Byłem nie tylko zaskoczony, ale i trochę zawiedziony, chciałem tak po prostu spędzić czas z mężem, przytulając się do niego a w zamian co mam? Samotne siedzenie na kanapie i dlaczego? Dlatego, że nie mam ochoty na sex? Czasem nie jestem w stanie pojąć zachowania mojego męża przecież to, że nie chce się kochać, mnie przekreśla tego, że chce spędzać z nim czas, czy tylko seks jest dla niego oznaką bliskości?
Wzdychając cicho, wstałem z kanapy, idąc do łazienki, gdzie zażyłem szybkiej kąpieli, po której poszedłem do naszej sypialni i tak nie mając nic innego do robienia. Cichutko wślizgnąłem się do środka, zerkając do maluchów, które spały jak zabije, a że i ja byłem zmęczony, po prostu położyłem się spać, wtulony w poduszkę właśnie takiego odpoczynku w tej chwili potrzebując.
I tak powoli upływały nam następne dni, praca zabierała mi coraz to więcej energii, a mimo tego wracając do domu, starałem się zajmować naszymi szkrabami, które potrzebowały atencji swojej matki, starając się również wynagrodzić mężowi ten brak chęci na seks, spędzając z nim czas, starając się skupić na nim uwagę, co było trudne po dniu w pracy i jeszcze opiece nad maluchami, które męczyły tak jak i praca a może i bardziej sam już nie bylem pewien wiedziałem tylko, że Sorey potrzebuje mojej bliskości tej fizycznej, na którą w ogóle nie miałem ochoty, zmęczony znów marzyłem tylko o śnie, a Sorey złościł się na mnie, wychodząc z domu no i co ja z nim miałem? Gdyby to on chodził do pracy, a później zajmował się jeszcze dziećmi, aby mnie odciążyć, sam nie miałby na nic ochoty, najwidoczniej opieka nad dziećmi nie męczy go aż tak bardzo, jak mógłbym sobie to wyobrazić.
Dziś znów Sorey wyszedł z domu, obrażony na mnie za brak chęci do zbliżeń nie chcąc o tym porozmawiać najlepiej wyjść z domu i tak poradzić sobie ze stresem, chociaż czy to taki zły pomysł? Może spacer pomoże mu na nowo wszystko przemyśleć, sprowadzając na ziemię, bo chyba najwidoczniej przez to siedzenie w domu zaczął szaleć.
Wyczekując jego powrotu cierpliwie, siedziałem na kanapie, czując zmęczenie, które powoli mnie łamało, z minuty na minutę czułem się bardziej zmęczony i coraz to bardziej senny cicho ziewając, nie chciałem się poddać, wyczekując męża, który wciąż nie wracał, a ja na tyle już mocno zmęczony padłem na kanapie zasypiając, nie mogąc doczekać się jego powrotu.
Zmęczony otworzyłem oczy, gdy poczułem, że coś dzieje się wokół mnie, zmęczony od razu otworzyłem oczy, widząc męża, który trzymał mnie na rękach, niosąc do sypialni.
- Śpij owieczko, śpij - Wyszeptał, idąc do naszej sypialni, gdzie położył mnie do łóżka, nakrywając mnie kołderką.
- Połóż się obok mnie, proszę - Wyszeptałem, zerkając na niego zaspanymi oczami.
- Nie jestem śpiący owieczko - Przyznał, co zmusiło mnie do podniesienia się z łóżka, miałem już w końcu dość tego zachowania, niech mi powie, co się dzieje, a nie zachowuje się, jakbym mu coś zrobił.
- Sorey co się dzieje? Ostatnio chodzisz spięty i dziwnie się zachowujesz czy coś jest nie tak? - Zapytałem, patrząc na niego z uwagą.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz