Słuchając słowa mojego męża, kiwnąłem delikatnie głową, analizując wszystkie propozycje pracy, stwierdzając jednak, iż najlepszą opcją byłaby praca w straży królewskiej, gdzie godziny byłyby najbardziej odpowiednie dla niego i dla nas samych.
- Wiesz, wydaje mi się, że praca w straży królewskiej byłaby chyba najlepszą opcją - Wyznałem, tuląc do siebie synka, który chwycił mnie za włosy, świetnie się nimi bawiąc, coś tak czuje, że to szarpanie za włosy ma po swoim tatusiu, który również lubi szarpać lub bawić się moimi włosami.
- Tak myślisz? - Podpytał, bawiąc się z Haną która śmiała się głośno, podskakując na kolanach tatusia.
- Tak, to moje zdanie, pozostawiam decyzję tobie - Wyznałem, mówiąc tylko to, co sam uważałem za najlepsze wyjście, co jak co ale mój siostrzeniec wciąż jest królem, a więc Sorey będzie miał pewne ulgi, bo coś czuję, że i Alisha macałaby w tym swoje palce.
- Pomyśle nad tym a teraz spędzę czas z moją rodziną - Przyznał, bawiąc się z Haną, gdy na bawiłem się z Haru, spędzając czas , dziećmi które potrzebowały naszej obecności i miłości, nasze dwa małe skarby, były zdecydowanie wszystkim tym, czego było nam trzeba. Naszą rodziną znów tętniła życiem a wszystko to zasługa tych małych gwiazdeczek żyjących w naszym domu.
Z powodu tego, że na dworze było wciąż bardzo ciepło, zabraliśmy pociechy na dwór, aby mogły one troszeczkę pooddychać świeżym powietrzem, jednocześnie chcąc je troszeczkę wymęczyć tylko po to, aby spały jak zabije przez całą noc, budząc się dopiero rano, chociaż jeśli by się dało jak najpóźniej, abyśmy i my mogli wypocząć, spędzając czas sam na sam.
Maluchy w końcu padły nam na rękach, pozwalając zanieść się do łóżeczka nakryć kocykiem i wyjść cicho z ich małego pokoiku.
Maluchy spały, dając nas na rozmowę o pracy o innych ważnych dla nas sprawach które dotyczyły nas i naszych dzieci.
- Myślisz, że jeszcze się dziś obudzą? - Zapytałem, zerkając na godzinę która mówiła sama za siebie, maluchy były najedzone i wstać nie powinny, ale jak to dzieci zawsze potrafią zaskoczyć, budząc się w najbardziej nieoczekiwanym momencie.
- Myślę, że nie dlaczego pytasz? - Zaciekawiony przyglądał mi się uważnie, chcąc zrozumieć dlaczego nagle o to pytam.
- Zastanawiam się, czy mamy szansę na wspólną kąpiel - Wyjaśniłem, chcąc zażyć wspólnej kąpieli, co nie powinno być niczym nadzwyczajnym, ostatnio e cale tego nie robiliśmy, a więc to bardzo dobry pomysł, aby nadrobić ten stracony czas.
- Myślę, że mamy i nawet powinienem z tego skorzystać - Stwierdził, całując mnie w czoło, wstając z kanapy, idąc do łazienki, nawet nie mówiąc, że idzie przygotować dla nas kąpiel, czego oczywiście się domyśliłem, w końcu bez powodu nie poszedłby do góry, nie mówiąc mi ani słowa chcąc, abym czekał grzecznie na jego powrót. Naturalnie grzecznie czekałem aż da mi znać, że mam do niego przyjść co nastąpiło dużo wcześniej, niż mogłem się w ogóle spodziewać.
W łazience wszystko było już dla mnie przygotowane ciepła woda z pianą i różnorakimi pięknie pachnącymi olejkami, świecami i oczywiście mężem który na mnie czekał.
- Jak zawsze potrafisz zaskoczyć - Wyznałem, kładąc dłonie na jego ramionach, uśmiechając się do niego ciepło, ciesząc się z posiadania tam cudownego męża jakim był mój mąż.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz