czwartek, 17 sierpnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Zachowanie mojego męża mocno mnie zmartwiło, zachowywał się bardzo dziwnie. Jeszcze wczoraj był całkiem zadowolony, podekscytowany, że w końcu znalazł całkiem dobrze zapowiadającą się pracę, cieszył się, że ja będę mógł zostać w domu z dziećmi, dzisiaj miał być jego pierwszy dzień... i co? Co się tam stało? I nie wmówi mi, że nic, bo gdyby nic się nie stało, to tak by się nie zachowywał. Pytanie tylko, co się stało, bo na pewno nic dobrego. Zapukałem jeszcze raz drzwi do łazienki chcąc, by otworzył drzwi. 
- Miki? Otwórz drzwi, bardzo proszę – powiedziałem czekając, aż usłyszę przekręcający się w zamku kluczyk, ale nic takiego nie miało miejsca. Może potrzebuje chwili dla siebie...? 
Korzystając z tego, że dzieci śpią, oparłem się o ścianę czekając, aż mój mąż wyjdzie z łazienki. Nie może przecież siedzieć w niej wieczność, prawda? A jak wyjdzie, to mi o wszystkim opowie. Jak mam mu pomóc, jak nie wiem, co się mu dzieje? Ktoś go skrzywdził, napadł na niego? Jeżeli tak, to zabiję tego kogoś, i tu absolutnie nie ma żadnej przesady. To na pewno jest zakazane, w końcu jest to straszny grzech nie tylko dla aniołów, ale i dla ludzi. Nie wiem, jaka byłaby to kara dla mnie, ale przyjmę każdą karę. Już na samą myśl o tym, że ktoś mógłby mu zrobić krzywdę, czułem uścisk w gardle, a temperatura ciała gwałtownie spadła. Może wyciągam za pochopne wnioski... może to coś innego? Może... no nie wiem, Miki się pobrudził i chciał się jak najszybciej umyć? Nie no, to samo w sobie brzmi nieprawdopodobnie, a to mnie nie pocieszało. 
Minuty mijały, a Miki nie wychodził, co powodowało u mnie coraz to większy ucisk w gardle. Byłem bliski tego, by wyważyć drzwi i się tam do niego jakoś dostać, ale w tym samym momencie mój mąż w końcu wyszedł, ubrany w moją koszulę i jakieś spodnie, co mnie także zaskoczyło. Po kąpieli nigdy nie zakładał spodni. Całe jego ciało, poza oczywiście głową, dłońmi i stopami, było zakryte. Ja wiem, że mamy dzieci, i że trzeba jakoś wyglądać, ale do tej pory do mojej koszuli nigdy nie zakładał żadnych spodni. Chwyciłem go bez ostrzeżenia za nadgarstek, co mocno zaskoczyło mojego męża, jak nie przestraszyło. Mikleo podskoczył, wyrywając się gwałtownie z mojego uścisku. 
- Przepraszam... nie wiedziałem, że to ty – powiedział, spuszczając wzrok. Zdecydowanie mój Miki nie zachowuje się jak mój Miki, co coraz bardziej mnie niepokoiło. 
- A kto inny miałby być w naszym domu? Miki, co się dzieje? – pytałem, przyglądając się mu uważnie chcąc dostrzec coś, co być może mi umyka. 
- Mówiłem ci, że nic się nie dzieje. Trochę tylko zmęczony jestem – przyznał cicho, ale mnie to nie kupiło. Wiem, że głupi jestem, i to nawet bardzo głupi, no ale nie tak głupi, by uwierzyć w takie słowa. 
- Owieczko... jak ja mam ci pomóc, kiedy nie chcesz mi powiedzieć, co się dzieje? – spytałem, chwytając go za dłoń, która wydawała się strasznie ciepła, ale to pewnie dlatego, że ja trochę wychłodzony jestem. To może lepiej, że taki chłodny jestem, chociaż Mikleo na tym skorzysta. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz