Wiedziałem, że sobie tylko żartuje, nie było wręcz możliwości, by było inaczej no ale niespecjalnie lubiłem, kiedy żartował na ten temat. Źle mi się to kojarzy. On chyba się świetnie bawi, podczas kiedy ja już niezbyt. Miki jest piękny. Za piękny. Widziałem, że wzbudzał zainteresowanie zarówno u kobiet, jak i wśród mężczyzn, ślepy nie byłem. No i też nie dziwiłem się im za bardzo, w końcu moja Owieczka była atrakcyjna, przykuwała spojrzenia, kiedy tylko wychodziła na zewnątrz, nawet jeżeli niespecjalnie się stroiła. Naprawdę nie trzeba mu wiele; czy to włosy rozpuści, czy też upnie w kok, założy prostą koszulę, a może coś bardziej eleganckiego... cokolwiek by nie zrobił, zawsze będzie piękny. Jestem pewien, że gdyby zechciał znaleźć sobie jakiegoś kochanka, czy też kochankę, i to nawet jeszcze w jakiej większej liczbie, nie miałby z tym żadnego problemu. I to mnie troszkę niepokoiło.
- Nie żartuj sobie w ten sposób – bąknąłem cicho, trochę tym żartem zniesmaczony. Może odrobinkę przesadzałem, no ale miałem prawo, by coś mi się nie podobało. Podobnie jak Miki, Mikiemu też pewnie coś się we mnie nie podobało, no ale także głośno o tym nie mówił. A powinien. Mam nadzieję, że jak coś mu nie będzie pasować, to mi o tym powie.
- Czemu? Przecież wiesz, że to nie jest prawda – odezwał się, siadając okrakiem na moich kolanach. Od razu zauważyłem, że delikatnie się skrzywił. Przez cały ten dzisiejszy jakoś tak trochę dziwnie się zachowywał, jakby coś o bolało. Chyba troszkę w nocy poszaleliśmy za bardzo, ale nie planowałem tego. Znaczy, planowałem poszaleć, ale nie sądziłem, że będzie aż taki obolały. W końcu najbardziej intensywny stosunek to był ten ostatni, kiedy już go uwolniłem od paska.
- Wiem, ale nie lubię, kiedy żartujesz w ten sposób. I prosiłbym cię, by już więcej tego nie robił – powiedziałem, gładząc go po policzku.
- Dobrze, nie będę – odparł, delikatnie całując mnie w policzek.
- Bardzo boli? – spytałem ze zmartwieniem, chwytając za poduszkę, by podsunąć mu ją pod tyłek. Może troszkę będzie mu wygodniej dzięki temu... co mógłbym zrobić, by choć troszkę ulżyć mu w cierpieniu? Nie miałem pojęcia.
- Troszeczkę. Ale za tą wczorajszą noc... jest to tego warte – wyznał rozmarzony, wtulając się w moje ciało. I ja mimowolnie go przytuliłem ciesząc się, że mam go blisko ciebie. Taka chwila spokoju jest całkiem przyjemna. Pewnie im dzieci będą większe, tym rzadziej będziemy mieć chwile dla siebie, dlaczego trzeba je doceniać i z nich korzystać.
- Skoro kara ci się podobała, to była bardzo słaba. Następnym razem będę musiał się bardziej postarać – powiedziałem bardziej do siebie, niż do niego już myśląc, jak ugryźć ten temat następnym razem.
- A może nie będzie następnego razu. Nie pomyślałeś o tym? – podsunął, na co parsknąłem śmiechem.
- Wybacz, Owieczko, ale nie uwierzę, że będziesz nagle grzecznym aniołkiem. To nie leży w twojej naturze – wyjaśniłem, szczerząc się głupkowato.
- No teraz powinienem się obrazić – udał oburzonego, pusząc swoje poliki. I że to ja zachowuję się jak dziecko... powinien na siebie spojrzeć.
- Teraz to powinieneś się zastanowić, jak to będzie z powrotem do pracy, bo już troszkę nam się pieniądze kończą. Jeśli chcesz, to ja mogę zacząć pracować. Jeszcze ty możesz wrócić do pracy... jeżeli bardzo chcesz. No a jak nie chcesz, no to nie – powiedziałem, troszkę się plątając w słowach, bo nie chciałem na nim wywrzeć żadnej presji. Zdecyduje, jak będzie chciał, mi to niby jest obojętne, ale bardziej chciałbym zostać z dziećmi. W ostatnim życiu pracowałem i nie spędzałem z Misaki czy Merlinem tyle czasu, ile potrzebowali. Chciałbym teraz uniknąć tego błędu.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz