Muszę przyznać, że ja za bardzo zmęczony nie byłem, no bo czym miałbym się zmęczyć? Energii miałem całkiem sporo, i chciałbym ją wykorzystać na spędzanie czasu z moją rodziną. Dzieci jednak spały, więc z nimi czasu nie spędzę, no a Miki też chciał iść spać, więc... nie mam pojęcia, co miałbym zrobić, kiedy on będzie spał. Może dom posprzątam, zwierzaki wyczeszę...? To koniec końców nie jest taki zły pomysł. Odciążę troszkę Mikleo, który chyba jeszcze do końca nie przywykł do tego tempa, które panuje w domu, kiedy jest się sam na sam z dziećmi. No i też z dnia na dzień trzeba być coraz to bardziej rozważnym i uważnym, bo dzieci się więcej uczą, są szybsze, są bardziej ciekawskie, więc biorą do ust dosłownie wszystko, co im wpadnie w ręce... no ale wiem, że mój Miki sobie poradzi z opieką nad nimi. Musi tylko się przyzwyczaić do tego, że sam musi zajmować się dwójką dzieci. A po pracy będę mu pomagał, by go odciążyć, choćbym miał potem padać na twarz. Chociaż, chyba aż tak źle nie będzie, a przynajmniej tak mi się wydaje. Najmniej energii miałem zimą, a do zimy jeszcze raptem kilka miesięcy, więc do tej pory powinno być ze mną całkiem dobrze.
- Masz ochotę na kąpiel? – zapytałem, chcąc się upewnić, że mój Miki kochany ma wszystko, czego chce i aktualnie potrzebuje.
- Niezbyt, jestem padnięty – przyznał, na co kiwnąłem głową. Więc pójdę z nim do łóżka, dopilnuję, by zasnął, no i jak zaśnie, no to się zabieram za sprzątanie domu, a jak mi czasu starczy, to się jeszcze zajmę zwierzakami.
Zaprowadziłem Mikleo do sypialni, pomogłem się mu przebrać w piżamę, która oczywiście była po prostu moją koszulą, a następnie położyłem się z nim do łóżka. Moja Owieczka naprawdę musiała być zmęczona, bo niewiele mu czasu zajęło, by zasnął, o czym świadczył jego spokojny, głęboki oddech. Biedactwo moje... gdybym mógł, zająłbym się wszystkim. I dziećmi, i pracą, i domem, i zwierzakami, no i jeszcze ogródkiem na raz, ale niestety, nie było to możliwe. Ciekawe, czy było jakieś zaklęcie, które sprawiłoby, że mógłbym być w dwóch miejscach na raz, czyli w pracy i w domu. Chociaż, czy anioł mógł rzucać zaklęcia? Wydaje mi się, że zaklęcia są dla ludzi. Ja mam moce i są one mocno związane z moim żywiołem, który nie wiem, skąd się wziął. Czemu to musiał ogień? Przecież to jest kompletnie przeciwieństwo do wody; kiedy Mikiemu jest dobrze, to mi jest źle, a kiedy mi jest dobrze, no to jemu jest źle, i czasem to ja muszę coś przeboleć, a czasem on. Nie zawsze mi się to podoba. Gdyby moim żywiołem była woda, Miki przeze mnie by tak nie cierpiał.
Przed opuszczeniem sypialni pocałowałem mojego męża w czoło i ruszyłem na dół, by zająć się sprzątaniem na dzień jutrzejszy, uprzednio oczywiście zapalając wszystkie świeczki, by cokolwiek tutaj widzieć. Skoro mamy małe dzieci, wszystko musi być perfekcyjnie czyste. Wytarłem kurze z każdej półki i blatu, pozamiatałem podłogi i dywany, pomyłem panele, podlałem kwiatki... gdybym mógł, to bym okna jeszcze pomył, no ale jest zimno, i ciemno, więc to może zrobię jutro, jak dzieci będą spać. Może jeszcze dywan udałoby mi się uprać... chyba się troszkę stresuję, tylko nie tak do końca wiem, czym. Zawsze, kiedy się czymś stresowałem, świadomie czy podświadomie, to musiałem robić wszystko, by mieć zajęte ręce. Może pracą się stresowałem...? Albo po prostu wymyślam i jedyne, co jest ze mną nie tak, no to za dużo energii mam.
- Sorey? – usłyszałem zdziwiony głos Mikleo, podczas kiedy ja kończyłem sprzątanie w kuchni.
- Obudziłem cię? Przepraszam, Owieczko, ale nie przejmuj się mną. Wracaj spać, dołączę do ciebie, jak tutaj skończę – powiedziałem przepraszającym tonem. Pilnowałem się, by być cicho, no ale najwidoczniej coś mi to nie wyszło.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz