Mimo że szybko padłem równie szybko otworzyłem oczy, gorzejąc naszą sypialnie, w której tak bardzo nie chciałem być.
Nie podobało mi się to, że byłem ciągle zmęczony, nie podobało mi się również to, że mój Sorey w ogóle mnie nie słuchał, przecież mówiłem mu, że czuje się dobrze, dlaczego więc uważał inaczej? Sam nie wiem, naprawdę chciałbym, aby zaczął mnie słuchać, to fakt jestem zmęczony i ciągle źle się czuję, jednak to nie obaczą, że nie jestem w stanie, chociażby opiekować się dziećmi, to fakt dziś trochę zaszedłem mu za skórę, najlepiej siadając z łóżka a później jeszcze ze schodów, ale to nie było specjalnie, to naprawdę nie było specjalnie, ja tylko chciałem być blisko rodziny, a zamiast tego jestem zamknięty w czterech ścianach, bo tak będzie najlepiej.
Nie chcąc tu być samemu, chciałem nawet wstać z łóżka, ale dobrze wiedziałem, że jeśli to zrobię i jeśli znów spadnę, że schodów Sorey całkiem poważnie przywiąże mnie do łóżka, a wtedy nie będzie taryfy ulgowej.
Nie chcąc zostać przywiązanym do łóżka, grzecznie leżałem w łóżku, znów czując, że zasypiam, najwidoczniej leżenie w łóżku mnie usypia, a przecież nie tego chciałem, spać nie chciałem, ale co robić miałem, gdy nie robić nie mogłem.
Obudziłem się, słysząc dźwięk otwierania drzwi, podnosząc się do siadu, dostrzegając Soreya, który wszedł do sypialni, zamykając okno.
- Obudziłem cię? Przepraszam, nie chciałem - Odezwał się, podchodząc do mnie, całując mnie w czoło. - Śpij aniołku - Powiedział, podchodząc do łóżeczka, które chciał zabrać.
- Co robisz? Dlaczego zabierasz łóżeczko? - Zapytałem, zaczynając się troszeczkę bać, tego, na co on wpadł.
- Zabiorę łóżeczka do pokoju Haru, tam położę maluchy i zostanę z nimi na noc, abyś ty sobie mógł spokojnie odpocząć - Powiedział mi, co mnie zaskoczyło, a jednocześnie zabolało, ja nie chciałem być tu sam, chciałem, aby mój mąż i dzieci były tu przy mnie.
- Dlaczego? Ja nie chce tu być sam, ja chcę spać z tobą i z dziećmi - Powiedziałem, nie chcąc, aby mnie opuszczał, ja nie dam rady tu być sam, dlaczego on mi to robi?
- Miki tak będzie lepiej, ty wypoczniesz, a dzieci nie będą budzić cię w nocy - Powiedział, a mi zrobiło się przykro, czułem się źle, z tym że mam być tu sam, od razu zrobiło mi się niedobrze i strasznie gorąco, a mimo to kiwnąłem posłusznie głową, nie chcąc się z nim kłócić, jeśli tak bardziej dla mnie lepiej. - Dobranoc owieczko - Wyznał, całując mnie w czoło, nim wyszedł z naszej sypialni, pozostawiając mnie tu samego.
Tej nocy nie mogłem spać, wciąż czując się źle, wysłało mi się, że jest jeszcze gorzej, niż było, czułem puste i samotność, która mnie przybijała, a mimo to nie narzekałem.
Rano jednak wcale lepiej się nie czułem, przybity leżałem w łóżku z zamkniętymi oczami, nie otwierając ich, nawet gdy Sorey wszedł do środka, czułem się źle, a z tego powodu nie miałem siły nawet się ruszać, brak ruchu nie sprawiał mi tego palącego bólu i nawet otwarte okno tego nie zmieniało. Przybity leżałem tak sobie bez ruchu, nie mając ochoty rozmawiać ani się ruchać leżąc grzecznie, tak jak chciał tego mój mąż.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz