poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Ślub naszej córeczki był dla mnie naprawdę ważnym przeżyciem, Misaki wyglądała tak pięknie, aż ciężko było oderwać od niego wzrok, a więc jak miałbym nie płakać go nasze pierwsze dziecko, pierwsze narodzone z naszej miłości właśnie wychodzi za mąż.
Nie mogąc się nacieszyć, czułem łzy, które płynęły po moich policzkach, jak niewiele było mi trzeba, abym się wzruszył.
- Nie płacz owieczko - Wyszeptał, całując mnie w czoło.
- Nie potrafię, radość mnie rozpiera - Wyznałem, mówiąc szczerze to, co czułem i myślałem, moja piękna córeczką dopiero co trzymaliśmy ją na rękach, a już stoi na ślubnym kobiercu mówiąc sakramentalne „Tak” łączące tych dwoje na zawsze.
Sorey nic już nie mówił, głaszcząc mnie po głowie, wsłuchując się w słowa kapłana łączącego tę dwójkę przez Boga na zawsze.
Po mszy para młodych wyszła przed kościół, a każdy z gość podchodził do nich, życząc im wszystkiego dobrego na nowej drodze życia, obdarowując ich różnorakimi prezentami, nawet my jako rodzice usłyszeliśmy wiele dobrych słów o naszej córce, co było wiadome, nasza córka była wyjątkowym dzieckiem.
Po życzeniach zebraliśmy się do zamku, gdzie na sali balowej zaczęło się wesele, wszyscy tańczyli, bawiąc się przednio, zajadając pysznym jedzeniem, na które nawet my się skusiliśmy, mimo że nie musieliśmy.
Misaki z Norim zatańczyli swój pierwszy taniec, a tuż po nim nadszedł czas na taniec rodziców pani i pana młodego co zmusiło nas do wyjścia na środek sali, całe szczęście to nie był nasz pierwsze taniec, a Sorey prowadził mnie fantastycznie przez cały czas trwania tańca aż do momentu, w którym to musieliśmy się wymienić, ja tańczyłem z ojcem Nori'ego a mój mąż z jego mamą świetnie się przy tym bawiąc.
Po tańcach naturalnie przyszedł czas na tor i zabawę, którą organizował służący do tego wybrany, dbając o to, aby każdy z nas się dobrze bawił i w sumie tak było, tylko mój mąż trochę za bardzo mnie pilnował, bojąc się o mężczyzn, którzy do mnie podchodzili, chcąc zamienić kilka słów, co drażniło Soreya, który od razy odciągał mnie od mężczyzn, zaciągając na środek sali do tańca, widząc jak bardzo się stresuje, gdy tak naprawdę nie było takiego potrzeby, rozmowa to nic złego a mimo to Sorey nie chciał odpuszczać, pilnując mnie jak oka w głowie.
Wesele trwało do późna, dlatego nawet nie planowałyśmy zabierać dzieci ze sobą do domu, nie chcąc wybudzić ich, że snu, jedyne co to zajrzeliśmy do nich, aby ucałować w czoła, wychodząc cicho z pokoiku, w którym spali, wracając do domu karocą, którą znów zaproponowała nam królowa, nie chcąc, aby coś nam się stało. Tak więc żegnając się ze wszystkimi, wsiedliśmy do karocy, idąc do domu, domu gdzie panowała cisza i spokój a wszystko to dlatego, że nie było w domu dzieci.
Wchodząc do domu, przywitały nas tylko zwierzaki, z którymi trochę się przytulaliśmy, karmiąc, aby nie były całą noc głodne, mogąc zdjąć sukienkę, która upadła na ziemię odsłaniając całe moje ciało, które jeszcze przez chwilę było kobiece, nim znów przybrałem swój prawdziwą postać, rozpuszczając swoje włosy, chowając suknię do szafy, zwracając uwagę na męża, który stanął w sypialni, uważnie mi się przyglądając.
- Na co tak czekasz? Rozbierz się - Poprosiłem, zakładając koszulę męża, podchodząc do niego, aby pomóc mu w rozebraniu swoich ubrań.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz