Nie chciałem wstać, nie chciałem się myć, dobrze mi tu było z nim i naprawdę nie chciałem, aby mnie opuszczał i tak wiem, że Sorey musi iść do dzieci, ale tak naprawdę mimo to chciałem, aby ze mną został.
- Nie chce - Mruknąłem, chowając się pod kołdrą, nie mając ochoty na kąpiel albo raczej miałem tylko niw na samotną kąpiel.
- Hej brudadku - Zaczął mnie łaskotać, wywołując śmiech płynący z moich ust.
- No dobrze już dobrze umyję się, tylko już nie łaskocz proszę - Poprosiłem, zdejmując kołdrę z twarzy, patrząc na męża z uśmiechem na ustach.
- Doskonale, w takim razie przygotuję ci kąpiel - Stwierdził, wstając z łóżka, już po chwili wychodząc z naszej sypialni, no cóż, chciałem leżeć bez kąpieli, ale w sumie może być tak, że lepiej byłoby się wykąpać, aby jakkolwiek wyglądać, niż gdybym miał wyglądać jak pięć nieszczęść, co mogłoby odtrącić mojego męża, który sam w łóżku stwierdził, że kąpiel by mnie się przydała.
- Chodź owieczko, pomogę ci - Nim zdążyłem nawet pomyśleć, Sorey wrócił do sypialni, biorąc mnie na ręce, aby zanieść do balii, gdzie bez problemu mnie rozebrał, pomagając wejść do balii, gdzie od razu zabrał się za moją kąpiel, myjąc moje włosy, które wyglądały jak pięć nieszczęść.
- A nie miałeś iść do dzieci? - Zapytałem, gdy porządnie mył moją głowę, co było bardzo przyjemne, co jak co ale gdy mąż mnie mył, było mi jakoś tak znacznie lepiej, od razu chętniej mu się poddawałem.
- Miałem, ale najpierw muszę umyć moją małą brudną owieczke - Byłem, co przyznam, troszeczkę mnie rozbawiło, on to jednak potrafię wywołać uśmiech na moich ustach.
- Chciałeś owieczko, to teraz o nią dbaj - Zażartowałem sobie, patrząc na mojego męża, który również się do mnie uśmiechnął, lejąc na moją głowę wodę, aby spłukać płyn znajdujący się na włosach.
- Zawsze chętnie będę zajmował się moim owieczką, którą mam nadzieję, ładnie mi się za to odwdzięczy - Wymruczał, całując mój policzek, skupiając się znów na myciu mojego ciała.
- Obiecuję ci, że gdy tylko dojdę do siebie, odwdzięczę ci się za wszystko - Przyznałem, mówiąc naprawdę poważnie, zasłużył sobie na to, aby mu się odwdzięczyć, wypruwa sobie żyły, aby opiekować się nami. A to wszystko przez to, że ja w całości zawaliłem, chyba nigdy sobie tego już nie wybaczę.
Sorey nic już nie powiedział, dokańczając mycie mojego ciała, nim wyciągnął mnie z wody, porządnie wycierając ręcznikiem.
- Idź, się teraz połóż i odpocznij, jeśli chcesz otworze ci okno, abyś poczuł się lepiej - Westchnąłem cicho, znów musząc słychać tego, co mówi mój Sorey. A to tylko dlatego, aby nie sprawiać mu więcej problemów, niż i tak ich ma, a wszystko z mojej winy..
- Pójdę, tylko proszę, nie chcę dzisiaj w nocy spać sam, Chciałbym, abyś wrócił do mnie do sypialni i spał ze mną w łóżku, a nie na fotelu. I chciałbym też, żeby dzieci spały z nami, czuję się źle, kiedy jestem sam - Przyznałem, mówiąc mu szczerze to, co czułem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz