Nic nie mówiłem, doskonale wiedząc, że mój mąż nie żartuję, gdy on coś już postanowi, nie odpuści sobie, a to oznacza, że da mi dziś w kość, czy mnie to przerażało? Ani trochę wręcz przeciwnie chciałem tego, chciałem, aby wziął mnie teraz i tu na różne sposoby. Chciałem, aby, robił ze mną, co mu się tylko żywnie podobało, pokazując mi, kto tu rządzi i nie wiem, czy to dobrze, że podnieca mnie myśl o karze, na którą zasługuje, a tak przynajmniej sądzi mój mąż, a skoro on tak sądzi, to tak jest, zasługuje na tę karę i grzecznie ją przyjmę, pragnąc, aby był dla mnie surowy i władczy. Mój panie jak mnie ten facet podnieca, jego dotyk wywołuje u mnie dreszcze, a słowa kierowane do mnie wywołują dreszcze podniecenia, który tak bardzo mnie rozpalał.
- To nie jest takie proste - Mruknąłem już delikatnie podirytowany tym, że muszę to robić, gdy ewidentnie mi to nie wychodziło, ten strój był irytujący i do tego strasznie wszystko przedłużał i o ile cierpliwy byłem, tak w tej chwili cierpliwości nie miałem, chcąc już zdjąć z niego te ubranie. Już wystarczająco dziś się w nim nachodził teraz pora, aby to zdjął i ukazał mi swoje cudowne umięśnione ciało, o którym na myśl zaczynają nogi mi się trząść.
- Dlatego musisz mi pomóc - Mówił tak poważnie, jakby naprawdę sprawa była bardzo poważna, a nie była, w końcu to tylko zdjęcie ubrań z jego cudownego ciała. I chyba, gdyby nie to, że chce udawać takiego poważnego, każąc mnie już w taki, a nie inny sposób.
- Staram się - Przyznałem zgodnie z prawdą, nie przestając odpinać tych wszystkich guzików i ozdóbek, które utrudniały, dostanie się do jego ciało.
Zmęczony już zdejmowaniem tego wszystkiego westchnąłem zirytowany, mając już tego dość, nigdy więcej nie zgodzę się na odpinanie tych wszystkich głupich guzików.
- Spokojnie owieczko jesteś strasznie nerwowy, a to nie wypada takiemu aniołkowi jak ty - Wyznał, poważnym głosem zaczynając mnie tym już trochę drażnić, skoro jest taki mądry, niech sam sobie to odpina, a nie mnie do tego zmusza, chociaż czy on mnie do czegoś zmusza? Nie, sam chciałem go rozebrać, a teraz już nie mam na to siły.
- Jestem spokojny jak nigdy przedtem - Przyznałem, mimo że moje zachowanie na to nie wskazywało, byłem nerwowy a wszystko dlatego, że nie szło mi zdejmowanie tego okropnego ubrania.
Mój mąż zaśmiał się cicho na moje słowa, niw odrywając ode mnie wzroku, ten to dopiero ma ubaw ze mnie, a ja się tak strasznie dla niego staram, mógłby to chociaż docenić.
- Nareszcie - Westchnąłem ciężko, gdy po dłuższym czasie zdjąłem z jego ciała te nieszczęsne ubrania. - Chyba właśnie odbyłem moją karę - Zażartowałem, składając ładnie jego ubrania, które nie chciałem, aby pozostały zniszczone, trochę nas to kosztowało, dlatego nie chciałbym, aby teraz zostały one zniszczone.
- Kara? Twoja kara dopiero się zacznie - Stwierdził, popychając mnie na łóżko, patrząc na mnie z wyższością.
- Tak? A ja myślałem, że męczenie się z tymi ubraniami to była już kara - Wymruczał, podgryzając swoją dolną wargę.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz