W pracy nie było jakoś bardzo źle. I też nie czułem się jakoś bardzo źle pomimo tego, że byłem daleko od dzieci i od męża, których przecież kochałem najbardziej na świecie. Czułem się troszkę dziwnie, miałem tak jakby pustkę w środku, no ale co mam zrobić, muszę zacisnąć zęby i jakoś to przeżyć, w końcu innego wyjścia nie ma. Znaczy, czysto teoretycznie jest, bo mój Miki może wrócić do pracy, no ale w życiu bym mu na to nie pozwolił, nie po tym, co mu zrobili. I w ten sposób, zostałem ja.
Kiedy przyszedłem do pałacu, na rozgrzewkę miałem krótki trening, który był dla mnie całkiem przyjemny. Dobrze było tak poćwiczyć, rozruszać i... cóż, chciałbym powiedzieć, że się zmęczyłem, no ale te ćwiczenia były za krótkie, bym się miał zmęczyć. I za mało intensywne. Na moje szczęście lub nieszczęście, jutro trening będzie znacznie bardziej i dłuższy, i rozbudowany. I pojutrze znów krótki trening i warta, tak jak dzisiaj. Z tego, co mi wytłumaczono, to jest normalny tryb pracy tutaj, zwłaszcza, kiedy jest tak spokojnie i nie ma żadnych ważniejszych wydarzeń. Przyznam szczerze, troszkę mnie to zaskoczyło. Myślałem, że będzie tutaj dosyć rygorystycznie, w końcu bronimy pałacu i rodziny królewskiej... cóż, nie mnie się spierać, ja tylko wykonuję rozkazy.
Na warcie też nic specjalnie wyjątkowego się nie działo. Z moim nowym kolegą postałem przy jednych drzwiach, później odprowadziłem jakiegoś posłańca do jego pokoju, troszkę się przeszedłem po zamku, postałem przy drugich drzwiach... wyjątkowo spokojnie dzisiaj było, na co nie narzekałem. Już wolę, by było spokojnie, niż żeby coś się działo i byśmy musieli gonić za jakimś najętym mordercą, czy coś w tym stylu. Najważniejsze, że mogłem już spokojnie wracać do mojego męża i malców...
Podczas powrotu do domu zacząłem się zastanawiać, co tam u moich maleństw. Śpią? Czy męczą Mikiego? I jak się mój mąż czuje się po całym dniu zajmowania się dziećmi? Jeżeli czuje się źle, no to go teraz jakoś we wszystkim odciążę, a jeżeli czuje się dobrze... cóż, też go odciążę, bo na pewno będzie zmęczony. Jeszcze pamiętam, jak zorganizować sobie pracę tak, by wszystko ze wszystkim pogodzić. Ja się wszystkim zajmę, a Miki odpocznie, bo właśnie na to zasługuje. W sumie, to zasługuje na coś lepszego, i to znacznie lepszego, no ale aktualnie tylko to mu mogłem zaproponować. Na razie. Później postaram się bardziej. Jeszcze nie wiem, co miałbym zrobić, no ale jeszcze coś wymyślę. Może jak będę miał wolne, to przygotuję mu śniadanie do łóżka...? Bo na przykład jutro tego zrobić bym nie mógł, za wcześnie wstaję, by to robić, a nie chciałbym go niepotrzebnie budzić.
Moi najbliżsi spędzali czas na dworze. Miki skrył się w cieniu, a dzieci z uroczymi chustkami na głowie sobie raczkowały po podwórku, gaworząc coś tam po swojemu. Widząc, że dzieci były w swoim świecie i nie za bardzo reagowały na to, że jestem na podwórku, od razu podszedłem do męża, przysiadając do niego na tarasie. Niezbyt się tym przejmowałem, czasem nasze pociechy potrzebowały troszkę więcej czasu, by zorientować się, co się wokół nich dzieje. Troszkę jak Miki.
- Cześć, Owieczko – odezwałem się, całując go w czubek głowy. – I jak się czujesz? Wszystko w porządku? – zapytałem, przysiadając się do niego.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz