, niczego czego spodziewać sir po mnie właśnie mógł.
- Może i nie w moim, ale to ty, a nie ja będę cierpiał, jeśli coś ci się stanie po tym treningu - Przyznałem, wzruszając delikatnie ramionami, nie mając dziś ochoty się z nim kłócić, moje ciało było zaspokojone, na tyle, abym nie miał powodu na niego sir gniewać.
- Nic mi nie będzie, jeszcze poskładam młodego - Powiedział, pewnie podchodząc do mnie, delikatnie całując w policzek, zbierając się wraz z synem na podwórko, gdzie mieli zacząć dwój trening.
W czasie gdy Yuki i Sorey bawili się We wspólny trening, zapominając odrobin o nas, miałem czas, aby rozmawiać z Emmą o ich planach mogąc uzyskać informację, których nie mógłbym uzyskać od Yuki'ego, mimo wszystko Emma jest bardziej rozmowna, na co po niektóre tematy.
Rozmowa z młodą dziewczyną była naprawdę przyjemna, do tego wszystkiego od razu widać było, jak świetnie dogadywała się z Merlinem, potrafiąc do niego przemówić nawet mimo jego drobnych fochów. Naprawdę mogliby zostać tutaj z nami, nie obraziłbym się za pomoc, tym bardziej że mam jej dużo, gdy Sorey jest w pracy, dzieci, zwierzęta, dom i już niedługo dojdzie mi ogródek, wiosna już tuż, tuż a wraz z nią pracy razy dwa.
- Wróciliśmy - Słyszą głos męża, odwróciłem głową w ich stronę, dostrzegając tę wymalowaną na jego twarzy dumę.
- Czyżbyś wygrał? - Zapytałem, łagodnie uśmiechając się do męża.
- Oczywiście, że tak, nie mogło przecież być inaczej owieczko - Stwierdził, podchodząc do mnie, aby ucałować moje usta, co nie do końca mi się spodobało, co jak co ale ten zapach troszeczkę mi przeszkadzał, nie lubię, gdy śmierdzi potem..
- Cieszę się twoim szczęściem i gratuluje, ale idź się umyj - Poprosiłem, chcąc, aby umył swoje spocone ciało.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz