Wyspany i zrelaksowany podniosłem się do siadu, rozciągając swoje mięśnie, zerkając na miejsce obok mnie, gdzie nie było już Soreya, no proszę, ten to już od samego rana musiał coś robić, nie mogąc spędzić ze mną leniwego poranka w łóżku.
Wstając powoli z wygodnego materaca, założyłem na ramiona koszulę, zapinając prawie wszystkie guziki, po za dwoma pierwszymi odkrywając trochę swojego ciała, nie musząc w końcu wyglądać schludnie, gdy dzieci nie było z nami w domu.
Wychodząc spokojnie z naszej sypialni, ruszyłem do łazienki, gdzie musiałem doprowadzić się do porządku, nim ruszyłem na poszukiwanie mojej zguby, które była na dworze wraz z naszym psem, który wesoło biegał wokół niego.
Uśmiechając się na sam jego widok Zwróciłem uwagę na nasze kotki, które łasiły się do mnie, chcąc uwagi, którą oczywiście chętnie im podarowałem i tak nie mając niczego ważnego w planach.
Naszych szkrabów do jutra nie będzie, a to oznacza, że mamy jeszcze trochę czasu dla siebie nim znów wrócę do pracy, nie mając czasu ani siły na inne istotne rzeczy. Nie mówiąc już, o mężu, którego będę musiał znów ugłaskać.
Spędziłem trochę czasu z naszymi pieszczochami, nim zrobiłem nam po pysznej czekoladzie, którą w kubku postawiłem na stole, idąc do drzwi, które otworzyłem, zwracając tym samym uwagę męża.
- Dzień dobry owieczko, już wstałeś - Zawołał zadowolony, wraz z psem idąc w moją stronę, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Dzień dobry, już od dłuższego czasu nie śpię, ale nie chciałem przerywać ci zabawy z naszym psem - Przyznałem zgodnie z prawdą, chcąc, aby i nasz psiak mógł się nacieszyć towarzystwem swojego pana.
Na moje słowa kiwnął głową, zamykając za sobą drzwi, aby zimno nie wchodziło nam do domu, czując jego lodowatej dłonie pod moją koszulą.
- Jesteś strasznie zimny - Zauważyłem, wpatrując się w niego jak w obrazek..
- Wiem, ale wiem też, że ci to nie przeszkadza i, że szybko mnie rozgrzejesz - Wymruczał, ściskając moje pośladki, chcąc najwidoczniej już coś zainicjować, oj nie, tak łatwo to być nie będzie, nie pozwolę sobie na to, najpierw czekolada niech chce, aby się zmarnowała.
- Ohoho, wolnego chojraku, najpierw napijemy się gorącej czekolady, zrobiłem ją dla ciebie i dla siebie, a później, jeśli zasłużysz, zastanowię się co dalej - Zażartowałem sobie odrobinkę, chwytając jego dłoń, prowadząc do kuchni, gdzie posadziłem na krześle, nie zwracając uwagi na jego miny.
Mimo że na samym początku był lekko niezadowolony, w końcu się rozchmurzył, stając się chętnym do rozmów, no proszę jak mu niewiele do szczęścia potrzeba.
Po gorącej czekoladzie postanowił, że to on posprząta, z czym nie miałem zamiaru się kłócić, jeśli tego chce, niech sprząta, a ja w tym czasie zajmę się czymś przeznaczony tylko dla niego. Cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi, zniknąłem mu z kuchni, idąc do naszej sypialni, gdzie założyłem na ciało fioletową sukienkę tą samą, którą założyłem na ślub naszej córki.
- A to z jakiej okazji? - Zapytał, podchodząc do mnie z zaciekawieniem.
- Bez okazji chciałem założyć, dla ciebie sukienkę, za którą ostatnio dostałem karę - Wyszeptałem, patrząc na niego z uwagą w oczach, obserwując każdy ruch.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz