Ani trochę się nie przejmowałem moimi plecami, bo i czemu bym miał? Trochę mnie szczypały, no ale to było wszystko. Zresztą, z tego co zrozumiałem i zasłyszałem, to kiedyś miałem znacznie gorsze rany. Może nie w tym życiu, tylko w tym poprzednim, bo w tym nie miałem zbyt wielu okazji, by takowe blizny zdobyć, chociaż, już coś na tym moim ciele się pojawiło, a mianowicie na dłoni, kiedy to to troszkę omsknęła mi się ręka podczas rąbania drewna. Nie byłem wtedy w najlepszej formie, racja, no ale też trzeba być strasznym idiotą, by się zranić w ten sposób. Nie wiem, co takiego Mikleo we mnie widzi, bo inteligencją to ja nie grzeszę
- Daj spokój, przecież nic mi się nie stało, nie umrę od tego – powiedziałem z uśmiechem na ustach, chwytając jego dłoń, by ucałować jej wierzch. Cały czas był tak cudnie cieplutki, że to niesamowite było. Albo świadczyło o tym, że chyba coś złego się ze mną działo, a nie powinno. Przecież już miałem to, czego potrzebowałem, miałem mojego Mikleo blisko, miałem jego bliskość... jak tak sobie myślę, to może jeszcze by się w kominku przydało napalić. No ale to nie teraz, teraz może się skupić na moim Mikleo kochanym, a nie na jakiś kominku.
- Ale chyba zostaną ci blizny – odparł trochę zmieszany, drugą, wolną ręką lecząc moje mini ranki, które stworzył. Swoją drogą, to naprawdę było nie do wyleczenia? Sądziłem, że jak się jest aniołem, to raczej blizny na ciele nie zostają z taką łatwością. W końcu anioły zawsze mają takie idealne ciało, a przynajmniej mój Miki, bo moje ciało raczej idealne nie było. Ciało Mikleo było znacznie piękniejsze od mojego, przynajmniej moim zdaniem. A moje ciało chyba po prostu lubi blizny, skoro tak trudno one znikają. Rozumiałbym, gdyby te rany goiły się same, no ale że z pomocą Mikieo? – Za to nie będą jakoś bardzo widoczne, więc tyle dobrego – dodał, kończąc leczenie tych jakże poważnych obrażeń.
- Jak ktoś na nie zwróci uwagę to powiem, że napadła mnie jakoś dzika bestia – wyjaśniłem rozbawiony, odwracając się do niego, by zaraz wpić się w jego cudne usta, popychając go na poduszki, gotów na kolejną rundę. Co jak co, ale dla mnie to jeszcze było za mało.
- Hej, ja jeszcze potrzebuję chwilki – przystopował mnie Miki, kiedy oderwałem się od jego ust. Trochę się tego nie spodziewałem, myślałem, że już zdążył odpocząć, no ale w takim razie muszę poczekać jeszcze troszkę. Chyba troszkę ostatnio za bardzo niecierpliwy się stałem... no ale jak mam być cierpliwy, jak tu przede mną cud świata leży? No nie da się.
- No dobrze. Ale może przynieść ci coś? Gorącej czekolady, herbaty? A może wino ci przyniosę? Albo ci kąpiel przygotuję, co? Taką gorącą, pachnącą, z olejkami? A może pójdziemy na spacer, byś się trochę ochłodził? A może masz ochotę na coś jeszcze innego? – wymieniłem mu chyba wszystkie rzeczy, jakie mógłbym dla niego zrobić, by mu poprawić samopoczucie. Skoro potrzebował chwili przerwy, no to tę chwilę dostanie, i to nawet dłuższą chwilę, ale po tej dłuższej chwili niech nie liczy ode mnie na taryfę ulgową. Gdyby to o mnie chodziło, to byśmy w ogóle z łóżka nie wychodzili... i tu już nawet nie chodzi o seks, a o po prostu miłe spędzenie czasu. Teraz, kiedy już byłem trochę zaspokojony, jego zapach aż tak mnie nie drażnił i mogłem spokojnie przy nim leżeć.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz