niedziela, 13 sierpnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Czy mi się chciało wstawać? No absolutnie nie. Było mi bardzo przyjemnie, no i w końcu było mi ciepło. Nareszcie udało mi się nacieszyć moim mężem i nadrobić te wszystkie stracone godziny. Zawsze tak miałem, kiedy Mikleo w moim życiu było niewystarczająco. Znaczy, to jest jeden z powodów, dla których mogłem być zimny. Kolejny to oczywiście, kiedy jestem chory, no to oczywiste było, a jeszcze kolejnym powodem było to, że Miki jest na mnie zły. W końcu, jak Miki jest na mnie zły, to mi jest smutno, a jak mi jest smutno, no to jest mi zimno. Wszystko miało swój logiczny sens, przynajmniej dla mnie. Ale wiem, że Miki też to wiem, bo Miki mądry jest i na pewno już na to wpadł, pewnie nawet rozgryzł to wcześniej ode mnie. 
- Nie chce mi się – powiedziałem, wtulony w jego ciało, które już tak ciepłe nie było, ale pewnie dlatego, że już temperatura mojego ciała była dobra. A to akurat wielka szkoda, bo jednak kiedy Miki jest cieplutki to najprzyjemniejsze uczucie na całym świecie. 
- Wiem, że ci się nie chce, no ale tak trzeba – powiedział, ciepło się uśmiechając. On to jest dopiero jest przekochany, przecudny i najlepszy na świecie. Szkoda, że nie mogę mieć go tak często, jak tylko chciałem. 
- A może tak jeszcze poleżymy przez pięć minutek? – zaproponowałem, dalej nie chcąc się ruszyć z łóżka, które najbardziej wygodne było, kiedy trzeba było z niego wstawać. 
- Coś czuję, że za pięć minutek to nasze dzieci przyjdą, dlatego musimy się ruszać już teraz – stwierdził, całując mnie w czubek nosa i zaraz po tym jakoś wydostał się z moich objęć. Nim się ubrał jeszcze przez moment mogłem podziwiać jego ciało, które było przepiękne pod każdym względem. Jakim cudem on dostrzega w sobie jakieś niedoskonałości, no to ja nie wiem. 
- A czemu golf zakładasz? On strasznie dużo zakrywa – odezwałem się niezadowolony, kiedy zauważyłem, co on tak właściwie założył. Poza tym, on lubi zimno, a w takim golfie to mu ciepło będzie. To ja powinienem mieć na sobie takie ciepłe ubranko. 
- A widziałeś, jak wyglądała moja szyja? – odpowiedział pytaniem, podając mi ubranie dla mnie, dlatego chcąc nie chcąc, musiałem też wstać i się ubrać. Niestety. Tyle dobrego, że w domu całkiem czysto jest, więc nie mamy aż tyle do roboty. Tylko wstać i ubrać, no ale dla mnie to i tak dużo. Dużo za dużo. 
- Przepięknie. Ale ja i tak bym jeszcze kilka malinek na nich zostawił, no bo coś tak za mało ich – wyszczerzyłem się głupkowato, zakładając na siebie sweterek, który mi podał. 
- Oj, Sorey... jak ja teraz przez ciebie wrócę do pracy? – powiedział tak jakby sam do siebie, zaczynając rozczesywać swoje włosy. Zauważywszy to o razu do niego podszedłem, by się tym zająć. Przepraszam bardzo, ale to moja domena. Powinienem się zdecydowanie częściej zajmować jego włosami. Ostatnio to też troszkę zaniedbałem... to bardzo niedobrze. Powinienem teraz wstawać wcześniej, by mu przygotowywać śniadanie i uczesać do pracy. Ostatnio raz mi się albo udawało wstawać wcześnie, albo nie. Muszę się troszkę poprawić.
- No normalnie. Pokażesz wszystkim, że kochać należy się tylko w domu, nie w godzinach pracy – powiedziałem, zaplatając mu warkocz. – Fryzura gotowa. Może już nastawię wodę na jakąś herbatę, co? Nie wypuścimy Misaki bez czegoś ciepłego – zaproponowałem, całując go w czubek głowy. Najchętniej to ucałowałbym go w szyję, no ale szyja była zakryta. Nie podobało mi się to, że założył golf, zdecydowanie wolałem, gdy jego szyja była odkryta, właśnie dla tych pocałunków. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz