Nie byłem zbyt zadowolony, bo i czemu miałbym być? Sprawiłem mojemu pieskowi bardzo ładny prezent, cieplutkie swetry, które na pewno się mu przydadzą podczas zimy, z czego się w ogóle nie ucieszył. A teraz musiałem stać na tym mrozie i patrzeć, jak jakaś kobieta go kokietuje, no bo inaczej tego nazwać nie można było. Także nie podobało mi się to zaproszenie go na obiad, no ale co z tym mogę zrobić? Nic. Tylko wyrazić mu moje niezadowolenie i niechęć w tej sprawie, i to wszystko. Czysto teoretycznie mogę mu to zakazać, ale to nie tak powinien wyglądać związek. A przynajmniej tak mi się wydaje. To nie tak, że mu nie ufałem, bo ufałem, ale nie ufałem tej kobiecie. Nie znałem jej. Jak za mój gust za bardzo się uśmiechała. Za bardzo szukała kontaktu fizycznego; niby to przypadkiem kładła dłoń na jego ramieniu, albo jakby przypadkiem chwytała jego rękę. Już widzę, jak Haru spokojnie stoi, gdyby ktoś robił to samo, co ona. No i jeszcze fakt, że znała go od dawna... wie o nim więcej, łączy ich wspólna przeszłość, więc ma nade mną przewagę. Przewagę, której w żaden sposób nie wyrównam, co trochę mnie niepokoiło. Co prawda, to mi Haru mówił, że mnie kocha. To ja jestem tą osobą bardziej idealną. Ale pomimo tych dwóch rzeczy, czułem ten lekki niepokój, że mógłby mnie dla niej zostawić, chociaż, jeżeli to uczyni, to jednocześnie tez uczyni największą głupotę w swoim życiu.
- Masz już wszystko? Zimno mi – burknąłem, patrząc gdzieś w bok. Czy było mi zimno, to sam nie wiem, ale bardziej czułem złość. I zazdrość. Teraz, jak już w pełni jestem świadom swoich uczuć wobec niego, mogłem powiedzieć, że jestem zazdrosny. Ale z takich rzeczy w miejscu publicznym nie będę mu się tłumaczył.
- Tak, chyba już wszystko jest kupione... – powiedział, zaglądając do torby.
- Cudownie – mruknąłem, po czym wepchnąłem mu torbę z ubraniami do rąk i ruszyłem do jego domu pierwszy, nawet się nie oglądając za siebie.
Miałem już serdecznie dosyć tego wychodzenia do ludzi. Było tak przyjemnie, ale nie, musiała się napatoczyć jakaś kobieta. Ale też dobrze, że z nim poszedłem na ten spacer. Kto wie, do jakich rzeczy by się posunęła, gdyby mnie tam nie było. I czego Haru na pewno by mi nie powiedział. Wytrąciła mnie z równowagi cała ta sytuacja. A ten dzień zapowiadał się tak miło... już czułem się lepiej, poranek zaczął się od przyjemności, zjadłem dobre śniadanie... i teraz to. Nie tak sobie wyobrażałem ten dzień.
- Czy... ty jesteś na mnie zły? – usłyszałem za sobą głos Haru, kiedy przygotowywałem sobie wodę na jakieś gorące picie. Od razu wlałem jej więcej, by jakby Haru chciał, także mógł sobie coś przygotować.
- Trochę – przyznałem po chwili zastanowienia zgodnie z prawdą, jaką odczuwałem.
- A mogę się dowiedzieć, za co? – dopytał, a ton jego głosu... sam nie wiem, co z nim było nie tak, ale jakoś tak sprawił, że się mocniej na niego zdenerwowałem. Ale spokojnie. Nie mogę wybuchnąć. To nic nie da, a tylko się przed nim zbłaźnię.
- Za to, że pozwalałeś jej na frywolność. I dotyk – odparłem krótko, skupiając się na przygotowaniu sobie ciepłego napoju, a nie patrzeniu na niego. I też w sumie nie spodobało mi się to, że nie zareagował w optymistyczny sposób na mój prezent, ale nie wiem, czy to powinienem mówić, ponieważ to mnie zirytowało dopiero po tym, jak ta blondynka znikąd się przy nas pojawiła i zaczęła z nim rozmawiać.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz