poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Nie wiedziałem, zupełnie co się ze mną stało, dopiero co rozmawiałem z pacjentką, ledwo już kontaktując, nagle Sorey się zjawił, a później pamiętam tylko ciemność, która pochłonęła mnie w całości, dając ulgę temu okropnemu zmęczeniu, które tak długo mi odpuszczało.

Ocknąłem się, wieczorem odczuwając ból głowy, który naprawdę mi doskwierał. Obolały i zmęczony podniosłem się z łóżka, nie rozumiejąc, co jak tak właściwie tu robiłem, przecież byłem w pracy i nie pamiętam, abym do domu wracał, a więc jak to się stało?
- Miki dzięki Bogu obudziłeś się - Zawołał, mocno się do mnie przytulając, a jemu co się stało? Co mi również się stało, że tak panikuje? Ja nic a nic nie pojmuje, chociaż bardzo bym chciał.
- Co się stało? - Zapytałem, w końcu niczego wciąż nie rozumiejąc. Czując, że coś mnie ominęło, tylko wciąż nie wiedziałem co.
- Nic nie pamiętasz? - Zapytał, kładąc swoją lodowatą dłoń moim gorącym czole, a to akurat było dziwne, to ja powinienem być zimny a on gorący.
- Nie, nic a nic, a powinienem? - Zapytałem, masując swoją głowę, wtulając się w jego ciało, czując ulgę, wygląda na to, że mój mąż jest lekarstwem na ciężkie dni.
- Zemdlałeś w gabinecie, dlaczego mi nic nie powiedziałeś? Dlaczego nie mówisz, że nie dajesz sobie rady, że oni cię wykorzystują? Miałeś o siebie dbać, pamiętasz? - Sorey miał prawo być na mnie zły, w końcu nie dotrzymałem obiecanego mu słowa, ale nie umiałem inaczej, on chciał spędzać czas z dziećmi, a ja obiecałem, że wrócę do pracy i nie będę narzekał. Wiedząc, że jeśli tylko zacznę, on każe mi się zwolnić, samemu wracając do pracy, a tego nie chciałem, nie chciałem, bo wiedziałem, jak ważne było to dla niego, aby spędzać czas z dziećmi.
- Nie chciałem ci mówić, wiedząc, że będziesz chciał wracać do pracy, a przecież tak ci zależało na czasie spędzonym z dziećmi, nie mogłem ci tego odebrać, dlatego siedziałem cicho - Przyznałem zgodnie z prawdą, spuszczając wzrok, nie chcąc na niego teraz patrzeć, gdy było mi wstyd za to, co zrobiłem, tak bardzo chciałem pomagać ludziom, że sam w końcu zacząłem potrzebować tej pomocy, której nie chciałem, a co za tym idzie, nie uzyskałem.
- Oj Miki, jesteś taki mądry a mimo to tak głupiutki, prosiłem cię, daj mi znać, a mimo to nic mi nie powiedziałeś, od dziś już w szpitalu nie pracujesz - Powiedział, a mi od razu zrobiło się słabo, jak to? Przecież ja nie będę umiał znaleźć innej racy, a bez niej nie będzie pieniędzy, jak on sobie to wyobraża.
- Dlaczego? Nie umiem robić nic innego - Wyznałem, załamany podniosłem spojrzenie na męża, teraz już naprawdę bojąc się szukaniem nowej pracy.
- Nie umiesz i nie musisz umieć, od teraz ja poszukam pracy, ty zostaniesz w domu z dziećmi, nie wypuszczę cię już więcej do pracy - Gdy to powiedział, westchnąłem cicho, czując się z tym naprawdę źle.
- Sotey, ale ty chciałeś spędzać czas z dziećmi, nie zrobisz tego przecież jeśli będziesz pracował - Zauważyłem, nie chcąc, aby z mojej winy znów czuł się źle, nie mogąc spędzać czasu z dziećmi.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz