Na jego pytanie uśmiech sam wskoczył mi na usta, oj tak to pytanie było naprawdę głupie, przecież dobrze widział, co mam w dłoniach a mimo to pytał.
- Wino, bo wiesz, nie ma dzieci, a więc możemy sobie pozwolić na wypicie, chociaż niewielkiej ilości alkoholu - Przyznałem, podchodząc do niego, aby móc zobaczyć co też nam do tej kąpieli dodaje, już nie mogąc się jej doczekać.
Sorey uśmiechnął się do mnie łagodnie, dbając o to, aby woda była idealna, dla naszej dwójki nim oboje będziemy mogli do niej wejść.
W czasie go mój mąż zajmował się wodą, ja nalałem nam do lampek wino, stawiając je blisko balii tak, aby nie trzeba było zbyt daleko po to sięgać.
- Zapraszam do wspólnej kąpieli - Odezwał się Sorey, zerkając na mnie.
Zadowolony zacząłem, powoli się rozbierać odkrywając kawałek po kawałku mojego ciała, widząc to spojrzenie męża, które biegło po całej długości mojego ciała. On lubił na mnie patrzeć, a ja lubiłem, gdy to robił, a więc oboje byliśmy zadowoleni.
Rozebrany rozpuściłem swoje włosy, wchodząc do balii, pełnej gorącej wody rozsiadając się w niej wygodnie.
- No chodź - Zaprosiłem go, czekając na mojego kochanego faceta, który powoli zdjął z umięśnionego ciała ubrania, odkrywając wszystko to, co lubię najbardziej, wchodząc do wody tuż za mną, pozwalając mi oprzeć się o jego ciało.
Zadowolony pozwoliłem sobie zamknąć na chwilę oczy, aby odetchnąć w jego ramionach.
Wspólną kąpieli była naprawdę przyjemna, niby nic nie robiliśmy, a jednak było nam naprawdę dobrze. Pyszne wino, które jak zwykle na mnie zadziałało, nie byłem pijany, ale humor miałem już bardzo dobry, co od razu dostrzegł mój mąż, który sprowadził, że mi to już wystarczy, czy mi to odpowiadało? No nie, ale cóż zrobić miałem? Zgodziłem się, przestając już pić, opuszczając balii, gdy woda stała się chłodna a nasze ciała były czyste i pachnące.
Umyci, pachnący, przebrani w czyste ubrania mogliśmy opuścić balii po wysprzątaniu łazienki, a tak właściwie to mój mąż sprzątał, a ja wyszedłem z łazienki znacznie wcześniej, aby ładnie ubrać się dla mojego męża, już dawno nie mieliśmy okazji, aby troszeczkę sobie poszaleć, zaspokajając fantazje męża, który lubił, gdy ubierałem dla niego sukienki.
Dziś postanowiłem ubrać dla niego długą granatową suknię, którą bardzo ładnie na mnie leżała, spinając wysoko grzywkę, resztę włosów pozostawiając rozpuszczone. Wiedząc, że to również bardzo podoba się mojemu mężowi.
- Wysprzątałem już łazienkę i.. - Zaczął, przerywając, gdy tylko mnie ujrzał. - Miki? - Odezwał się zdziwiony, podchodząc do mnie. - Czym sobie zasłużyłem na takie widoki? - Podpytał, kładąc dłonie na moich biodrach, uśmiechając się do mnie ciepło.
- Ależ czy musisz sobie czym zasłużyć? - Zapytałem, stając na palcach, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, popychając go na łóżko, aby móc jak najlepiej się nim zająć.
Delikatnie obdarowując jego ciało pocałunkami, delikatnie drażniłem jego umięśnioną klatkę, schodząc pocałunkami coraz to niżej, pozbywając się jego spodni, które przeszkadzały mi w dostępnie do jego naprężonego już przyjaciela, który tylko czekał, aby włożył go do ust.
Zadowolony zrobiłem to bez najmniejszego oporu, dbając o to, aby mój mąż miał z tego jak największą satysfakcję, doskonale wiedząc, co lubił, może właśnie dlatego tego był dla mnie tak prosta w obsłudze, doprowadzania go do szaleństwa.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz