Miałem tylko posprzątać po obiedzie, jednak widząc ten bałagan wokół, nie mogłem pozostać wobec tego obojętny. Musiałem posprzątać i to jak najszybciej nie mając ochoty pozostawiać tego na później.
Zajęty pracą w kuchni całkowicie zapomniałem o bożym świecie, robiąc to, co do mnie należało, przypominając sobie nagle o jednym malutkim szczególe, a mianowicie o moim mężu i dzieciach, które przecież pewnie chciały pójść już spać, a Sorey przecież nie da sobie rady sam położyć dzieci spać.
Wzdychając cicho, zostawiłem wszystko to, co zacząłem robić, idąc do sypialni, w której jak się okazało, całą moją rodzina spała już, ale zamiast na łóżku spała na ziemi co nie było ani mądre, ani zdrowe.
Nie chcąc, aby dzieci zachorowały, z powodu zimnej podłogi wziąłem je na ręce, zanosząc do ich pokoiku, tu w łóżeczku były bezpieczne i do tego mogły spaść, ile chciały.
Całując oba moje bąbelki w czoła, poszedłem do męża, którego obudziłem, pomagając mu wstać z ziemi, sadzając na łóżku.
- Poczułeś się źle? - Zapytałem, zmartwionym głosem przyglądając mu się uważnie.
- Nie, dlaczego bym miał? - Pytał, nic nie rozumiejąc.
- Spałeś z dziećmi na ziemi, dlatego pytam - Wytłumaczyłem, chcąc wiedzieć, gdyby jednak coś mu się stało.
- Byłem zmęczony, chciałem ci pomóc, nie chciałem, żebyś się na mnie obraził jeszcze bardziej niż już i tak byłeś obrażony - Powiedział, czego tym bardziej mnie rozumiałem. Ja tyłem obrażony? Na niego? Kiedy? Chyba sobie nie przypominam, czyżby znów miał za niską temperaturę ciała, które powoduje, że wymyśla coś sobie.
- Sorey ja się wcale na ciebie nie obraziłem, ja nie chciałem, tylko z tobą dyskutować wiedząc, że to nie ma najmniejszego sensu - Wyznałem, całując go w czoło. - Chcesz się umyć? - Podpytałem, zerkając na męża, mając ochotę na kąpiel, na którą miałem nadzieję, że i on miał na to ochotę.
- Mógłbym - Powiedział, wstając powoli z łóżka, czym od razu mu pomogłem, prowadząc powoli do łazienki, sadzając na małe krzesełko, na którym ostatnio zacząłem kłaść ubrania dzieci podczas kąpieli.
- Odpocznij sobie, a ja zajmę się całą resztą - Powiedziałem, przygotowując powoli kąpiel naturalnie gorącą kąpiel, która miała na celu go rozgrzać a mnie, w sumie to mi nie zaszkodzi.
Kąpiel przygotowałem dość szybko, pomagając mężowi się rozebrać i wejść do balii, samemu robiąc to samo, zanurzając się w ciepłej wodzie, mogąc nareszcie odpocząć, wraz z moim mężem.
Kapel była naprawdę przyjemna, niby nic się specjalnego nie wydarzyło, a i tak było mi miło.
Pomagając mu wyjść z balii, ubrałem go, nie przejmując się tym, że jest dorosłym facetem, który w tej chwili potrzebuje mojej pomocy, z czym problemu nie miałem.
Po zajęciu się nim zająłem się również sobą, zakładając na ciało ubranie, wracając z moją kaczuszką do łóżka, teraz to już naprawdę marząc tylko o łóżku i wtulenie się w mojego męża, którego kochałem nad życie.
- Jak się czujesz? Jest jakaś poprawa? - Zapytałem, nakrywając go kołdrą, kładąc się obok niego, wtulając w jego ciało, ziewając przy tym, odrobinkę już zmęczony tym całym dniem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz