środa, 23 sierpnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

Słysząc głos męża, wstałem szybko z kanapy, idąc się z nim przywitać, ciesząc się z jego powrotu do domu.
- Witaj w domu - Przywitałem się z nim z ciepłym uśmiechem na ustach.
- Owieczko miło mi znów cie zobaczyć - Przywitał się ze mną, całując mnie w czoło, rozbiegając buty, idąc ze mną do kuchni, gdzie postawił na stole zakupy, którymi były owoce, owoce, które kochały nasze dzieci, a i ja sam bardzo je lubiłem.
- Owoce - Zadowolony oblizałem usta, chętnie chcąc zjeść od razu wszystko, oczywiście doskonale wiedząc, że zrobić tego nie mogę.
- Chcesz? To sobie zjedz - Wyznał, podając mi truskawki, które zakupił na targu. - Wiesz, zastanawiałem się, czy może przypadkiem nie wyszlibyśmy na spacer? Jest piękna pogoda, szkoda by było z niej nie skorzystać - Stwierdził, mając naprawdę świetny pomysł, aby zabrać maluchy na spacer, który będzie korzystny i dla nas i dla naszych maluchów.
- To jest naprawdę bardzo dobry pomysł - Przyznałem mu rację, samemu chcąc wyjść na dwór to drzemce naszych maluchów. Teraz w końcu spali, a ja nie chciałbym ich wybudzać z tego snu. - Maluchy wstaną, nakarmimy je i pójdziemy na spacer - Mówiłem z ekscytacja w głosie, dopiero po chwili orientując się, że przecież mój mąż był na rozmowie o pracy, która bardzo ciekaw jestem, jak się skończyła. - Jak ci poszła rozmowa o pracę? - Zapytałem, skupiając się całkowicie na nim, szczerze zainteresowany tym, czego dowiedział się mój mąż.
Sorey opowiedział mi o rozmowie, po której sprawdzili, jaką ma kondycję, informacje przesyłając za pomocą gońca, który prędzej czy później się u nas zjawi.
Po wysłuchaniu mojego męża kiwnąłem głową, biorąc do ust truskawkę, wygląda na to, że już niedługo Sorey rozpocznie pracę, pozostawiając mnie z dziećmi, co w całe nie było dla mnie takie złe, lubiłem spędzać czas z dziećmi, przynajmniej przy nich czuje się dobrze, szkoda tylko, że z tego powodu Sorey będzie musiał pójść do pracy, mimo że tego nie chce.
- Cieszę się, że ci się udało znaleźć dobrą pracę - Przyznałem, pomagając mu wszystko posprzątać, wspólnie przygotują posiłek dla naszych maluchów, które chyba wyczuły, że zrobiliśmy obiad, bo od razu się obudziły, głośno dając o sobie znać.
Nakarmione dzieci chętne do zabawy zabraliśmy na spacer, który bardzo się im spodobał, sam czas spędzony nad jeziorem był dla nich jak i dla mnie samego czymś naprawdę przyjemnym, aż żal było nam wracać z nimi do domu.
Niestety wszystko, co piękne kiedyś się kończy, a maluchy nie mogły jeszcze tak długi przebywać na zimnie, które zaczynało doskwierać wieczorami.
Wracając do domu, wymęczyliśmy nasze szkraby, które koniec końców padły zmęczone spać, jak dobrze, że nie mamy z nimi problemów, zmęczone same proszą się o pójście spać, co nie często zdążało się wśród dzieci.
- Śpią - Szepnął do mnie cicho, wychodząc z ich pokoiku.
- Tak, a i my możemy zrobić to samo - Stwierdziłem zmęczony, przecierając dłonią swoje zmęczone oczy, co jak co ale po tak wielu atrakcjach tak, jak nasze dzieci, tak i ja miałem dziś już dość wszystkiego mazać tylko i miękkim materacu i ciele mojego ukochanego męża.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz