Szczerze mówiąc, nie miałem ochoty na jedzenie ani pice chcąc tylko spędzić czas z mężem nic poza tym.
- Nie chce nic jeść, chciałbym, tylko abyś położył się obok mnie - Przyznałem, kładąc głowę na poduszkę, nie chcąc już niczego poza jego obecnością, które właśnie mi brakowało.
- W porządku w takim razie zajmę się zwierzakami i wrócę od razu do ciebie, najszybciej jak się tylko będzie dało - Wyznał, całując mnie delikatnie w czoło, nim wyszedł z naszej sypialni, pozostawiając mnie samego w cieplutki łóżku.
Zadowolony, a jednocześnie zmęczony nakryłem się kołdrą, patrząc na okno, grzecznie wyczekując mojego męża który długo nie wracał, każąc mi zdecydowanie zbyt długo czekać na siebie.
Sorey jednak mimo mojego długiego czekania wynagrodził mi to, przynosząc śniadanie do łóżka i, mimo że nie prosiłem, dostałem pyszne racuchy oblane miodem który wyjątkowo mi dziś nie przeszkadzał.
- Długo kazałeś mi na siebie czekać - Przyznałem, mimo to podnosząc się do siadu, wyciągając dłonie w stronę jedzenia, co jak co ale jedzeniem nie pogardzę, nawet jeśli wcześniej go nie chciałem jeść.
- A ponoć to nie byłeś chętny do jedzenia - Zauważył, z czym musiałem się zgodzić, chętny nie byłem wcześniej, ale teraz jeszcze chętniej zjem.
- Nic nie może się przecież zmarnować - Przyznałem, biorąc do rąk tace, kładąc sobie ją na nogach, nie mogąc się tylko doczekać, aby to Sorey usiadł ze mną, wspólnie spożywając to, co nam przygotował, a przyznać muszę, że było to naprawdę znakomite, mój mąż dzisiejszego dnia przerósł sam siebie, jeśli tylko będzie chciał zdecydowanie częściej może mi przygotowywać takie pyszności do łóżka.
- Nie sądziłem, że tak świetnie gotujesz - Przyznałem, co Sorey odebrał chyba za żart, krzywiąc się delikatnie przy tym.
- Nie musisz być złośliwy - Powiedział, patrząc na mnie z pretensją w swoich rubinowych oczach.
- Nie jestem, mówię poważnie, naprawdę pyszne chętnie częściej będę jadł śniadania tak przez ciebie przygotowane - Zapewniłem go, tuląc się do niego, całując w policzek od razu, gdy tylko zakończyłem swój posiłek. - Dziękuję kochanie, zaskakuj mnie tak częściej - Poprosiłem, chcąc wstać z łóżka, aby zabrać tace z talerzami na dół, chcąc po nas posprzątać, bo skoro on zrobił śniadanie, to fair byłoby po nim posprzątać czyż nie?
- O nie, ja przygotowałam i ja posprzątam a ty sobie leż i odpoczywaj - Poprosił, zabierając tace z pustymi talerzami, wychodząc ponownie tego dnia z naszej sypialni, karząc mi na siebie czekać.
Co więcej, innego pozostało mi jak czekać, w łóżko wygodnie a ja chętnie spędza z nim czas, póki Misaki z Norim nie odprowadzą nam dzieci do domu...
Spędziliśmy dziś naprawdę bardzo miło dzień, moje i już nie na kochaniu się, bo tego nam wystarczyło, a na zwykłym leżeniu co było równie przyjemne, sam czas z nim spędzony sprawiał, że uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy.
- Chyba powinniśmy wstać z łóżka i się ubrać, coś czyje, że Misaki niedługo z maluchami wróci do domu - Wyznałem, leżąc na klatce piersiowej ukochanego, nie mając najmniejszej ochoty wstać, mimo że wiedziałem o tym, co może się stać, jeśli tego nie uczynię...
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz