środa, 23 sierpnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Kąpiel to było coś, czego mój Miki zdecydowanie potrzebował. Potrzebował tego odpoczynku i rozluźnienia, którego w ostatnim czasie mu brakowało. Starałem się, by miał wszystko, czego jego dusza i ciało potrzebowało. Chciał posiedzieć z dziećmi? Zaprowadzałem go na dół do dzieci. Chciał, żebym go przytulił? Proszę bardzo. Jedyne, kiedy go nie słuchałem, to wtedy, kiedy mówił mi, że mam się do niego nie zbliżać i go nie dotykać. Wiedziałem, że wtedy miał ten gorszy okres i uważał się za niebezpiecznego, mimo, że wcale nie był taki groźny. Do tej pory nie wiem, skąd się mu to w ogóle wzięło. Może kilka razy mnie uderzył w amoku, albo zamroził jakąś część ciała, no ale co to takiego? To przecież nic. Przynajmniej dla mnie.
- Muszę się starać dla najcudowniejszej Owieczki pod słońcem – odpowiedziałem, szczerząc się do niego głupkowato. W końcu chwila relaksu, na którą zasługiwał. I możliwe, że jedna z ostatnich w najbliższym czasie... chociaż, jutro muszę zgłosić swoją kandydaturę do pracy, oni to muszą rozpatrzeć, później mnie jakoś wpleść w grafik... zanim zacznę pracę, to jeszcze troszkę minie. Z jednej strony to dobrze, bo spędzę jeszcze czas z Mikim, i dziećmi, no ale z drugiej to już bym mógł zacząć zarabiać. Tyle dobrego, że jeszcze troszkę mieliśmy oszczędności, więc w najgorszej sytuacji nie byliśmy. 
- Jest mi z tego powodu niezmiernie miło – odpowiedział, zaczynając się rozbierać, na co nie mogłem mu pozwolić. 
To ja chciałem go rozebrać. I popodziwiać troszkę jego przepiękne ciało, które tak kochałem. Owszem, miałem ku temu sposobność raptem wczoraj, no ale nie za bardzo miałem na to czas, musząc zaraz coś zrobić z tym jego drżeniem. Teraz był znacznie bardziej spokojniejszy, i cierpliwszy, no ale i teraz za długo mu się nie przypatrywałem, musząc mu w końcu pomóc wejść do balii. Za bardzo mojej pomocy nie potrzebował, no ale chciałem go jeszcze odrobinkę porozpieszczać. Wkrótce nie będę miał tylu sposobności, aby to robić, bo będę w pracy, dlatego muszę korzystać z tego czasu, który nam pozostał. Rany, to trochę dosyć pesymistycznie zabrzmiało. Przecież ja tylko do pracy idę... 
- Nie myślałeś nad tym, żeby troszkę podciąć tę grzywkę? – zapytałem, samemu się rozbierając, niespecjalnie się z tym spiesząc. Zresztą, musiałem jeszcze poskładać i odłożyć na szafeczkę ubrania mojego męża, bo tak leżały sobie na tej podłodze brzydko... chyba odkąd więcej w domu siedziałem, to bardziej zwracałem uwagi na bałagan, no bo zawsze sprzątałem wszystko na błysk, by mój Miki w ogóle nie musiał sprzątać po pracy. 
- Nie myślałem za bardzo – przyznał, odwracając się w moim kierunku. Normalnie ujrzałbym jego cudne oczy, które mają kolor czystego ametystu. A zamiast tego widzę jego jasnoniebieskie, prawie że białe włoski. One też są piękne, i je uwielbiałem, no ale też chciałbym widzieć jego oczy. 
- No to powinieneś pomyśleć. W ogóle twoich oczu nie widzę. Stęskniłem się za nimi, mają naprawdę piękny odcień – wyjaśniłem, w końcu wchodząc do balii. Woda była tak cudownie cieplutka, przez co na początku się rozanieliłem, ale zaraz po tym się opamiętałem. – Jak woda? Nie jest za ciepła dla ciebie? – zapytałem, przypominając sobie, że przecież on woli chłodne klimaty. Niby nigdy mu to nie przeszkadzało, no ale i tak chciałem mieć pewność, że krzywda się mu nie dzieje. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz