Czując go w sobie, jęknąłem cicho, zaciskając dłonie na pasku, który mocno mnie trzymał, nie pozwalając mi się ruszyć.
Ciężko dysząc,drgnąłem, chcąc dotknąć mojego męża, dopiero teraz, uświadamiając sobie jakiego rodzaju była to kara, zagryzałem mocno wargi, nie mogąc się oprzeć jego bliskości, której mimo wszystko miałem za mało, przez cały ten czas chcąc nie tylko go poczuć, ale i dotknąć.
- Sorey - Wydusiłem, czując kolejny dreszcze rozchodzący się po moim ciele..
- Słucham cię owieczko - Wyszeptał mi do ucha, poruszając się we mnie bardzo powoli, chcąc, abym czół najmniejszy jego ruch, chcąc, bym błagał o więcej, dobrze wiedząc, że tak właśnie zrobię, gdy zbyt długo będzie wszystko przedłużał.
- Chce cię dotknąć - Wyznałem, cicho jęcząc, gdy od niechcenia poruszył się we mnie.
- Nie możesz to właśnie twoja kara - Wyjaśnił mi, doprowadzając mnie do szaleństwa, wywołując dreszcze i jęki, których nie mogłem kontrolować, było mi z nim tak dobrze, a jednocześnie tak strasznie czułem niedosyt z powodu tego braku dotyku, którego tak bardzo było mi potrzeba.
- Sorey ja nie.. - Nie zdążyłem wydusić, czując wspólne spełnianie, które wywołało szybsze bicie serca i uśmiech na mojej twarzy, jak niewiele było mi trzeba, abym poczuł się jak w niebie.
Mimo wspólnego dojścia mój mąż nie miał zamiaru skończyć, ciągnąc to przez całą noc, doprowadzając mnie do szaleństwa, robiąc wszystko, abym błagał i właśnie błagałem o więcej.
Zmęczony poczułem ulgę, gdy tylko mój mąż uwolnił mnie z uwięzi, ten jeden raz pozwalając mi go dotykać, ale nie patrzeć, gdy ostatni raz kochaliśmy się nad ranem.
Wykończony leżałem bez siły na łóżku, czując się błogo jak za każdym razem, gdy się kochaliśmy.
- Jak się czujesz? - Zapytał, zdejmując mi z oczu chustę, pozwalając znów mi zobaczyć świat wokół mnie istniejący.
- Fantastycznie, czuje się fantastycznie - Wyznałem zmęczony, patrząc na mojego męża, który patrzył na mnie, delikatnie głaszcząc po policzku, biorąc do rąk moją dłoń, przyglądając się jej uważnie.
- Na pewno? Twoje dłonie na to nie wskazują - Stwierdził, całując ich wierzch, chyba troszeczkę przejęty tym, co się wydarzyło, a jak dla mnie niepotrzebnie w końcu to była kara, a kara zawsze musi pozostawić po sobie ślady.
- Kara chyba na to ma właśnie wskazywać, ma boleć i pozostawiać ślady - Wyznałem, z uśmiechem na ustach łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, który odwzajemnił, przytulając mnie do siebie.
- Kocham cię Kaczuszko - Wyszeptałem, powoli odpływając do krainy snów wykończony i weselem i naszymi nocnymi doznaniami, które sprawiły, że czułem błogie zmęczenie.
- I ja ciebie kocham owieczko - Wyszeptał, nakrywając mnie kołdrą, pozwalając odpocząć po całych nocnych doznaniach.
Przebudzony kilka godzin później przez zwierzaki, które najwidoczniej nie potrafiły już z głodu wytrzymać, podniosłem się do siadu, rozmasowując swoje nadgarstki, które trochę bolały mnie po wczorajszych zabawach. Z resztą nie tylko ręce a i tyłek strasznie mnie bolał.
- Wyspany? - Usłyszałem od razu głos męża który tak jak i ja podniósł się do siadu, poprawiając moje włosy.
- Powiedzmy, że gdybym mógł, spałbym jeszcze - Przyznałem, przytulając się do niego wciąż zmęczony.
- W takim razie idź jeszcze spać - Zaproponował, z czym nie mogłem się zgodzić, przecież trzeba odebrać dzieci, kto to zrobi jak nie
- A dzieci? - Zapytałem, cicho przy tym ziewając.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz