sobota, 12 sierpnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem trochę zaskoczony, że Mikleo jeszcze nie miał mnie dość. Przedwczoraj troszkę bardzo go wykończyłem, wczoraj go wykończyłem i wydawało mi się, że dzisiaj będzie chciał zregenerować siły przed powrotem do pracy. No ale skoro jeszcze ma ochotę... ja tam narzekać nie będę. Dzięki temu też będę mógł poprawić jego ślady na szyi, bo jak dla mnie troszkę jakieś takie blade były. I mało widoczne. A musiały być bardzo widoczne, by wszyscy wiedzieli, że Miki już kogoś miał, by tam nikt do niego w pracy nie próbował podbijać. A niech ktoś tylko spróbuje to zrobić... Miki jest mój i tylko mój, a ja nie zamierzałem go nigdy nikomu oddawać. Chyba, że mój Miki zechce sam mnie opuścić, ale to jest jedyny wyjątek. 
- Jeszcze cię nie wymęczyłem? Chyba za mało się staram – powiedziałem, kładąc dłonie na jego biodrach, pod taflą wody. Jaki mój Miki był cudownie ciepły... mógłbym się do niego tak przytulać cały czas, no ale niestety nie było to możliwe. 
- Faktycznie, powinieneś troszkę bardziej się postarać – zachęcił mnie, uśmiechając się ciepło. Mi nie było tego dwa razy powtarzać, od razu przylgnąłem do jego ciała, zaczynając pieścić jego mięciutką i gładziutką skórę, zostawiając na niej malinki a i nawet lekkie ślady ugryzień. Skoro mój mąż zostawia na moim ciele ślady po pazurkach, to ja muszę się odpłacić. 
Mikleo odchylił głowę, dając mi dostęp do swojej szyi, co oczywiście od razu wykorzystałem, a jego ręce powędrowały na moje plecy. Chyba jeszcze kilka blizn mi przyjdzie na te plecy... cóż, będę je nosił z dumą. No i mam nadzieję, że mój Miki także nie będzie się wstydził malinek ode mnie, po coś w końcu je robię. 
Tak jak przedwczoraj, i wczoraj, nie powstrzymywałem się przed niczym, korzystając z chwili najlepiej, jak tylko mogłem. Mikleo był zachwycony, ja byłem zadowolony, no ale za długo w tej wodzie nie mogliśmy przebywać, no bo po naszym kochaniu w balii nie było jej za dużo, a więcej było jej na podłodze. Musieliśmy więc zrobić sobie krótką przerwę, by tę wodę wytrzeć, dlatego więc opatuliłem Mikleo ręcznikiem i zaniosłem go do łóżka. Nie mogłem pozwolić, by on cokolwiek robił w domu, to była moja domena. On pracował, ja zajmuję się domem, dziećmi i zwierzakami. Dzieciaków nie było, no ale był dom i zwierzaki. Nim jeszcze wróciłem do łazienki, założyłem bieliznę i luźne spodnie, by tak nie chodzić bez niczego po domu. 
- Przynieść ci coś z kuchni? – zaproponowałem, kiedy już łazienka była w stanie perfekcyjnym. 
- Chcę tylko, byś położył się obok mnie – poprosił, no ale nie mogłem się na to zgodzić, albo raczej jeszcze nie teraz. 
- Najpierw nakarmię zwierzaki i już do ciebie wracam. A skoro schodzę na dół, to mogę ci coś przynieść. Albo może przygotuję śniadanie na słodko, co ty na to? – zaproponowałem, uśmiechając się delikatnie. W końcu on słodkości lubił, a ja nie miałem żadnego problemu, by mu to przygotować. Na przykład naleśniki z jakimiś owocami, jogurtem, albo sosem czekoladowym... coś bym wymyślił, wystarczyło tylko jedno jego słowo. Muszę teraz w końcu dać mu chwilkę wytchnienia, by jutro jakoś mógł wrócić do pracy.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz