Co do pracy, w której chciałbym pracować, miałem pewne specyficzne wymagania. W końcu musiałem zarabiać odpowiednią ilość pieniędzy, by zapewnić naszym dzieciom i zwierzakom jedzenie, a jednocześnie nie chciałem, by zajmowało mi to cały dzień, bo chciałem dalej się zajmować moimi maleństwami. Niby dużo pieniędzy nie musiałem zarabiać, bo mimo tego, że nasza rodzina była dosyć spora, nie wszyscy z nas muszą jeść. Z tego co zrozumiałem, to bliźniaki wkrótce, tak jak my, nie będą musiały jeść. No ale też trzeba myśleć o tym, że cały czas rosną, i skoro rosną, trzeba im kupować to nowe ubranka, nowe zabawki, artykuły do nauki, zadbać o ich pasje... to też są wydatki. Na razie się nimi nie musimy przejmować, ale trzeba mieć je na uwadze.
Odwiedziłem dzisiaj kuźnię, koszary oraz pałac, chcąc najpierw się zapytać o szczegóły i o ogólną możliwość pracy tam. Nim podejmę ostateczną decyzję, chciałem oczywiście przegadać ją z Mikim, gdyż jego zdanie bardzo się dla mnie liczyło. On do pracy nie pójdzie, chyba, że po moim trupie, no ale może mi doradzić w sprawie mojej pracy.
Każda z prac, którymi byłem zainteresowany, miała swoje plusy i minusy. U kowala, na przykład, dało się całkiem nieźle zarobić, ale godziny pracy były odrobinkę nieoczywiste, bo wszystko zależało od zamówień, więc jednego tygodnia mogę spędzać w kuźni po na przykład cztery godziny dziennie, a już następnego tygodnia mogłoby się to zmienić to kilkunastu godzin dziennie. Albo jednego dnia pracowałbym krótko, a już drugiego znacznie dłużej. Nieco lepiej wyglądała praca w gwardii królewskiej, bo tam godziny pracy były raczej stałe, a w przypadku jakichś większych wydarzeń, to jesteśmy o zmianie grafiku informowani wcześniej. Praca w straży chyba mi się najmniej podobała ze względu na to, że godziny pracy nie były elastyczne i dochodziły do tego regularne treningi, które trzeba wykonać przed patrolem i nie wliczało się to do czasu pracy.
Z tymi informacjami wróciłem do Mikleo i moich dzieci, za którymi się już tak strasznie stęskniłem. I jak ja mam do pracy chodzić, jak już teraz nie było mnie kilka godzin i psychicznie się źle czułem? Umrę z tęsknoty do ich, jak do pracy pójdę. No ale jak nie pójdę do pracy, no to one umrą, ale z głodu, a na to już na pewno pozwolić nie mogłem. Jakoś będę musiał się nauczyć bez nich żyć, ale już teraz czułem, że będzie ciężko. Na szczęście jeszcze troszeczkę czasu mam do rozpoczęcia pracy, więc całkowicie się skupię na moich najbliższych.
- Dada! – usłyszałem głosik jednego z naszych maleństw, a ja poczułem, jak serce mi się roztapia.
- Cześć, księżniczko – odpowiedziałem, biorąc ją na ręce. Moje małe słoneczko słodziutkie... kochałem je nad życie. I nigdy nie przestanę. – Dzień dobry, przystojniaku. I witaj, Owieczko – powiedziałem, siadając z moim maleństwem na kanapie obok Mikleo.
- Witaj w domu. I jak tam poszukiwania pracy? – zapytał Mikleo, odkładając książkę na bok, musząc wziąć na kolana raczkującego do nas Haru. Jak one strasznie dzisiaj rozbrykane były... chyba niedawno wstały z popołudniowej drzemki.
- Mam trzy propozycje, tylko zanim się na którąś zdecyduję, muszę usłyszeć twoje zdanie – powiedziałem i zacząłem opowiadać o każdej z prac.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz