środa, 9 sierpnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Słysząc jego słowa, kiwnąłem łagodnie głową, pieniędzy, które zarobiliśmy, starczyły nam na rok i pewnie starczyłoby na dłużej, gdyby nie ta suknia i ubranie męża na wesele naszej córki, ale to nic strasznego powrót do pracy to wcale nie taki zły pomysł ja chętnie wyszedłbym z domu, wiedząc doskonale jak mój Sorey, bardzo chce spędzać czas z dziećmi. Uważając, że miał za mało czasu dla naszych poprzednich dzieci, z czym się nie zgadzam, zawsze po pracy miał dla nich czas, który poświęcał całkowicie i z powodu czego czasem zaniedbywał mnie, z czym naturalnie problemu nie miałem, w końcu dzieci były i zawsze będą najważniejsze a my, my zawsze znajdziemy okazję, aby gdzieś się zaszyć sam na sam.
- Rozumiem, że wolałbyś zostać w domu z dziećmi prawda? - Zapytałem, patrząc w oczy męża, dostrzegając tę niepewność, którą zrozumiałem od razu, chciał zostać z dziećmi, ale nie miał odwagi, aby mi to powiedzieć chcąc, abym ja podjął tę decyzję, nie chcąc mnie do niczego zmuszać, mój biedaczek no i co ja z nim mam? - Rozumiem, w takim razie ja pójdę do pracy, a ty zostaniesz z dziećmi - Dodałem, wiedząc, że jeśli ja nie podejmę tej decyzji, to on tego nie zrobi, prawdziwy facet no naprawdę..
- Naprawdę? Nie będziesz miał mi tego za złe? - Zapytał, czym przyznam, lekko mnie zaskoczył, jak to mam mieć mu to za złe? Dlaczego? Przecież mam prawo pracować tak samo, jak i mój mąż, w czym więc cały problem i jego niepokój? Chyba czasem Sorey ma swój świat i tym bardziej swoje kredki.
- Za złe? Niczego nie mam i nie będę miał ci za złe, tym się nie musisz martwić, dojdę do siebie i pójdę porozmawiać z szefem o powrocie do szpitala, w sumie dobrze mi to zrobi, a ty wiem, że świetnie poradzisz sobie z dziećmi - Odpowiedziałem, całując go w czoło, uśmiechając się przy tym delikatnie, mój kochany nawet nie wie, ile bym dla niego zrobił i mu dał, aby był szczęśliwy.
- Dziękuję - Szepnął, przytulając mnie do siebie, głaszcząc po plecach. Czego znów nie pojmowałem, dlaczego mi dziękuję? Ja naprawdę tego mojego głupiutkiego męża nie pojmuje.
- Już nic nie mów - Wyszeptałem, wtulony w jego ciało trwając tak kilka, a nawet kilkanaście minut nim powoli wstałem z jego kolan, kładąc dłoń na kość ogonową, czując ją przy każdym najmniejszym ruchu.
- Dobrze, nic nie powiem, tylko zapytam, nie chcesz kąpieli? - Zapytał, mimo że przecież miał, nic nie mówiąc.
- Nie, nie chce już nic, chce się położyć - Przyznałem, idąc powoli na schody, pokonując powoli schodek po schodku, nim mój mąż wziął mnie w ramiona, zanosząc do sypialni, delikatnie kładąc do łóżka, no cóż, uszkodził mnie troszeczkę, to niech teraz płaci za swoją szkodę.
- Dobranoc Owieczko - Usłyszałem, czując jego usta na swoim czole.
- Dobranoc Kaczuszko - Wyszeptałem, odpływając do krainy snów.

Powoli dni mijały, a ja dochodziłem do siebie, coraz mniej czując ból tyłka wywołany naszym stosunkiem, który był cudowny, ale szkody po nim pozostały.
- Pójdę jutro porozmawiać z ordynatorem o powrocie do pracy - Zacząłem, bawiąc się z naszymi szkrabami.
- Jesteś pewien? Może lepiej, abym ja wrócił do pracy a nie ty - Zaczął nagle odczuwając niepewność, czym spowodowaną? Nie miałem pojęcia.
- Sorey, decyzja została już podjęta, pójdę do pracy a w razie co, gdyby coś się zmieniło, możemy się zawsze na jakiś czas zmienić - Powiedziałem, uśmiechając się do niego ciepło.

<Pasterzyku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz