Po usłyszeniu tych słów uśmiech sam wskoczył mi na usta, od razy rozumiejąc, co chodzi mu po głowie.
- A więc za mało dostałeś w nocy? - Podpytałem, kładąc dłonie na jego policzkach.
- Tak, zdecydowanie potrzebuje więcej uwagi mojej owieczki, a w tej chwili mogę mieć jej tyle ile mi potrzeba - Stwierdził, zbliżając się do moich ust, aby złączyć je w namiętnym pocałunku, co chętnie odwzajemniłem, czując jego dłonie, na mojej pupie, sadzając mnie na blacie, odrywając się od moich ust, gdy tylko zabrakło nam tchu.
- Skoro tak bardzo potrzebujesz mojej uwagę, nie mogę tego zbagatelizować, w końcu to bardzo ważne, aby mój mąż miał wszystko to, czego potrzebuje - Wyszeptałem, podgryzając jego dolną wargę, uśmiechając się do niego ciepło.
Na twarzy Soreya pojawił się szeroki uśmiech, po którym podniósł mnie z blatu, niosąc do salonu na kanapę, gdzie delikatnie mnie położył, nachylając się nad moją twarzą.
- Kocham cię owieczko - Wymruczał, ponownie łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, dłońmi drażniąc moje ciało, powodując przyjemne dreszcze przechodzące całe moje ciało.
Bardzo chciałem mu odpowiedzieć, jednak zamiast tego z moich ust wydostał się jęk podniecenia, który uniemożliwił mi mówienie.
Zadowolony położyłem dłonie na jego nagim torsie, chcąc go dotykać, chcąc czuć każdy centymetr jego ciała, które tak kochałem i kochać nigdy nie przestanę.
Zadowolony nawet nie stawiałem oporu, gdy jego usta drażniły najmniejszy centymetr mojego ciała.
Pozwoliłem się, ponieść nie myśląc już o niczym, nagle cały świat przestał istnieć, myślałem tylko o przyjemności, którą obdarowywał moje ciało, mogąc pozwolić sobie na szaleństwo i brak ciszy, którą zawsze musiałem zachować, aby nasze dzieci mnie nie usłyszał, gdy daje się ponieść emocją.
Zmęczony wtuliłem się w ciało męża, gdy oboje zaspokoiliśmy swoje ciała, nie mogąc już przedłużać tych przyjemności, najwyższa pora ruszyć po dzieci, aby wrócić z nimi do domu, gdzie powinny już z nami być.
- Sorey chyba pora już iść - Odezwałem się, rysując po jego nagim torsie szlaczki opuszkami palców.
- Już? Jeszcze pięć minut owieczko - Dałem mu te pięć minut, tak jak sobie tego życzył, niech już mu będzie, ale tylko pięć minut na więcej się nie zgadzam, nie możemy przecież pozwolić, aby Alisha i Lailah miały zbyt wiele obowiązków i to z naszego powodu.
- Dobrze Sorey wstawaj - Podniosłem się, do siadu chcąc wstać z łóżka.
- Nie, jeszcze nie - Mruknął, chwytając mnie w pasie, chcąc mnie powstrzymać od wstania z kanapy.
- Tak, już tak wstawaj - Nie pozwoliłem już sobie na lenistwo, rzucając w niego koszulę, zakładając swoje ubranie, podchodząc do lustra, aby rozczesać swoje włosy, które wyglądały zabawnie, gdy napuszyły się, przynosząc na myśl owce, którą w oczach mojego męża się stałem.
Biorąc w dłonie grzebień, chciałem rozczesać swoje włosy, które nie prezentowały się w tej chwili najlepiej..
- Hej, co robisz? - Zapytałem, gdy mój mąż zabrał mój grzebień.
- Jak to co? Chce ułożyć Twoje włosy - Wytłumaczył mi, zaczynając rozczesywać moje włosy, aby ładnie je uciąć, składając na moim karku szybki pocałunek. - Wyglądasz przepięknie - Dodał po chwili, uśmiechają się do mnie ciepło.
- Tak? A więc teraz pora na ciebie, ubierz się i wychodzimy - Odpowiedziałem, całując go w policzek.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz