wtorek, 14 marca 2023

Od Mikleo CD Soreya

Przyznam słowa mojego męża, odrobinkę rozbawiły mnie, nie podejrzewałem, że Sorey kiedykolwiek powie to na głos, Merlin i gryźć? Cóż czasem mu się zdążyło, ale żeby i teraz?
- Będzie dobrze kotku - Odpowiedziałem, zaczynając się cicho śmiać do męża, odwracając głowę w jego stronę.
- Oby - Westchnął ciężko, wychodząc z kuchni, pozwalając mi dokończyć posiłek, który robiłem wraz z Emmą, dziewczyna bardziej chętnie mi pomagała i wciąż ze mną rozmawiała, miła dziewczyna cieszę się, że Yuki spotkał na swojej drodze kogoś tak cudownego, jak Emma.
- Kolacja na stole - Zawołałem gdy wszystko leżało już na swoim miejscu, a reszty rodziny wciąż nie było.
- Nie mam do tego dziecka siły, sam po niego idź - Burknął Sorey, wchodząc do kuchni z ewidentnym niezadowoleniem wymalowanym na jego twarzy.
Widząc go i słysząc jego słowa, zaśmiałem się cicho, kręcąc swoją głową, wychodząc z kuchni, idąc po synka, który chętnie wspiął mi się na ręce, zaczynając gadać po swojemu.
- Nie było tak źle - Odezwałem się, wchodząc do kuchni, sadzając malucha na krześle.
Sorey nic nie powiedział, patrząc na to, co ma pod nosem, zabierając się za jedzenie, nawet na mnie nie patrząc. A to wyrażało więcej niż tysiące słów, dla tego właśnie nie mówiąc już nic, usiadłem przy stole, zajadając się kanapkami, które znajdowały się na talerzu...
- Zostaw, ja umyje - Sorey odezwał się, gdy tylko zacząłem myć naczynia po zjedzonej kolacji, podchodząc do mnie, kładąc dłonie na biodrach.
- Dam sobie radę - Zapewniłem, odwracając się do męża przodem, przytulając się do niego, okazując mu uczucie, które były mu obiecane po zjedzeniu kolacji.
- Ależ ja to wiem, tylko sam chce coś zrobić, abyś nie musiał ty wszystkiego robić sam - Przyznał, zbliżając twarz do mojej twarzy, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Tak? Chcesz coś zrobić? Skoro tak nie mogę ci odmówić - Zgodziłem się, odsuwając od niego, dając mu dostęp do zlewu, jeśli tak bardzo chce, niech to robi, ja chętnie odpocznę od sprzątania mazać już tylko o położeniu Merlina do łóżka, dzięki czemu będę miał już spokój od dziecka.
- Zajmę się w tym czasie Merlinem - Wyznałem, wychodząc z kuchni, idąc, po synka którego zabrałem od razu do łazienki, gdzie musiał zażyć kąpieli, abym mógł czystego położyć go do łóżka, czytając mu książkę na dobranoc, spełniając tym samym jego prośbę, odprowadzając go do krainy snów.
- Śpi - Westchnąłem ciężko, szczerze z tego powodu zadowolony wchodząc do sypialni, gdzie znajdował się mój mąż, leżący w naszym wygodnym łóżku pozwalając mi tym samym przytulić do siebie, ciesząc się wzajemnie swoją obecnością, którą tak uwielbialiśmy.
- A ty nareszcie zwróciłeś na mnie uwagę - Wymruczał, całując moje czoło.
- Cały czas zwracałem na ciebie uwagę - Wymruczałem, kładąc się na nim, robiąc sobie z niego poduszkę. - Tylko czasem musisz grzecznie poczekać na moją uwagę, przecież sam uczyłeś mnie, że trzeba być cierpliwym - Wyszeptałem, nachylając się nad nim, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, który trwał znacznie dłużej, niż podejrzewaliśmy.
- Ja nie muszę uczyć się cierpliwości tak jak pewien mały aniołek - Wyszeptał, kładąc swoje dłonie na moich plecach.
- Nie jestem mały - Wyszeptałem, patrząc prosto w moje oczy. - Chociaż przyznam, odrobinkę niecierpliwy też jestem - Wymruczałem, zbliżając się do jego szyi, pozostawiając na niej malinkę, mając na to ogromną ochotę, naznaczając go, aby każdy wiedział, że jest mój i tylko mój.

<Pasterzyku?C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz